Reklama

Dbają o zdrowy wygląd cery, lśniące włosy, dobre samopoczucie i podkreślają naszą urodę. Wybrałyśmy swoje hity, które eksponują nasze naturalne piękno. Gdybyśmy miały wystawić im ocenę w KWC, otrzymałyby 5/5 za efekty, jakie dają na naszej skórze i włosach. To produkty, które idealnie wpisują się w hasło przyświecające naszej akcji, "Jestem piękna, bo jestem sobą".

Reklama

Ulubione kosmetyki Sylwii

Trudno było mi wybrać moje trzy ulubione kosmetyki, które sprawiają, że czuję się piękna, dlatego zdecydowałam się na trzy produkty z zupełnie różnych kategorii. Pierwszym z kosmetyków jest krem, który uwielbiam nakładać - Belif The True Cream Aqua Bomb. Ma bardzo lekką konsystencję, która szybko wchłania się w skórę, nie pozostawiając tłustego, lepiącego filmu. Jest świetnym produktem na zamknięcie pielęgnacji. Ma lekko żelową formułę, która rozprowadza się równomiernie na skórze, a na dodatek bardzo przyjemnie pachnie. Po każdym użyciu czuję, że moja skóra jest przyjemnie miękka i delikatna! Zdecydowanie to jeden z tych produktów, którego aplikacja sprawia mi czystą przyjemność, a po spojrzeniu w lusterko czuję się pięknie.

Drugi produkt to matowa pomadka w moim ukochanym odcieniu nude z różowym podtonem. Nawet nie zliczę, ile jej opakowań zużyłam. Zawsze ją noszę przy sobie i stosuję ją praktycznie w każdym makijażu - tym wyjściowym i na co dzień. Mowa o NYX Soft Matte Lip Cream w odcieniu Beijing. To pomadka o kremowej konsystencji, którą łatwo rozprowadzić na ustach. Po zastygnięciu jest bardzo trwała, a nawet w przypadku wyjścia do restauracji i zjedzeniu posiłku pomadka wygląda dobrze - chociaż tego testu trwałości może nie przetrwać nienaruszona. Bardzo lubię jej słodki zapach i to, że mimo bycia produktem o matowym wykończeniu jest bardzo komfortowa w noszeniu.

Jako ostatni kosmetyk, który sprawia, że czuję się piękna, wybrałam perfumy. Nie wyobrażam sobie wyjścia z domu bez perfum - mam wtedy dziwne uczucie bycia nagą. O miano moich ulubionych perfum od dłuższego czasu walczą dwa zapachy. Pierwszy z nich to Si Passione, ale tym razem postawiłam na ich przeciwnika. Są to perfumy Burberry Her Blossom. Są lekko słodkawe, ale z delikatnym pikantnym twistem. Znajdziemy w nich nuty zapachowe:

  • nuty głowy: mandarynka, różowy pieprz,
  • nuty serca: kwiat śliwki, piwonia,
  • nuty bazy: piżmo, sandałowiec.

W tych perfumach zdecydowanie czuję się komfortowo. Dodają mi pewności siebie i sprawiają, że mój dzień od razu staje się lepszy. Ten zapach poprawia mi humor! A najbardziej mnie cieszy, że dzięki takiemu połączeniu nut zapachowych, te perfumy świetnie sprawdzą się w każdej porze roku!

archiwum prywatne

Kosmetyczne must-have Dominiki

Szczerze mówiąc, musiałam chwilę zastanowić się nad moimi trzema kosmetycznymi hitami, które sprawiają, że czuję się piękna i wyjątkowa. Mój problem polega na tym, że mam wielu ulubieńców. Żeby nieco ułatwić sobie to zadanie, postanowiłam wybrać po jednym kosmetyku z kategorii makijażu, pielęgnacji i spośród perfum. W makijażu postawiłam na mój ukochany Velour Cheek & Lip Color Balm od Eveline Cosmetics. Ma przyjemną konsystencję, która łatwo rozprowadza się na skórze i co ważne, sprawdza się w duecie z podkładem i korektorem. Z tym różem nie ma mowy o plamach! Kolejnym plusem jest świetna wydajność (mam wrażenie, że nie skończę go nawet w rok, a korzystam z niego codziennie). Odcień 02 jest bardzo dziewczęcy i pasuje do mojej karnacji. Jeśli miałabym wskazać kosmetyk do makijażu, który zapewnia mi efekt "clean girl", to wybrałabym róż od Eveline Cosmetics.

Mój kolejny must-have, tym razem w kategorii pielęgnacji to Fat Water Pore-refining Toner Serum Fenty Skin. Długo szukałam produktu, który mogę potraktować jako tonik i serum w jednym. Moja przyjaciółka poleciła mi produkt od Fenty Skin, który całkowicie spełnił jej oczekiwania i sprawdził się także w mojej pielęgnacji. Wegański tonik-serum zmniejsza widoczność zaskórników, porów, a na dodatek radzi sobie z niedoskonałościami. Już po pierwszym tygodniu od regularnej aplikacji zauważyłam, że wypryski zaczynają znikać. Tonik na dodatek świetnie wygładza skórę i rozświetla ją nadając jej efekt glow. Jako estetka, zakochałam się również w minimalistycznym i prostym opakowaniu.

Trzeci produkt, który wybrałam jako mój ulubieniec to oczywiście perfumy. Mam ich dość sporo w swojej kolekcji, ale od blisko dwóch lat jestem zauroczona w konkretnym zapachu, a mianowicie Libre Yves Saint Laurent. To świetna propozycja na okres jesienno-zimowy. Nawet po opakowaniu widać, że regularnie korzystam z tego zapachu, a podkreślam, że nie jest to moja pierwsza fiolka. Ta kwiatowo-cytrysowa mieszanka pozwala mi czuć się pięknie i elegancko. Zawsze, gdy mam perfumy YSL na sobie, zadaję sobie pytanie, czy istnieje ładniejszy zapach od niego. W kompozycji zapachowej znalazły się moje ulubione nuty, czyli wanilia, piżmo, jaśmin, porzeczka i mandarynka. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę!

archiwum prywatne

Hity Marty podkreślające naturalne piękno

Wybór trzech produktów, które umieszczę w tym zestawieniu był wyzwaniem. Gdyby lista mogłaby dłuższa, na pewno znalazłby się tu też tusz do rzęs YSL, Lash Clush, z którym nie rozstaję się odkąd tylko trafił do sprzedaży, czy pomadka Charlotte Tilbury w odcieniu Pillow Talk, która jest jedyną (!) w mojej torebce. Ostatnio odkryciem okazał się też krem do twarzy Filler Revitalift od L'Oréal Paris. Do trójki hitów zaliczyłam jednak wyłącznie pielęgnację!

Jednym z top produktów, które upiększają moje włosy jest szampon L'Oréal Professionnel z serii Metal Detox. To produkt, który neutralizuje metale wewnątrz włosów. Po prostu uwielbiam efekt, jaki mi daje! Zostawia włosy połyskujące, świeże, miękkie i takie, jak lubię - gładkie, bez inwazyjnego wypłukiwania koloru. To też kosmetyk, który jest bardzo wydajny. Z pozoru niewielka butelka wystarcza na baaardzo długo, a myję włosy codziennie. No i ten zapach!

Piękno to też dobre samopoczucie. Obok perfum, które są jak drugie ubranie, szczególne miejsce w mojej pielęgnacji zajmuje pianka pod prysznic w żelu od The Rituals. Jednym z ulubieńców jest wariant The Ritual of Hammam, choć nie tylko po niego sięgam w codziennej pielęgnacji. Daje mi on wrażenie przeniesienia SPA do domowej łazienki i pomaga się zrelaksować. Pianka w żelu ma niesamowity zapach, który odświeża i koi. Dodatkowo mój hit delikatnie oczyszcza skórę, bez jej podrażniania. A formuła? Kropelka żelu zamieniająca się w obszerną chmurkę myjącą sprawia, że już sama aplikacja jest czymś więcej niż tylko poranną lub wieczorną higieną.

