Używałam wcześniej dość długo samoopalacza Lirene w wersji Arabica - byłam z niego zadowolona, ale kiedy kupiłam tą wersję, zdecydowanie bardziej mi się spodobała i już przy niej zostałam.
To, co początkowo zdecydowało o wyborze właśnie tego samoopalacza, to zapach. Większość z dostępnych w drogerii miała bardzo słodki, zdecydowanie zbyt mocno słodki zapach. Kiedy wyobraziłam sobie, jak zmiesza się on po czasie z wonią samoopalacza, ta mieszanka wydała mi się nie do zniesienia. Natomiast krem Lirene pachnie delikatnie, jakby świeżo, może trochę cytrusowo? W każdym razie nie mdli, nie ma wyraźnie słodkiej, cukrowej nuty i to mi odpowiada.
Oczywiście, po czasie zapach samoopalacza zaczyna się uwalniać - ale nie jest bardzo intensywny ani męczący. Mnie w każdym razie nie przeszkadza, używałam samoopalaczy o dużo wyraźniejszym zapachu.
Działanie - pierwszy plus za niewysuszanie skóry, co zdarza się robić samoopalaczom. Mam cerę skłonną do przesuszania i bardzo mnie cieszy, że ten kosmetyk nie pogarsza sytuacji. Ma formułę kremową, można go nałożyć zamiast codziennego kremu, i skóra nie jest wysuszona, nie mam wrażenia, że użyłam za słabego kremu. Wydaje mi się, że działa lekko nawilżająco, jak klasyczny krem nawilżający.
Nakładam go na czystą, suchą skórę (co najwyżej nakładam wcześniej serum albo esencję - ale wtedy przed nałożeniem samoopalacza czekam do całkowitego wchłonięcia).
Efekt: przy jednej aplikacji daje u mnie opaleniznę o średniej intensywności. To mi odpowiada, bo nie lubię mocno opalonej twarzy, szczególnie w sezonie jesienno- zimowym. Samoopalacza używam w zasadzie tylko po to, żeby trochę rozpromienić twarz, dodać jej minimalną ilość opalenizny, żeby nie była całkiem blada. Absolutnie unikam efektu opalonej, brązowej cery. Nie wiem więc, czy da się z tym kremem osiągnąć bardzo mocny efekt - nigdy tego nie próbowałam, ale efekt można stopniować, nałożony rano, a później wieczorem, lub regularnie przez kilka dni, daje wyraźniejszy odcień.
Nie zostawia żadnego niepożądanego, pomarańczowego koloru - jest bardzo naturalny.
Nie zostawia smug, gładko się aplikuje.
Oczywiście nie zaniedbujemy peelingu w trakcie stosowania - dzięki temu mamy równy i ładniejszy efekt, który trzyma się dłużej.
Używam go głównie na twarz i dekolt, czasem jeszcze na ramiona. Do ciała używam już innych balsamów - tubka jest dość niewielka i szkoda byłoby mi zużywać ją na całe ciało, myślę że wówczas nie wystarczyłaby mi na długo. Stosowany na mniejsze obszary jest całkiem wydajny, jedno opakowanie starcza mi na kilka miesięcy regularnego używania.
Bardzo udany samoopalacz, za niedużą cenę, polskiej marki. Szkoda mi ryzykować i próbować innych (z nietrafionym samoopalaczem efekt może być opłakany) - ten został ze mną na stałe i z przekonaniem mogę go polecić :)
(moja cera: normalna w kierunku suchej, karnacja: jasna, ale nie blada)
Zalety:
- bardzo ładnie pachnie, nie wysusza cery (a nawet - nawilża), wydajność, daje efekt delikatnej, naturalnej opalenizny z możliwością stopniowania intensywności, cena, polska marka
Wady:
- mała pojemność opakowania
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie