Letnie orzeźwienie...
Pera Granita to jedna z moich ulubionych wód z rodziny Aqua Allegoria. Odkąd je otrzymałam od mojej kochanej Kasi, nie mogłąm zrozumieć, dlaczego nie poznałam ich wcześniej. I nie, żebym poznała całą familię tych letnich wód, co to, to nie - zresztą, części z nich już nie ma, część nie zainteresowała mnie swoimi nutami na tyle, bym chciała je choćby przetestować, a jeszcze inne nie odpowiadają mi wcale. Ale...nie Pera Granita. Ona jest inna, to perfumowa opowieść o zapachach lata i o klimacie jednej z moich ulubionych pór roku.
Otwarcie to eksplozja cytrusów - prym wiedzie grejpfrut, dumny i soczysty, kwaśny aż miło. Bergamotka z cytryną stoją grzecznie z boku, od czasu do czasu informując o swej obecności. Jest to grejpfrut naturalny i przestrzenny, chłodny aż miło, totalnie orzeźwiający. Ta faza trwa stosunkowo krótko, bo około pół godziny - bo po tym czasie pojawiają się kwiaty i gruszka, równie dojrzała i dorodna, co nasz wodzirej grejpfrut ;). Ale, bez obaw, moi mili! Robi się słodko, to prawda - ale to słodycz naturalna i nienachalna, doskonale współgrająca z cytrusowym otwarciem - słodycz lata, z całą gamą zapachów, które serwuje nam natura. Baza jest piżmowo-cedrowa, wycisza kompozycję i uspokaja, otula, ale nie przytłacza.
Pera Granita musuje i pozwala odetchnąć głębiej nawet w trakcie największych upałów. Poprawia nastrój i dodaje energii, nie narzuca się nikomu, ludzie ją lubią i uśmiechają się na jej wspomnienie - jest jak jedna moja koleżanka, dobra dusza, która gdzie się nie pojawi, tam zaraz znika smutek i w jego miejsce pojawia się radość i optymizm. Coś niesamowitego.
Projekcja tych perfum jest raczej średnia - na długość ramion, aczkolwiek to mogę wybaczyć, wszak to pachnidło na gorące, letnie dni. Niestety, trwałości - a raczej jej braku - nie mogę wybaczyć - choć bliższe prawdy byłoby, że odżałować... Tu od momentu spryskania skóry tym musującym, cytrusowym eliksirem mija 3-4 h i po zawodach... Fakt, że stwarza to możliwość reaplikacji (a moment tuż po rozpyleniu kocham najbardziej, ten grejpfrut jest wspaniały!), niemniej jednak, Guerlain to dom mody z wieloletnią tradycją i od niego wymaga się więcej, niż od turbotanich psikadeł - a tu parametry są z nimi porównywalne i aż mnie serce boli z tego powodu :(. Niemniej jednak, mimo słabej trwałości, Pera Granita jest moim ulubieńcem. Bo jest piękna, tak po prostu.
Rześka, świeża, odrobinę słodka, optymistyczna i świetlista. Taka moja.
I ten cudowny flakonik, mały klejnocik na mojej toaletce.
A na zakończenie powiem jeszcze tak - psiakrew, mimo skandalicznej trwałości, po prostu MUSZĘ JĄ MIEĆ i wiem, że będą przy mnie dotąd, dopóki będą na półkach perfumerii. Kocham <3