Eveline Cosmetics Velvet Matt, Long Lasting Formula, Soft Matt Lip Cream Pomadka matowa w płynie

Złoto, idealnie się wtapia w usta działając jak tint, którym można budować krycie. Jeśli jednak nałoży się tę pomadkę tak jak inne może brudzić bo bardzo wolno schnie przy grubszych warstwach. Wygodny aplikator jednak opakowanie lubi się brudzić.

Tę pomadkę lubiłam głównie za kolor, ponieważ nie grzeszyła trwałością i to dosłownie. Kupiłam kolor 415 nude pink, czyli brudny róż, który owszem był bardzo ładny, ale miał tę wadę, że niestety w tempie ekspresowym znikał z ust, bo tam pomadka po prostu nie jest trwała. Przeszkadzało jej nawet mówienie. Zostawała na szklankach w sporej ilości. Nie zastygała też na ustach, więc to jej dodatkowo nie pomagało. Wykończenie dawała satynowe raczej. Opakowanie typowe, z aplikatorem, a napisy raczej szybko się wytarły trochę. Największą wadą tej pomadki jest fakt, że nim zdążyłam ją zużyć, a naprawdę się przykładałam do tego, ona zdążyła się zepsuć. Nie wiem jak to jest możliwe, skoro wiem, że nie była otwierana przez nikogo innego niż ja. Od siebie nie polecam niestety, a kiedyś omyłkowo uznałam ją za hit, ale z drugiej strony wtedy nie znałam jeszcze trwałych pomadek.

Uwielbiam tę pomadkę. Ma super masełkową formułę i co jest najważniejsze mimo tego ze zastyga- NIE WYSUSZA UST! To bardzo duży plus. Ma piękny zapach, lekko owocowy. Niestety dość krótko się ściera przy nałożonej jednej warstwie ale można ją spokojnie dokładać. Mogę ją polecić z czystym sumieniem. Występuje duży wybór kolorkow i każdy znajdzie coś dla siebie! Na zdjęciu kolorek 415 nude pink

Faktycznie taki jaki jest opis na tym produkcie nie można się sprzeciwiać. Velvet Matt i tak jest.Jest to delikatny mat,który jest pomiędzy matem a satyną. Podczas nakładania ma się uczucie błyszczyku,który delikatnie zastyga na ustach nie wyczuwając go. Zapach bardzo pozytywny kojarzący się z moją młodością lat 2000-20005-owocowy. Aplikator trochę za długi,ale nie jest też większym problemem. Miałam odcień 413 Cashmere pink. Cena jak na eveline bajecznie niska. Można wypróbować,ale ja nie wracam do kupna.

Dużo produktu, który bardzo szybko zmienia się w grudki nie do użycia. Konsystencja: 3, ciężka do rozłożenia bardzo gęsta, po krótkim czasie tworzą się grudki Aplikacja: 2, aplikator mało poręczny, ciężko rozłożyć równomiernie. Wychodzi poza obrys. Zbiera się w kącikach. Trwałość: 3, poniżej oczekiwań. Pozostawia po piciu czy jedzeniu kolor bardzo delikatny. Niestety zostaje na sztućcach czy filiżankach. Ogólnie: 2,7 https://ladybeatrycze.blogspot.com/

Opakowanie: Pomadka mieści się w smukłym opakowaniu, typowym dla błyszczyków. Opakowanie kojarzy mi się ze starymi błyszczykami Eveline, które używałam w gimnazjum. Aplikator: Pędzelek jest płaski, ale dość puchaty, przez co aplikacja jest bardzo łatwa i przyjemna. Jest lekko ścięty, co ułatwia rozprowadzanie produktu na ustach. Konsystencja: Pomadka nie jest gęsta, ani zbyt płynna. Bardzo łatwo rozprowadza się na ustach, dość szybko zastyga. Trwałość: Bez jedzenia i picia utrzymuje się około 4 godzin, dłużej nie próbowałam. Przy piciu, zostawia ślad na kubku/szklance, ale nie schodzi z ust. Przy jedzeniu jest gorzej, bo schodzi praktycznie cała. Nie podkreśla suchych skórek, nie robi skorupy na ustach.

Pomadkę kupiłam po poleceniu jej przez jedną z Youtubrek. Zdcydowałam sie na dwa odcienie, mocny 419 Cashmere Violet, oraz bardziej na co dzień 415 Nude Pink. Zalety: +ładna gama kolorystyczna +ładny zapach +niska cena +dobry pigment +całkiem trwała +łatwo się zmywa +nie jest wyczuwalna na ustach +przyjemna konsystencja Wady: -niewygodny aplikator -opakowanie, etykieta szybko się odkleja -trochę się rozmazuje -pozostawia ślady

Wydajność: nie trzeba go wiele, jest dosyć wydajny. Trwałość: znika w powietrzu ekspresowo, nie trzeba nawet nic jeść. Stosunek jakości do ceny: produkt nakłada się łatwo, ale pozostawia nieprzyjemne uczucie na ustach. Opakowanie: bardzo szybko zrywa się naklejka, aplikator jest w porządku. Moje kolory to: 415 Nude Pink - kompletnie nie mój kolor, który podbija żółtość zębów oraz 413 Cashmere Pink - bardzo ładny, trochę wpadający w bordo, który jest cudowny.

Skusiłam się na nią, bo była na promocji, więc kosztowała grosze. Posiadam odcień Wild Fuchsia 416 i jest to bardzo intensywny róż, zdecydowanie nie na co dzień, lecz na większe wyjścia. Pomadka ma bardzo dobrą pigmentację,wystarczy jedno pociągnięcie. Bardzo szybko zastyga na ustach. Jest trwała - pomalowałam się nią na wyjście do klubu i przetrwała całą noc śpiewania, tańczenia, rozmawiania i picia przez słomkę i bez słomki bez żadnych poprawek. Jedyny minus, że jest dosyć wyczuwalna na ustach. Nie sucha,ale czuję jakbym miała na ustach welur, czy coś takiego, co nie bardzo mi odpowiada.

Mimo, że na rossmanowskiej promocji produkt kosztuje ok. 5 zł, nie jest warty nawet tej ceny. Jest to spowodowane trzema powodami. Już obecność jednego z nich skreśla u mnie pomadkę w trybie natychmiastowym - nie po to mamy tak duży wybór na ręku, żeby się męczyć. W przypadku Soft Matt Lip Cream producent raczy nas połączeniem wszystkich tych przyczyn. Po pierwsze, aplikator jest traficzny. Bardzo trudno wyrysować znośny kształt ust. Po drugie, formuła jest tak beznadziejna, że i przy kilku warstwach wciąż widać prześwity - nie sposób umalować ust równomiernie. Po trzecie trwałość jest bardzo słaba. Jedyny plus, jaki widzę to gama kolorystyczna i smak/zapach pomadki. I co z tego? Nie pamiętam nazwy koloru, który wzięłam, ale był to ciemny różo-fiolet. Moja mama używa tej pomadki w odcieniu średniego różu i wiem, że tam nie ma aż takiej tragedii, ale i tak nie jest wesoło. Szkoda kasy i tyle.

Po pierwsze bardzo ładnie pachnie. Ma fajną, nie za płynna konsystencje która dobrze się rozprowadza. Nie wysusza ust i utrzymuje sie ok 4h wiec całkiem ok. Mam kolor cashmeree pink który jest bardzo ładnym odcieniem brudnego różu.

Produkt zakupiłam na jednej z promocji w Rossmannie, za dosłownie kilka złotych. Choć nie zapłaciłam za niego zbyt wiele, nadal żałuję tego zakupu. Ale zacznijmy od początku. Opakowanie jest plastikowe, ze złotą zakrętką i standardowym aplikatorem, popularnym szczególnie w przypadku błyszczyków do ust. Pomimo klasycznego aplikatora, który nigdy nie sprawiał mi problemów, w przypadku tego produktu aplikacja jest po prostu koszmarna - pomadka nierównomiernie pokrywa usta, a precyzyjne i równe dociągnięcie jej do linii ust jest ogromnym wyzwaniem. Minęło ładnych parę minut, zanim usta stały się przyzwoicie pokryte. Posiadam kolor czerwony, który również nie przypadł mi do gustu - wygląda fatalnie w połączeniu z bladą cerą. Sam odcień jest niemal agresywny, mocno intensywny, oczywiście matowy. Pomadka dość szybko ściera się z ust, jest niestety bardzo nietrwała. Szczególnie jest to widoczne podczas posiłku. W ciągu dnia trzeba kilkukrotnie ją poprawiać. Zdecydowanie nie jest to produkt dla mnie.

Mam trzy kolory, zakupione pod wpływem promocyjnej gorączki. Są okej - dobrze się nakładają, fajna konsystencja, średnia trwałość, dobre kolory, ładny zapach. Nie utrzymują się jednak długo, łatwo rozmazują, do tego kolejne poprawki tworzą skorupę na ustach. W cenie promocyjnej - ok, w regularnej - absolutnie nie.

Cieszę się, że kupiłam ją na dużej promocji za ok. 5 złotych, bo inaczej byłoby mi bardzo szkoda tych około 12 w cenie regularnej. Szkoda, bo wydawało mi się, że ta pomadka ma potencjał. Piękny owocowy zapach i jeszcze piękniejszy odcień (411 Havaiian Flowers), ale niestety trwałość żadna. Dosłownie, ŻADNA. Pomadka prezentuje się ładnie jedynie po nałożeniu (najlepiej dwóch warstw). Nie trzeba nawet nic konsumować, by zjadła się w przeciągu kilkunastu minut i pozostawiła totalnie nieestetyczny różowy kontur na ustach i rozmycie w koncikach ust. A opakowanie? Cóż i na tym polu Eveline się nie postarało. Co ciekawe, nawet nie nosiłam za specjalnie tej pomadki w torebce, a i tak wyglądem przypomina mi bardzo kosmetyki mojej mamy z lat dziewiędziesiątych. Sztucznie pozłacane uchwyty i dość tandetne naklejki, z których po miesiącu nie dało się odczytać nawet nazwy produktu. Tu mamy dokładnie to samo. Reasumując, jeśli szukacie pomadki, która ładnie prezentuje się na zdjęciach typu selfie, to z pewnością będzie przydatna, w pozostałych przypadkach - szkoda pieniędzy ;)

Mam kolor 415 Nude Pink. Przy mojej karnacji pink to to raczej nie jest, odcień ma raczej brzoskwiniowo-pomarańczowy. Nienachalny, nadaje się na co dzień. Opakowanie raczej tandetne, naklejki dość szybko się odklejają i nie wyglądają estetycznie, złota farbka odpada kawałkami. Aplikator płaski, przypominający szpatułkę, pozwalający pomalować usta bez większego problemu. W środku jest bardzo dużo produktu, bo aż 9 ml, co dla mnie akurat plusem nie było, bo bardzo chciałam tę pomadkę szybko zużyć i wyrzucić. Dlaczego? Głównie dlatego, że to jedna z gorszych formuł, jakie miałam okazję używać. Nie wiem, czy po prostu trafił mi się felerny egzemplarz, ale tekstura tej pomadki była straszna! Żaden to "lip cream", a raczej ziarnista, piaskowa zawiesina. Cały czas czułam, jak chrzęści między moimi wargami... Komfort noszenia zdecydowanie na minus. Poza tym bardzo ściągała i wysuszała mi usta. Trwałość? Do pierwszego posiłku. Wyrzuciłam ją bez żalu po kilkumiesięcznych próbach i kolejnych szansach.

Pomadka ma przepiękny kolor fuksji (416 wild fuchsia). Matowa w 100% nie wysusza ust. Ma piękny zapach i dobrą cenę. Jedyny minus to to, że nie zastyga trwało na ustach i może się rozmazać. Więc również nie jest dobra do całowania ;)

Dobry produkt w dobrej cenie. Pomadki sa dobrze napigmentowane, łatwo się nimi maluje usta bo fajnie kryją i bardzo ładnie pachną owocami. Są dość trwałe i mają przyjemną konsystencję jakby pianki. Ma dwa kolory i chyba kupię kolejny.

Kupiłam 3 kolory na promocji w Rossmann. Ładne kolory, które pasują do wielu karnacji. Sama kupiłam tą najmocniejszą mojej babci. Nie wysusza ust, ale podkreśla suche skórki, więc lepiej zrobić sobie delikatny peeling i dać delikatny błyszczyk (w małej ilości tylko żeby nawilżyć, bo inaczej pomadka matowa nie zaschnie)