Balneokosmetyki Malinowy Zdrój Biosiarczkowa kąpiel mineralna 

Gdyby nie zamiłowanie mojego Wujka do miejscowości uzdrowiskowych, nigdy bym nie poznała Balneokosmetyków. To właśnie od niego dostałam ten płyn. :) Jak się sprawdził? Co do zasady sprawdził się rewelacyjnie. Cieszy mnie to, że polskie firmy stoją tak wysoko pod względem jakości - patriotyzm od razu wzrasta! ;D Potraktowałam go jako płyn do kąpieli, to znaczy, robiąc sobie kąpiel, wlałam odrobinę specyfiku pod strumień bieżącej wody. Wytwarza delikatną, nienachalną pianę, a właściwie kocyk na powierzchni wody. Zawiera multum dobroczynnych składników: 50% zawartości to bogata w siarkę i jod lecznica woda siarczkowa, resztę tworzą ekstrakty z bluszczu, borowiny, mydlnicy lekarskiej. Doskonale rozluźnia, odpręża, łagodzi ewentualne podrażnienia, wygładza, a nie wysusza skóry. Płyn autentycznie zmiękcza wodę i sprawia, że staje się ona bardziej 'śliska'. W zimowe wieczory lubiłam robić rozgrzewające kąpiele z jego udziałem. Skóra pozostaje jedwabiście miękka, zniewalająco gładka, dogłębnie nawilżona, a nawet ujędrniona! I wszystko byłoby naprawdę perfekcyjnie... ... gdyby tak bardzo nie cuchneła... :/ Ten smród sprawiał, że używałam coraz mniej tego płynu, a i tak musiałam go zagłuszyć jakimś innym, zapachowym. A gdy piszę, że coś śmierdzi, to naprawdę musi być coś na rzeczy, bo mam dość dużą tolerancję na zapachy kosmetyczne. Przez tę właściwość czasem celowo pomijałam użycie tego płynu w rytuale pielęgnacyjnym, bo naprawdę pachnie bardzo nieładnie i do tego intensywnie - na całą łazienkę... Na całe szczęście zapach siary nie utrzymuje się na skórze. Tu mam problem... – bo płyn jednocześnie uprzyjemnia i odbiera przyjemność z kąpieli... Uprzyjemnia - dzięki swoim niezliczonym zaletom, zaś odbiera przyjemność - przez zapach.