India Bezbarwna ochronna pomadka do ust 

Pierwszy produkt na bazie oleju konopnego w mojej kosmetyczce. Nie sądziłam, że balsam do ust może dać takie intensywne nawilżenie od razu po zastosowaniu. Szybko się wchłania, ale pozostawia uczucie nawilżenia bez uczucia lepkości. Inne balsamy mają to do siebie, że od razu włosy się przyklejają do ust i czuć dyskomfort. Za to ta pomadka konopna daje super uczucie nawilżenia, ale też komfortu. Bardzo polecam!

Używam tej pomadki regularnie od roku. Myślę, że dzięki jej stosowaniu zimą nie miałam żadnego problemu z przesuszonymi skórkami. Pomadka jest na tyle fajna, że spokojnie można używać ją pod cięższą, kolorową szminkę ponieważ nie waży się i nie przemieszcza na ustach.

Pomadka przyjemna w użytkowaniu, chroni i pielęgnuje skórę ust, ma miły zapach. Używam jej na zmianę z rumiankową Alterrą. Pomaga zwalczać przesuszenia.

Kupiłam bo nie mogę ominąć bez zainteresowania żadnego kosmetyku do pielęgnacji ust, choć większość nie daje rady i z pomocą przychodzi najzwyklejsza i już chyba kultowa maść z witaminą A Hasco Lek. Tę pomadkę maltretuję już chyba drugi miesiąc, bo nie przepadam za bardzo za wyrzucaniem niezużytych przynajmniej w części kosmetyków. Ale jak źle było na początku, tak źle jest dalej i w końcu ją wyrzucę. Balsam posiada typową szminkową formę, jako nowa jest wyprofilowana do szpica i z biegiem czasu i użytkowania staje się coraz gładsza na wierzchu. Opakowanie też jest standardowe, tutaj w minimalistycznej, ciemnej szacie graficznej z nazwą firmy i produktu oraz wizerunkiem liścia konopi nawiązującym do obecności olejku konopnego w składzie. Mam wrażenie, że zatyczka dość lekko trzyma się opakowania, ale ja mój egzemplarz trzymam postawiony na półce, więc nie goni mi po torebce czy kosmetyczce i nie wiem czy zatyczka utrzymuje się na swoim miejscu. Sztyft jest biały z lekkim odcieniem ecru, bezbarwny po nałożeniu na usta, bezzapachowy. Aplikacja nie jest wymagająca, ponieważ wystarczy tylko raz przeciągnąć szminką po wargach by pozostawić warstwę kosmetyku. Sztyft nie jest bardzo twardy, nie jest też na tyle miękki by się rozmywać, jest prawie idealny, chociaż gdyby był troszeczkę bardziej miękki, byłby w punkt. Po nałożeniu kosmetyku na ustach nie czuje żadnego pozytywnego działania. Obecny jest jedynie wspomniany film, który nie jest jakoś uciążliwie tłusty czy nieprzyjemny. Ale nic, co mogłoby cokolwiek zadziałać nie wchłania się w skórę. Po kilku minutach i tak już balsam znika z ust, więc przydałoby się nałożyć ponownie. Tylko nie ma sensu. Balsam nie nawilża i nie odżywia skóry, nie wspomnę już o braku jakiegokolwiek działania regenerującego czy ochronnego, łagodzącego czy wygładzającego i zmiękczającego. W ciągu sekund od nałożenia odczuwam silną potrzebę nawilżenia ust, którego ten balsam w ogóle nie gwarantuje, a skóra staje się podrażniona. Przykro mi, ale dla moich wymagających ust balsam jest o wiele za słaby.

Zawarty w niej olej z konopii odpowiednio nawilża usta. Pomadka chroni przed niewdzięcznym wiatrem i mrozem, zmiękcza i wygładza usta. Fajnie zaaplikować ją sobie rownież na noc! Sztyft nie pozostawia koloru na ustach. Nie jest miękka więc obawy, że rozpaćka nam się zaraz w kieszeni odchodzą na bok Strasznie nie lubie takich niespodzianek. Kolejny plus za piękny zapach.

U mnie się raczej nie sprawdziła na medal. Co prawda dobrze natłuszcza, wspomaga regeneracje i łagodzi, jest też w miarę wydajna. Jednak słabo nawilża i efekty nie utrzymują się długo. Ma bardzo nieprzyjemny zapach i smak. Jest bezbarwna, co dla mnie jest plusem. Opakowanie nie jest wytrzymałe, po jakimś czasie łatwo otwierało się same i pękło wzdłuż. Uważam, że cena jest ok, ale i tak jej nie kupię ponownie, nie jest po prostu dla mnie.