Magic Water Cream od Charlotte Tilbury jest ze mną od niedawna - był stosowany z przerwą, ale pełni funkcję lekkiego kremu, który wygładza i nawilża skórę. To produkt, po który sięgać będę zawsze, kiedy potrzebuję efektu w makijażu w stylu clean girl! Tak, ten krem upiększa podkład.

archiwum prywatne

Kosmetyczne best of the best Igi

Niełatwo jest mi wybrać tylko trzy produkty, które sprawiają, że czuję się piękna! Jednak postanowiłam napisać o tych, bez których nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania. Zacznę od serum The Ordinary Retinol 1% in Squalane, które nakładam na noc, przynajmniej dwa razy w tygodniu. Przy regularnym stosowaniu moja skóra jest rozświetlona, wyrównuje się jej koloryt. Serum ma oleistą konsystencję, dzięki czemu nie wysusza cery i nie podrażnia delikatnych obszarów na twarzy, na przykład wokół oczu i ust.

Drugim must-have w mojej kosmetyczce jest olejek MoroccanOil Treatment. To najlepszy produkt do długich włosów, który udało mi się do tej pory odkryć. Zabezpiecza i nawilża końcówki, wygładza niesforne pasma, ale przy tym nie obciąża i nie powoduje przetłuszczania. Po nałożeniu kilku kropli olejku włosy stają się gładkie i lśniące. A do tego mega ładnie pachnie!

Trzeci kosmetyk, który polecam całym sercem, to róż NARS Liquid Blush w kolorze orgasm. Efekt subtelnego rumieńca na policzkach, który zapewnia ten produkt, to dla mnie jeden z najważniejszych elementów makeupu. Kosmetyk dobrze blenduje się z podkładem, nie pozostawia smug ani plam. Po aplikacji skóra wygląda na wypoczętą, jest zdrowo rozświetlona.

archiwum prywatne

Ulubieńcy kosmetyczni Kasi

Przysięgam, że jeśli zapytalibyście mnie 2 lata temu, jaki kosmetyk sprawia, że czuję się piękna, to bez wahania powiedziałabym, że podkład i to kryjący. Dzisiaj jako pierwsze na myśl przychodzą mi produkty do pielęgnacji twarzy. Moja rutyna pielęgnacyjna sprawiła, że polubiłam siebie bez makijażu, a te produkty znacznie mi to ułatwiły! Mogłabym zacząć wymieniać całymi markami, bo mam kilka absolutnie ukochanych, ale postarałam się zawęzić to grono do TOP 3 produktów.

Serum z retinolem Skin-Renewing Daily Micro-Dose Serum od Kiehl’s pięknie wygładził fakturę skóry, a przy tym nigdy nie zrobił krzywdy! Po kilku tygodniach stosowania zauważyłam, że moja cera stała się gładsza i bardziej jędrna, a koloryt był wyrównany. W jego składzie znajdziecie czysty retinol, ale też peptydy i ceramidy, które dbają o to, by bariera hydrolipidowa nie ucierpiała, a nawet była w lepszej kondycji. Będzie to doskonały wybór, jeśli zaczynacie dopiero swoją przygodę z retinolem i nie chcecie się sparzyć! Pięknie opakowanie, lekka formuła i szybkie wchłanianie się to kolejne cechy, które sprawiły, że rozkochałam się w tym serum!

Jeśli lubicie delikatne, a jednocześnie głęboko nawilżające kremy, to Moisture Surge SPF 25 Sheer Hydrator od Clinique będzie strzałem w dziesiątkę! Jego formuła jest wyjątkowo lekka, szybko się wchłania, a jednocześnie daje uczucie tak głębokiego nawilżenia, że ciężko to opisać! I to w dodatku przez cały dzień! Krem sprawia, że skóra jest miękka, świetlista i ukojona. Produkt chroni też skórę przed zanieczyszczeniami, niebieskim światłem, a w dodatku ma SPF 25, co jest dobrym podbiciem ochrony przeciwsłonecznej. Jest doskonały pod makijaż, ale śmiało możecie po niego sięgać też w wieczornej pielęgnacji. Nie znam osoby, której by się nie sprawdził!

Serum pod oczy Shaba Complex™ Eye Serum od Drunk Elephant to moja kolejna perełka, po którą sięgnę ponownie, kiedy tylko mi się skończy. Nie ocenię działania przeciwzmarszczkowego, ale mogę was zapewnić, że moja skóra pod oczami jest gładka jak nigdy! Mam też mniejszy problem z cieniami i obrzękiem pod oczami od kiedy go używam. Serum jest leciutkie, szybko się wchłania, a opakowania tej marki są wybitne! W składzie tego serum znajdziecie fermentowaną czarną herbatę, peptydy miedziowe, niacynamid czy ubikwitynę. Nie szczypie w oczy, nie migruje i jest cudowny pod makijaż! Polecam!

archiwum prywatne

Kosmetyczne hity Gosi

Powiem szczerze, że bez wahania wybrałam moją ulubioną trójkę kosmetyków, dzięki którym czuję się piękna. Dlaczego? Bo używam ich dosłownie od lat i nie wyobrażam sobie, że miałoby ich zabraknąć na mojej kosmetycznej półeczce. Jest też jeszcze inny powód. Na co dzień wolę lekki makijaż, który można szybko wykonać (kiedy spieszysz się rano z dziećmi do przedszkola, masz naprawdę mocno ograniczony limit czasu na takie przyjemności jak makijaż!). Wystarczy, że użyję tej trójki i mogę ruszać w świat.

Moim niekwestionowanym hitem jest tusz do rzęs Maybelline Lash Sensational Intense Black. Jestem mu wierna od lat i myślę, że się to nie zmieni. Zdarzało mi się kupić z ciekawości inne tusze, ale za każdym razem dochodziłam do wniosku, że król jest tylko jeden. Miałam już kilka wersji tej maskary i każdą pokochałam całym sercem. Od dłuższego czasu używam natomiast tego wariantu w kolorze intensywnej czerni. Jak dla mnie ten tusz nie ma wad, naprawdę! Mam rzęsy długie, ale dość cienkie. Ta maskara robi z nimi prawdziwe cuda. Są długie do nieba, pięknie przyciemnione, pogrubione i na dodatek podkręcone. Do tego jest bardzo trwała i nawet wieczorem, po całym dniu, wygląda, jakby była dopiero co nałożona. Ma też wygiętą w łuk szczoteczkę, a taką lubię najbardziej.

Równie wielką miłością darzę korektor Maybelline Affinitone. Podobnie jak w przypadku tuszu kupuję go już od lat, myślę, że co najmniej 10! I tak samo wielokrotnie testowałam inne korektory, jednak zawsze posłusznie wracam do tego. Na co dzień używam dwóch odcieni: jaśniejszy (01) ląduje pod oczami, a trochę ciemniejszy (02) nakładam na cały nos, żeby ukryć zaskórniki (więc w zasadzie trochę zastępuje mi podkład, którego nie używam) oraz na pojedyncze czasem wyskakujące niespodzianki. Korektor jest trwały (przypudrowany trzyma się na skórze przez cały dzień) i mega wydajny. Świetnie radzi sobie z maskowaniem cieni pod oczami i nie podkreśla znajdujących się tam zmarszczek mimicznych.

Last but not least – pomadka ochronna Nivea Cherry Shine. Przyznam się wam, że nie cierpię szminek i błyszczyków. Nakładam je w zasadzie tylko na większe okazje. Na co dzień natomiast chcę mieć po prostu usta nawilżone i miękkie. Długo używałam zwykłych bezbarwnych pomadek ochronnych. Zmieniło się to, kiedy raz, w zasadzie przypadkiem, kupiłam pomadkę Nivea w odcieniu wiśniowej czerwieni i… zakochałam się! Robi wszystko to, czego oczekuję od tego typu kosmetyku: ochrania, nawilża, zmiękcza, wygładza. Do tego okazało się, że jej kolor fantastycznie współgra z moją skórą i typem urody. Jak się kończy, nawet się nie zastanawiam, tylko po prostu kupuję kolejną. Nie jest to oczywiście szminka, która trzyma się na ustach cały dzień, ale jak gdzieś wychodzę, wrzucam ją do torebki i ponownie nakładam w razie potrzeby.

archiwum prywatne

Produkty z oceną 5/5 według Anety

Produkt, który zawsze sprawia, że czuje się piękniejsza to perfumy. Według mnie dobrze dobrany zapach sprawia, że czujemy się pewne siebie i jest niesamowitym podkreśleniem naszego stylu, charakteru czy nawet samopoczucia. Kiedy już pięknie pachnę, lubię sięgnąć po subtelny, lekko rozświetlający makijaż, który podkreśla urodę i nadaje mi blasku. Zobaczcie, jakie 3 produkty sprawiają, że naprawdę czuję się pieknie.

Zacznijmy więc od perfum. Od dłuższego czasu moim hitem są Lancome, Idole Now. Choć zazwyczaj nie do końca lubię się z kwiatowymi zapachami, to ten zdecydowanie podbił moje serce. Jest niesamowicie zmysłowy i elegancki, odczuwalne są również nuty słodyczy, ale nie jest ani trochę duszący. Idealnie sprawdzi się zarówno na co dzień, jak i na wieczór czy większe wyjścia - jest ciepły, otulający i pozostawia "ogon", który utrzymuje się cały dzień. Zawsze kiedy mam te perfumy na sobie, czuję się mega kobieco i pięknie. Jakie nuty zapachowe znajdziemy we flakonie? Między innymi nuty wanilii, róży i orchidei.

Moim kosmetykiem 5/5 zdecydowanie jest podkład rozświetlający Armani, Luminous Silk! Nie raz dostałam komplement, że wyglądam dzisiaj jakbym była po wakacjach, wypoczęta i zrelaksowana. I zawsze po użyciu właśnie tego podkładu. Ten podkład niesamowicie pobudza cerę i nadaje jej blasku, ale także ma świetnie właściwości wygładzające. Po jego aplikacji rzeczywiście zawsze wyglądam promiennie, nawet jak mam za sobą zarwaną noc. Szczerze polecam, szczególnie jeśli jesteście posiadaczkami szarej i ziemistej cery, jak ja w sezonie jesienno-zimowym.

I ostatni produkt, w którym jestem totalnie zakochana! Jak on wygląda na policzkach, naprawdę niesamowicie. To róż do policzków Nars, Orgasm The Multiple w sztyfcie. Niestety jest to produkt limitowany, choć mam nadzieję, że wejdzie do regularnej sprzedaży, bo jest rewelacyjny. Pozostawia na skórze najbardziej naturalny efekt ze wszystkich róży, jakie stosowałam i piękny, gładki blask. Kolor różu co prawda jest dość intensywny, ale dzięki półtransparentnemu wykończeniu wygląda jak naturalny rumieniec. Nie wyobrażam sobie już makijażu bez tego różu i, mimo wielu innych produktów w kosmetyczce, sięgam po niego codziennie.

archiwum prywatne

3 absolutne hity Pauliny

Jest wiele kosmetyków, które sprawiają, że czuję się piękna, ale skoro muszę wybrać trzy najlepsze z nich, to muszą być prawdziwe perełki. Zacznijmy więc od czegoś, co za każdym razem daje mi zastrzyk pewności siebie i sprawia, że czuję się jak gwiazda, nawet w najprostszej stylizacji. Mowa o czerwonej szmince, która już nie raz i nie dwa uratowała mnie w sytuacji, kiedy nie podobałam się sobie w żadnym makijażu i żadnym ubraniu, a musiałam wyjść za 5 minut. Szczególną miłością jest dla mnie matowa szminka marki MAC w kultowym odcieniu Russian Red, która sprzedaje się na świecie w milionach egzemplarzy. To czerwień, która na każdym wygląda pięknie. Ma idealnie neutralne tony, które dobrze wyglądają i na ciepłej i na zimnej karnacji. I wybiela zęby! Czuję się w niej zawsze jak gwiazda.

Drugim z moich absolutnych ulubieńców jest kultowy róż do policzków Orgasm od Nars. Używam go od wielu lat i nie znalazłam jeszcze lepszego. Daje mi jednocześnie piękny, naturalny rumieniec, a także delikatny blask. Rumiane policzki zawsze mnie zachwycały i uważam, że odmładzają i dodają świeżości. Nawet kiedy się nie wyśpię, czuję że z rumieńcami wyglądam pięknie i promiennie.

Reklama

Ostatnim z kosmetyków, które sprawiają, że czuję się piękna, jest pasta do zębów WhiteON, Black White Antibacterial. Dziwne? Niektórym może się tak wydawać, jednak ja jestem zdania, że najpiękniejszą ozdobą każdej osoby jest szczery i promienny uśmiech, Zadbane i białe zęby sprawiają, że mam ochotę uśmiechać się jak najczęściej i słyszę na ten temat mnóstwo komplementów.

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane