Elizabeth Taylor White Diamonds EDT 

Zacznę może od tego, że uwielbiam tuberozę i staroświeckie perfumy. Takie, o których się mówi, że są babcine. Przytłaczają mnie cukierkowe, kwiatuszkowe wytwory we współczesnych perfumeriach. White Diamonds są jak powrót do przeszłości. Stary, hollywoodski czerwony dywan, a na nim wytworne gwiazdy w sukniach w stylu retro. Wśród nich wybitna, przepiękna Elizabeth ściągająca na siebie blask fleszy. Klasa, wybitne aktorstwo i jednocześnie kontrowersja. Dla jednych te perfumy będą przepiękne i klasyczne, dla innych nie do przyjęcia. Coraz częściej wstrzymuję się z ocenianiem czegoś jako złe czy dobre, bo zdaję sobie sprawę, że to bardzo indywidualna sprawa, ponieważ każdy z nas jest indywidualnością i potrzebuje czegoś innego. Dla mnie ten zapach jest kwintesencją kobiecości i wytworności. A ponieważ kocham i tuberozę i aldehydy naprawdę często po nie sięgam. Nie jest to jednak tuberoza z Poison EDT od Diora. Tu jest bardziej chłodno i nieprzystępnie. Po krótkim czasie czujemy jakbyśmy mieli przed sobą całe naręcze lilii. Cudowne! Odurzające, ale , co dziwne (u mnie) nie wywołujące migreny. Myślę, że to zasługa doskonałego zmieszania i proporcji. Duszące kwiaty wyciszone są gdzieś pomiędzy chłodem drewna, mchem i żywicami. Zapach żyje, nie męczy, jest piękny. Po prostu. Myślę, że warto go mieć, choćby z uwagi na to, że to pierwsze "celebryckie" perfumy. Jakże dobre! Ciężko teraz o takie rarytasy na tej półce. Polecam

Mój flakonik właśnie dokonał żywota. Dostałam od babci mojej ukochanej osobistej ze słowami-noś kochanie na zdrowie , poza Britney i Habanitą masz jeszcze coś do odkrycia :D Bardzo się ciesze , że było mi dane poznać zapach od Pani Eli : Gdyby nie ona nie było by flakonów celebryckich , no i jeszcze pokazania że to jednak babeczki żądzą też by nie było- miała tylu mężów że hoho i racja , bo przecież nie tylko facet może wszystko :D Ela też mogła i to z przytupem :D Moja miłość do makijażu też wzięła się od Eli- jako mała dziewczynka podziwiałam ją jako Cleopatre i do dziś uważam , że jej makijaże z tego filmu były najpiękniejsze- która z nas nie chciała być chociaż przez minutkę jak ona ? A jaki jest jej świat białych diamentów ? To zapach kobiety którą los zdążył już sowicie doświadczyć. Jest ciężki , momentami duszący , no ale przecież życie też jest ciężkie, każdy ma pod górkę. Ale są tu też momenty radosne- przecież w życiu nie chodzi o to by przeczekać burzę , tylko o to by zatańczyć w deszczu :) Kompozycja to hołd w stronę czystej tuberozy. Ma ogromną siłę rażenia i jest wyczuwalna przez cały czas projekcji. Tuberoza to zawiesista królowa rządząca niepodzielnie i bez litości. Ale potrafi być również delikatna i świetlista- bo każdy ma swoje słabe strony. Tuberozę od Pani Eli spotkamy w tych czasach jedynie w niszowcach a szkoda- taki akord to wyższa szkoła jazdy Aldehydy uderzają mnie ostro na początku ale tak naprawdę są one jedynie tłem dla Tuberozy. Momentami dochodzą tutaj do głosu akordy sandałowca i zmysłowego cyklamenu. Całość bardzo ciepła i niesamowicie porywająca Iście królewski zapach , o 11 godzinnej projekcji. Szalenie zmysłowy i naprawdę ambitny- ma przesłanie a to w perfumach bardzo ważne Wypada mi tylko pochylić głowę w zadumie i podziękować Pani Eli za wszystko :) Za perfumy , za filmy , za klasę , za wielkie serce- za to , że była i że każda z nas dzięki niej może odkryć swoją kobiecość Zapach wyprzedził swoje czasy- królowa była tylko jedna :) M

Miałam ponad rok czasu 10ml tych perfum. Pomimo że to woda toaletowa ,trwałością dorównuje perfumom. Dominują tu ciepłe aldehydy, duszące nuty typowe nuty dla klasycznych zapachów lat 70 ,80 tych. Po 20 minutach zmieniają się duszące na bardziej słodkawe i łagodniejsze. Jako klasyka oceniam dobrze, doceniam jego siłę. Natomiast mocarność jest wręcz za duża dla mnie. Bardzo niedawno oddałam resztę tego co mi zostało. Polecam gdy ktoś lubuje się w tych kategoriach nut zapachowych - w tej kategorii to bentley. Używam tego produktu od: 1 rok Ilość zużytych opakowań: 10ml

Przyznam że nie od razu go polubiłam ale długo też nie dałam się mu prosić. Mocny, wyrazisty, bardzo dojrzały. Zapach jakby przenosi w czasie. Przywodzi na myśl elegancję w dawnym stylu. Bardzo trwały. Flakonik jest ukoronowaniem swojej zawartości, taką wisienka na torcie. Prosty ale bardzo cieszy oko. Ponadczasowy i bezkompromisowy zapach. Używam tego produktu od: kilku lat Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Pierwszy raz zetknęłam się z zapachem ok. 10 lat temu. Od tej pory kupiłam już 4 opakowania. 2x100ml, 50ml i 15 ml. Jest to jeden z bardziej charakterystycznych zapachów jakie można spotkać - typowo "amerykański", bardzo mocny, wyrazisty,choć nie nachalny. Dla zdecydowanej kobiety, nie dla młodej dziewczyny (!). Idealny na popołudnie i wieczór, idealny na specjalne okazje. Na dzień powinien być stosowany z umiarem. Używam tego produktu od: 10 lat Ilość zużytych opakowań: 4 różne pojemnościowo opakowania

Cóż, nie jest to zapach dla escadowych nosków ;) Faktycznie odstający od perfum masowo obecnie wypuszczanych na rynek (i chwała mu za to!). Otwarcie dość ostre, najbardziej szypr czuć właśnie w tej fazie, wyraźnie przebija się tu pomarańczowa esencja, odrobina irysa oraz paczula - taka w zjadliwej formie. Potem wychodzi piękna, dojrzała śliwka ze sporą ilością pudru, jest bardziej słodko, nieco ambrowo, ale szyprowy akcent nadal wyczuwalny. Ta śliwkowo-ambrowo-pudrowa słodycz trwa sobie do końca, tj. bardzo długo, bo White Diamonds to perfumy intensywne, ekspansywne, wymagające i trwałe.Używam tego produktu od: od 2 tygodni testy, od wczoraj flaszka; Ilość zużytych opakowań: fiolka plus początek 30 ml;

Dostałam go dawno temu jak zdałam maturę. Zdecydowanie nie jest na ten wiek. Teraz też by mi nie podszedł. Zapach duszący, mocny, paskudnie długo trwały - trzymał się nawet po wypraniu sukienki! Po niecałej godzinie zaczynała mnie boleć głowa, nie dla mnie. Jak ktoś lubi mocne, zdecydowane, eleganckie, duszące zapachy (ale niezbyt słodkie) to będzie idealny.Używam tego produktu od: kilka razy Ilość zużytych opakowań: kilka razy

Używa go mama mojego chłopaka. Kobieta dojrzała, ale zadbana, atrakcyjna i... jak mogła kupić coś takiego? Moje pierwsze odczucie - duszący. Ostry niczym pieprz. Wprost odurzający. Nie czuję w nim żadnej delikatności kwiatów. Pachnie jak zapach mojej ciotki kupiony za 10 zł w kiosku. Niestety nie kojarzy mi się z niczym eleganckim, wytwornym, wieczorowym. Wyłącznie z tandetą. Opakowanie równie tandetne, wygląda jak buteleczka taniego alkoholu. Używam tego produktu od: brr, nigdy Ilość zużytych opakowań: ani jednego

znam go dobrze bo moja mama otrzymala go az dwa razy od nieobeznanych mezczyzn, ktorym imie elizabeth skojarzylo sie z jakoscia. no niestety, nie w tym przypadku. smierdzi paskudnie, jest mocny i duszacy. typowo starobabciowy smrodek. nawet moja mama, ktora ma inny niz ja gust nie przepada za nim. w stanach zazwyczaj widzi sie te perfumy glownie w sklepach typu rossman i to zazwyczaj na wyprzedarzach, to chyba mowi samo za siebie.

Przyznam sie, że nie miałam pojęcia, iż E. Taylor wydała, i firmuje swoim nazwiskiem jakieś perfumy. :) Dowiedziałam się w maju' 04 r., kiedy je dostałam z obcych krajów. :) Szkoda, że w PL tak mało popularne, jednak są dostępne w perf. internetowych. Zapach ładny, z lekka nutą kwiatów, jednak mało wyczuwalną. Bardzo dobry na wieczów /moim zadniem/, na chłodne dni. Myslę, że dobrze sie komponuje z diamentami. :) Skład może być nieco mylący, jednak same perfumy są dość mocne, wyraziste i nie należą do grupy lekki, zwiewnych, nijakich. Z drugiej strony nie mają nic wspólnego z dusicielami, które potrafią swoją wonią wydusić połowe ludzi z towarzystwa. ;) Utrzymują się też dość dobrze, nie wietrzeją szybko. Bardzo przypadł do gustu ten zapach mojej mamie. Ja sama go lubię, ale nie należy do moich faworytów, tak jak, np. Organza! Owszem jest całkiem przyzwoity i elegancki. Ładne proste opakowanie, zrobione w kombinacji ze złotem i diamentową obrączką, która nadaję flakonowi odrobine luksusu i szlachetności. Innym może kojarzyć się również z tandetą i kiczem. Sprawa gustu :) Zostawiam 4 mocne **** . Zużyłam prawie 30 ml. Pozostała mi jeszcze resztka na jakieś konkretne wyjście :)