Christian Dior Poison Girl EDT 

Jest to bardzo słodki zapach. Czuć tutaj głownie migdały połączone z różą i przełamane kwaskowością cytryny i pomarańczy. Połączenie daje przyjemne olfaktoryczne doznania. Zapach jest otulający i rozgrzewający, przez co najlepiej wybrzmiewa w chłodne dni. W zimie na mnie pachnie najładniej. Ma świetną trwałość oraz projekcję. Są dość uniwersalne, w mojej opinii nadają się zarówno na dzień jak i na okazje wieczorowe.

Kolejna perełka z mojej kolekcji. Te perfumy są fantastyczne. Dziewczęce, delikatne, seksowne, subtelne, niedrażniące. Zapach, orientalny kwiatowy, na początku kusi soczystą pomarańczą otuloną wenezuelskim bobem tonka by na koniec rozpiescic zmysły róża grasse. ???? Trwałe i tajemnicze. ✨???? Dla mnie idealne.

Ta wersja "trucizn" nie powinna być w moim guście, bo lubię nie słodkie lecz słodkawe zapachy. A tymczasem przepadłam i jestem właścicielką 100 ml flakonu. Ja czuję w otwarciu nie pomarańczę, lecz wiśnię, może za sprawą dodatku migdałów. A może to moje ph, które pięknie wybija wiśniowe akordy? Ten zapach nie jest mdląco słodki. Na szczęście nie czuję w nim ani wszędobylskiego karmelu, ani waty cukrowej. Jest owocowo i migdałowo, bardzo przytulnie i intymnie. Te perfumy nie mają zabójczych parametrów, nie grzeszą wielką trwałością ale ich używanie jest tak przyjemne, że wybacza się tę wadę. Można ich używać zimą, wiosną, a nawet chłodniejszym latem. są niezobowiązujące. A przy tym, wbrew nutom, potrafią być nawet dość eleganckie. Odpowiada za to wytworny migdał, w niczym nie przypominający tego z olejku do ciasta. Odkąd wycofano mój ukochany Angel Innocent (markę należałoby za to wytarzać w smole i popiele), wciąż szukam idealnego migdała. Jego całkiem sporą namiastkę znalazłam w Dior Poison.

Drapiezna konfiturka przelamana zapachem gorzkiej pomaranczy. Jest zarowno dziewczeca, jak i seksowna (zbiera mase komplementow, szczegolnie od mezczyzn). Nosi sie Poison Girl EDT naprawde przyjemnie, chociaz wolalabym, zeby byla trwalsza - a tak szybko przechodzi w faze delikatnego, zmyslowego obloczku i tak sobie trwa na mojej skorze az do wieczora. Ogolnie polecam i pewnie sprawie sie sobie w koncu jakas niewielka pojemnosc ;-).

W mroczne dni, rozpoczynające się atmosferycznymi niedogodnościami, lub wówczas, gdy niezbędne jest wykrzesanie z siebie pozorów sex appealu, sięgam po migdałowo-zmysłową wodę perfumowaną "Poison Girl" Diora, która - choć cudna - w ciepłe dni mogłaby swą upojną mocą spłaszczyć zarówno użytkowniczkę, jak i jej otoczenie. Do letnich, ulubionych stylizacji we wzory czerwonych i różowych kwiatów, potrzebowałam zatem równie zmysłowych, aczkolwiek nie aż tak "purpurowych" perfum, i - również "Poison Girl", jednak w lżejszej wersji wody toaletowej - o naprawdę różowej barwie - okazała się idealna. Ingrediencje w tej wodzie toaletowej są w zasadzie te same, co w perfumowanej, ale w znacznie niższych stężeniach, co wywołuje - przynajmniej na mojej skórze - zaskakująco odmienny efekt. "Ciemniejsza" woda perfumowana najpierw pachnie różą i pomarańczami, przechodząc płynnie w oszałamiająco migdałową woń, a woda toaletowa - jak bukiet kwiatów unurzany w delikatnym, i ani trochę nie mdlącym, rozkosznym karmelu. Słodko, uwodzicielsko, równie zmysłowo i seksownie, a znacznie lżej, delikatniej i bliskoskórniej, niż EDP, za to równie elegancko i trwale, a co się z tym wiąże - równie wydajnie, bo obie wody wymagają jedynie oszczędnej aplikacji, dla uzyskania już wyraźnego, upojnego efektu. Wdzięczne, subtelne i ultrakobiece perfumy w sam raz do płomiennie kwiecistych sukienek na słoneczne dni. Moje...

No...przyznam śliczny jest ten zapach. Lekki, słodki i trochę figlarny. I tak jak kompozycja Poison Girl zerwała z tradycją rodziny Poison to wersja EDT odbiega od Poisonów jeszcze bardziej. Ale o tym, że to Dior to nadal wyraźnie czuć bo jakość składników jest nadal na wysokim poziomie. Nawiasem mówiąc to już niedobrze mi się robi od tej ilości flankerów na rynku. Ten zapach jest na tyle dobry, że mógłby obronić się sam pod zupełnie nową nazwą marki Dior. A tak na tle rodziny Poison ten zapach po prostu wypada słabo. Otwarcie zapachu jest soczyste, świeże, wręcz musujące, a to za sprawą pomarańczy i cytryny. Cytrusy wibrują na skórze krótko po czym wyraźnie wyczuwam migdały, choć przecież nie ma ich w składzie. Kwiatów jako takich nie czuję bo wszystkie zostały pokryte cukrem. Baza natomiast jest typowa dla Poison Girl. Mocno wybija się wanilia i bób tonka a dodatek karmelu jeszcze bardziej podkręca słodkość zapachu. I tak po kilku godzinach Poison Girl jak i wersja EDT są dla mnie w zasadzie nie do odróżnienia. Zapach jest niesamowicie trwały. Dodatek cytrusów w Poison Girl EDT sprawia, że jest to idealna kompozycja na wiosnę i lato, zaś wersja EDP poprzez swoją zawiesistość idealnie sprawdzi się w zimie.

Spodziewałam się ulepku, a tu świetny, niby początkowo słodki zapach, ale mimo wszystko ma w sobie delikatność. Na początku aplikacji wyczuwałam migdały, choć nie ma ich w składzie. Potem zapach robi się lekko gorzki, a wanilia jest z tych suchych, ale całość jest bardzo pociągająca. Dla mnie Poison Girl mógłby być mocniejszy, bardziej zawiesisty i esencjonalny, ale i tak mi się podoba. Projekcję mogliby również podkręcić ;) edit: Niestety coś musieli gmerać przy zapachu, moje kolejne 2 flakony to jakieś popłuczyny, bez charakteru, bez charakterystycznych nut, ledwo to od siebie wyczuwam po aplikacji, o trwałości marniutkiej teraz... Myślałam, że coś z pierwszym jest nie tak, ale drugie 100 ml tak samo byle jakie :( Dior psuje w ten sam sposób wszystkie zapachy, które uwielbiałam. Spada ich jakość, a nie ceny.

Urzekający lekki zapach. Słodki ale nie przesadnie. Pierwsze skojarzenie - luksus. Zapach wyszukany przez męża, myślę, że w pełni trafiony. Z pewnością będę do niego wracać.. .