Nigdy nie korzystam z tego typu kosmetyków czy bronzerów, które mnie uczulają, co powoduje u mnie niemiłosierne swędzenie i rozdrapywanie skóry do krwi. Z tego powodu całkiem zrezygnowałam z tego typu produktów i pogodziłam się z faktem, że latem będę paradować z bladą skórą (nie lubię się opalać, więc trudno, będę naturalna do bólu). Kosmetyk Vita Liberata trafił do mnie w boksie kosmetycznym i w pierwszej chwili chciałam go oddać przyjaciółce, ale nie mogłam się oprzeć… spróbowałam i proszę bardzo – fajne to!
- OPAKOWANIE: posiadam próbkę o pojemności 30 ml. Jest to tubka wykonana z elastycznego plastiku, która nie traci kształtu. Jest w kolorze brązowym, ale w dolnej części jest przeźroczysta, co pozwala zobaczyć kolor kosmetyku. Tubka zakręcana jest za pomocą brązowej, plastikowej zakrętki. Pod nią znajduje się niewielki otwór, przez który z łatwością, a jednocześnie nie marnując produktu, wydobywam kosmetyk.
- KONSYSTENCJA: jest to gęsty krem w kolorze brązowym (producent nazwą mój kolor „Latte”). Kiedy wycisnęłam na skórę pierwszy raz ten kosmetyk byłam lekko przerażona intensywnością koloru, ale po rozsmarowaniu świetnie stapia się ze skórą nadając jej lekkiego koloru, efektu opalenizny, a delikatne drobinki rozświetlają.
- ZAPACH: ledwo wyczuwalny, kremowy.
- DZIAŁANIE: kosmetyk jest czymś pomiędzy bronzerem a produktem makijażowym dla skóry twarzy i ciała. Daje efekt naturalnej opalenizny, a dodatkowo skóra jest ładnie rozświetlona. Mam nadzieję, że fotografia dołączona do mojej recenzji wystarczająco to obrazuję - Body Blur nałożony jest na dolną partię ręki i dłoni, górna część to naturalny kolor mojej skóry. Myślę, że oddałam efekt, choć aparat w telefonie to nie profesjonalny sprzęt, a światło też gra kluczową rolę. Jednak wierzcie mi na słowo, bronzer wygląda bardzo ładnie. W odróżnieniu od typowych kosmetyków tego typu, nie robią się zacieki czy plamy, łatwo się nim operuje (nie ma też tego charakterystycznego smrodku). Nie mam wprawy w aplikacji bronzerów, nie mam też specjalnych rękawic, a mimo to nie mam problemu z nałożeniem go na skórę.
Body Blur bez problemu zmywa się ze skóry, a propos, należy pamiętać by po aplikacji kosmetyku umyć dłonie!
Owszem, używam na skórze ciała i twarzy. Nie jest to tłusty kosmetyk, nie obciąża skóry, nie wzmaga przetłuszczania. Stosuję w niewielkich ilościach by jedynie nadać delikatny kolor i rozświetlenie i dobrze „wmasowuję” w skórę, dzięki temu nie brudzę ubrań. W ocenach poniżej przeczytałam, że kosmetyk brudzi ubrania, ale mnie się to nie zdarzyło, jednak warto zwrócić na to uwagę.
Powiem szczerze, że nie wiem, czy kiedykolwiek kupię pełnowymiarowe opakowanie. Cena daje po oczach, powiedzmy to głośno. Nie jest to też produkt, który należy do podstawowej pielęgnacji. Ponadto przyzwyczaiłam się, że latem moja skóra nie jest opalona i nie przeszkadza mi to. Córką młynarza nie jestem, więc nie jest to dla mnie powód do wstydu. Ale cieszę się, że miałam szansę spróbować kosmetyku od Vita Liberata i trochę nacieszyć się ładnie wyglądającą skórą. Gdyby był tańszy, chętnie bym do niego wracała.
Zalety:
- ładnie przyciemnia skórę
- daje efekt subtelnego rozświetlenia
- nie tworzy plam i zacieków
- nadaje się do skóry twarzy i ciała
- nie obciążą skóry
- nie jest tłusty i ciężki mimo gęstej konsystencji
- używam w małej ilości i dobrze wmasowuję, więc nie brudzi mi ubrań
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie