Ile to się człowiek naszuka, naczyta i natestuje, zanim znajdzie odpowiedni kosmetyk naturalny nie tylko z nazwy, który spełniałby jego oczekiwania. Po długich namysłach i przeczesywaniu sieci wybrałam wreszcie puder. Sięgnęłam po markę Felicea, chcąc jej dać kolejną szansę, bo w przypadku pomadek zawiodła mnie na całej linii. Ale puder to nie Mercedes, więc zaryzykowałam i nabyłam go w promocji, tańszego o kilka zł. Czy było warto?
Opakowanie, konsystencja, zapach
Opakowanie jest charakterystyczne dla marki. Oszczędne, surowe, nieprzegadane, w kolorze białym. Na wieczku pudru znajduje się jedynie logo marki z charakterystycznym liściem. I koniec. Bardzo mi odpowiada ta spokojna szata graficzna, zgrana z naturalną zawartością.
Puder jest zamknięty w pudełku z lusterkiem, ale nie dołączono do niego aplikatora w postaci puszku. Jest mi to jednak obojętne, bo w zasadzie nigdy nie korzystam z tego rodzaju aplikatorów. Wybieram własne. Opakowanie zamyka się na „klik”, jest trwałe, dobrze wykonane i nic z niego nie odpadło podczas użytkowania, póki co.
Co do zapachu… Nie będę się tu wyjątkowo rozpisywać, bo według mnie ten prasowany puder wcale nie pachnie. A to mnie cieszy. Nie muszę mozolnie przedzierać się przez jego skład w poszukiwaniu substancji zapachowych, ani rozstrzygać czy są naturalne czy syntetyczne:)
Konsystencja produktu jest na pierwszy rzut oka sucha. Ale pod palcami, to wrażenie wzrokowe mija, bo kosmetyk ma fakturę lekko jedwabistą/ delikatnie kremową i wcale nie taką suchą. Gdy, jak zwykle przy każdym testowanym kosmetyku, robiłam próbę koloru na ręce, zauważyłam, że ma on świetlistą poświatę. Jest ona stonowana, ale zauważalna.
Skład pudru
Skład kosmetyku marki Felicea jest naturalny, bezpieczny dla skóry, wegański i niezbyt długi, w odróżnieniu od produktów z tej kategorii ze składami chemicznymi. Do czego w nim można się przyczepić? Do Titanium Dioxide, o którym mówi się, że może być szkodliwy. Jest to Dwutlenek tytanu, naturalny filtr przeciwsłoneczny, pełniący rolę rozjaśniacza. Mimo nienajlepszej sławy został dopuszczony do stosowania w kosmetykach. Ale w ograniczonym stężeniu, które nie może przekraczać 25%. Jego bezpieczeństwo w takim stężeniu zostało potwierdzone przez Komisję Europejską oraz Amerykańską Agencję FDA. Jednak osoby z bardzo wrażliwą skórą i alergicy powinni zwrócić uwagę na obecność tego składnika, w produkcie, który używają. Bo może on, ale wcale nie musi, podrażniać skórę, błony śluzowe oraz drogi oddechowe. Nie wdając się zbytnio w szczegóły:)
Wrażenia z użytkowania i efekty stosowania pudru naturalnego
Z trzech dostępnych kolorów pudru wybrałam numer 104 - jasny piasek, rekomendowany dla średniej, zimnej karnacji. Nie jest to kolor najjaśnieszy. Bo choć jestem bladolica, to numer 101, a więc ten polecany jasnym karnacjom był dla mnie, nakładany na krem BB, zbyt jasny. I wyglądałam przez to nienaturalnie blado, niemal jak królowa Elżbieta I z filmu kostiumowego. Miałam na szczęście okazję wypróbować akurat ten kolor pudru, będąc u koleżanki, więc mam porównanie.
Co do produktu i koloru, który wybrałam. Aplikuję go na buzię przy pomocy dużego pędzla. Jednorazowo nakładam go bardzo niewiele na pędzel. Początkowo stosowałam go dużo więcej, ale wówczas był zbyt widoczny na twarzy. W końcu jednak nauczyłam się aplikować odpowiednią ilość i dzięki temu jestem z efektów bardzo zadowolona.
Puder wygląda u mnie bardzo naturalnie. Matuje cerę w strefie „T” dostatecznie, ale nie pozostawia na buzi płaskiego, sztucznego matu. Skóra wygląda na delikatnie rozświetloną, nie mylić z tłustą:). Ten efekt jest szczególnie widoczny na policzkach. Prezentuje się, to zdrowo i świeżo. Kosmetyk Felicea utrzymuje się u mnie bez poprawek kilka godzin. Nie wyświeca mi w tym czasie twarzy, nie czyni z niej maski, nie wchodzi w zmarszczki, nie podkreśla suchych skórek. Myślę, że spora w tym zasługa mojej oszczędnej aplikacji tego produktu. Po prostu nie potrzebuję go więcej. Bo jestem fanką dość naturalnego makijażu i nie rozpaczam, gdy nie zakrywa on szczelnie wszelkich niedoskonałości, piegów czy przebarwień.
Czy ten naturalny puder ma jakieś wady? Niestety, tak! W tej laurce będzie jednak przysłowiowa łyżka dziegciu, bo kosmetyk dość mocno osypuje się z pędzla, gdy wydobywam go z opakowania. Myślę, że ta tendencja dotyczy większości naturalnych produktów z tej kategorii. Niezależnie jednak od przyczyn, fakt pozostaje faktem. Ale…znowu, gdy nakładałam pudru na pędzel więcej, wtedy osypywanie było bardziej uciążliwe. Odkąd znalazłam na niego sposób i ostrożnie się z nim obchodzę, wspomniane pylenie występuje w znacznie mniejszym stopniu. Więcej grzechów tego kosmetyku nie pamiętam…
Podsumowanie
Kosmetyk Felicea ma bardzo dobry, naturalny skład. Jest bezpieczny dla skóry, nie podrażnia jej i nie powoduje wyprysków ani nie zapycha. Kolor, który kupiłam świetnie stapia się z moim kremem BB, dając bardzo naturalny efekt, bez płaskiego, sztucznego matu. Produkt jest trwały, choć czasami pod koniec dnia wymaga dodatkowego przypudrowania, by twarz w strefie „T” mi się nie świeciła. Ale po tylu godzinach ma do tego prawo:)
Puder delikatnie rozświetla moją buzię, nie wysusza skóry, nie podkreśla zmarszczek. Stosowany z umiarem daje bardzo fajny efekt zdrowej cery. Jedyną jego wadą, jaką zaobserwowałam, jest osypywanie się. Co przy naturalnym składzie może się zdarzać. Zatem coś za coś. Mimo to oceniam go na pięć gwiazdek, bo mnie nie zawiódł:)
Zalety:
- Opakowanie – wygodne, z lusterkiem, trwałe
- Ładny kolor pudru, stapiający się z moim kremem BB
- Naturalny, bezpieczny dla skóry skład kosmetyku
- Nie podrażnia, nie zapycha, nie wysusza skóry, nie podkreśla zmarszczek
- Nie daje na skórze efektu płaskiego matu
- Rozświetla cerę nienachalnie
- Jest trwały
- Moja cera wygląda dzięki niemu naturalnie
Wady:
- Potrafi się bardzo osypywać. Gdy będziemy go stosować ostrożnie i nie w ilości hurtowej, problem z osypywaniem znacznie się zmniejszy
- Alergicy powinni wziąć pod uwagę, że zawiera Titanium Dioxide
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie