Dostałam w prezencie od pewnej dużo starszej ode mnie osoby wersję sprzed reformulacji. I takową oceniam.
Dune coś w sobie ma. Jeden psik wystarczy, żeby poczuć jego bogactwo i klasę. Jest jak słodki, gęsty nektar z nutą czegoś świeższego, morskiego, zapachu piasku nad morzem? Kiedy jeszcze nie wiedziałam, że słowo Dune znaczy Wydma nie kojarzyłam go z pustynią i słońcem. Owszem zapach jest bardzo ciepły i suchy ale dopiero teraz widzę, że świetnie oddaje znaczenie swojej nazwy. Tak, to pustynia, sucha, parna, smagana popołudniowym słońcem, w powietrzu unosi się orient. Od razu czuć że to jakiś odległy rejon na kuli ziemskiej. Odległy i... zapomniany. Jest w nim jakaś niewyjaśniona nostalgia i smutek, gorycz minionych, lepszych czasów.
Za każdym razem gdy go użyję staje mi przed oczami moja nauczycielka j. polskiego z podstawówki. Dojrzała pani, który lubowała się (jak mi sie wtedy wydawało) w olejkach ze sklepów indyjskich. W latach 90' takie sklepy były bardzo modne. A może ona nosiła Dune? Wtedy to było dla mnie niewyobrażalne, że może być to zapach drogich perfum. Bo takim aromatem pachną starsze panie w kościelnych ławkach...
Ale... czuję całe to uwielbiane piękno w Dune. Doceniam go i szanuję jego bogaty styl, taki prawdziwy, konkretny, trochę staromodny, zakurzony. Po prostu klasyczny. To elegancja i klasa starego typu. Myślę, że tak mogłyby pachnieć bohaterki moich ulubionych filmów "noir" z lat 40stych :) Pasuje do idealnie skrojonych, opiętych kostiumów, pięknie ułożonych, lśnących włosów, futer i przepychu. A ja uwielbiam przenosić się do tych czasów, dlatego czasami użyję Dune, zwykle w domowym zaciszu.
Może kiedyś się odważę i będę ubierać częściej. Zraziłam się, gdy usłyszałam od kilku osób, że pachnę jak stara babcia.
Dlatego póki co uśmiecham się z sentymentem na widok resztki płynu w mojej buteleczce z Pewexu i co jakiś czas nie zważając na otaczający świat przenoszę się dzięki niemu do magicznego świata dawnych czasów...
Przyznaję- stara wersja nieco mnie przytłacza swoją mocą. Potrafi boleć mnie od nich głowa. Jednocześnie ta moc przyciąga i intryguje.
Chętnie poznam nową, współczesną wersję po reformulacji, być może szybciej będzie nam po drodze.
Kiedy najlepiej go ubrać? Teoretycznie bardzo pasuje do klimatu jesieni, ale ja wolę go ubrać w bardziej wesołym, słonecznym dniu. Aktualnie używam nawet latem i nie dusi ani nie wykręca nosa.
Edycja: Obecnie Dune kojarzy mi się tylko i wyłącznie z książką "Jestem żoną szejka" L. Shukri,. To były właśnie ulubione perfumy głównej bohaterki, Polki, która jako żona szejka żyła w niewyobrażalnym luksusie, pozwalając sobie na wszelkie dobra tego świata ale mało kto wiedział, że jej życie nie jest tak bajkowe jak sam zapach, którego aurą na stałe się otaczała.
Książka ta idealnie oddaje klimat Dune, dlatego bardzo polecam zapoznanie się z nią i oczywiście z samym zapachem.