Maska ta to prawdziwy ideał pod względem działania. Niestety jego naprawdę nijaka wydajność w porównaniu z wysoką cenę sprawiają, że już więcej jej nie kupię.
Marka Vianek towarzyszy mi w różnych aspektach pielęgnacji już od kilku lat, ponieważ bardzo ją lubię i chętnie do niej wracam. Zachwycam się w jej przypadku przeuroczymi opakowaniami, naturalnymi składami oraz konkretnym, ale niepodrażniającym działaniem na moją skórę. Do tej pory do włosów stosowałam od tego producenta jedynie odżywkę z niebieskiej serii nawilżającej, jednak tym razem zdecydowałam się na zakup maski z linii pomarańczowej, która określana jest jako ta odżywcza. Moja czupryna z natury należy do tych normalnych, nie mam z nią jakiś większych problemów. Posiada ona średnią porowatość, jest długa prawie do pasa i dosyć gęsta. Przez kilka dobrych lat była traktowana przeze mnie chemicznym rozjaśnianiem, jednak od prawie dwóch lat, kiedy bardziej wkręciłam się w świadomą pielęgnację i włosomaniactwo, farbuje je naturalnie za pomocą mieszanki henny oraz indygo, co znacząco polepszyło ich kondycję.
Moje włosy kochają emolienty oraz humektanty i jeszcze nie zdarzyła mi się sytuacja, że dostarczyłam im za dużo tego typu składników. Propozycja od Vianka wydawała mi się pod względem składy idealna, bowiem określana jest właśnie jako emolientowo - humektantowa. Maska ta zawiera w sobie bowiem między innymi ekstrakt z korzenia cykorii , ekstrakt z miodunki oraz ekstrakt z ziela pięciornika gęsiego, czyli składniki o wysokim działaniu odżywiającym. Dalej znajdziemy tu olej z pestek moreli, olej rycynowy czy masła awokado. Są to składniki, które świetnie nawilżają czuprynę, wzmacniają ją i ułatwiają jej rozczesywanie. Miód czy panthenol, które również znajdują się w tym kosmetyku, to dwa składniki typowo humektantowe, nawilżające i dodające lekkości oraz sypkości fryzurze.
Maska zamknięta została w opakowaniu w formie słoiczka o pojemności 150 ml. Szczerze mówiąc, jest to naprawdę niewiele i jak zobaczyłam ten malutki słoiczek, trochę się przeraziłam. Mimo to wizualnie jest naprawdę bardzo ładny, jego tło posiada biały odcień, a oprócz tego umieszczono elementy w kolorach czerni i pomarańczu, takie jak logo producenta, nazwę serii, z jakiej kosmetyk pochodzi, nazwę produktu, jego podstawowe informacje, opis, sposób użycia czy oczywiście skład. Na dole mamy jeszcze rustykalną grafikę pomarańczowych kwiatów. Samo wieczko posiada czarny odcień.
Kosmetyk ma przyjemną, kremową konsystencję, dosyć leciutką. Pachnie bardzo ładnie, kosmetycznie, tak w sumie typowo produktami z serii pomarańczowej. Aplikuje się na włosy bardzo przyjemnie i bezproblemowo. Niestety, wydajność tego kosmetyku to jego najsłabsza strona, bowiem maska ta starczyła mi jedynie na trzy użycia. Trzymałam ją przez około dziesięć minut pod czepkiem oraz czapką i muszę przyznać, że efekty są jak najbardziej zadowalające. Przede wszystkim kosmetyk ten idealnie nawilża, odżywia oraz zmiękcza naszą czuprynę. Efekt ten jest wspaniały i długotrwały, utrzymuje się nawet dwa dni po myciu. Dodatkowo pięknie układa naszą fryzurę, sprawia, że staje się bardziej sypka oraz lśniąca, bez jej jednoczesnego obciążania. Włosy dzięki temu produktowi łatwiej się rozczesują i znacznie mniej plączą.
Moim zdaniem kosmetyk ten to prawdziwy ideał pod względem działania. Niestety jego naprawdę nijaka wydajność w porównaniu z wysoką cenę sprawiają, że już więcej jej nie kupię. Mimo to polecam posiadaczom naprawdę każdego typu włosów.
Zalety:
- Opakowanie
- Skład
- Konsystencja
- Zapach
- Nawilża
- Odżywia
- Wygładza
- Regeneruje
- Ułatwia rozczesywanie
- Nadaje sypkości i lekkości włosom
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie