10 lat temu na widok perfum CHANEL spoglądałam z odrazą, bo duszne, bo drażniące, bo drogie, bo przereklamowane. Uwielbiałam energetyczne owocowe zieleńce, moim ideałem jako nastolatki było zielone jabłuszko od DKNY. Ale jak do wszystkiego, tak i do Chanel trzeba po prostu dojrzeć. Zaczęłam ostrożnie od Chance Eau Tender, to bezpieczny zapach, delikatny, kwiatowy ale i bardzo nietrwały, towarzyszył mi całe lato, wspominam go bardzo fajnie. W tym czasie bardzo dużo zmieniło się w moim życiu, zadziało się mnóstwo niefajnych rzeczy, trochę cudownych, skutkiem czego zmieniłam się i ja, stałam się bardziej pewna siebie, zdecydowana, silniejsza. No i zachciało mi się perfum. Moim najważniejszym kryterium była trwałość, potem pomyślałam, że dobrze by było gdyby były mocne, zdecydowane, wyraziste. Poszłam do perfumerii i wodziłam wzrokiem, nieśmiało spojrzałam na półkę Chanel, w oczy rzuca się zawsze Mademoiselle i wszystkie Chance, a na samym dole nieśmiało stoi sobie Allure i ciemniejsze Allure Sensuelle. Na lewy nadgarstek Allure, na prawy Allure Sensuelle. Pierwsza reakcja – o matko! Paskudnie mocne, no tak przecież zawsze bałam się „klasycznych” zapachów, bo babciowate, bo gryzące, bo męczące. Myślałam, że nic z tego nie będzie, ślepy strzał. Tylko, że DO TYCH PERFUM TRZEBA MIEĆ CIERPLIWOŚĆ! Po kilku godzinach i powrocie do domu, zastanawiałam się, co tak pięknie pachnie, zbliżyłam do nosa prawy nadgarstek i przepadłam! Lewy też pięknie pachniał, ale o tych pomyślę bliżej wiosny, bo Allure Sensuelle to dla mnie zapach jesieni i zimy. Wróciłam do Sephory i zaszalałam, bo niby minus 20%, a w sumie święta tak blisko, trzeba sobie sprawić prezent, 35 ml nie było. 50 czy 100 ml? No dobra raz kozie śmierć, zamknęłam oczy wzięłam 100 ml, nowej pary butów w tym roku już nie będzie:) Wróciłam do domu, rozpakowałam psiknęłam, na początku panika i przerażenie, o matko co ja kupiłam ?!?!?! Ale już po chwilce zrobiły się bardziej delikatne, po godzinie już się rozpływałam. Otulają mnie boską słodyczą, ten ostatni akord trwa i trwa i trwa i za to kocham je najbardziej. Te perfumy jak żadne inne pachną na mnie CAŁY DZIEŃ, to jest ich największy atut, nie miałam, ani nie próbowałam nigdy tak trwałych perfum. Wiadomo, o gustach się nie dyskutuje, ale warto być cierpliwym, po pierwszym silnym „strzale”, nagrodzą nas niebywałą słodyczą, która otuli nas na dłuuugi czas. Nie wyobrażam sobie ich latem, ale na jesień, zimę i chłodną wiosne są idealne! Te perfumy mnie oczarowały, wręcz zaczarowały, jestem w nich zakochana, bez pamięci, pięknie ewoluują na mojej skórze, uczą cierpliwości. I piszę to ja, kobieta, która parę lat wstecz nie tknęłaby nawet Chanel na półce :) Nigdy nie mów nigdy...
Używam tego produktu od: tydzień
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1 - 100 mł