Uwielbiam wszelkiego rodzaju bronzery - w sticku, wypiekane, matowe czy delikatnie błyszczące. Posiadając odpowiedni kosmetyk i nienajgorszy pędzel jesteśmy w stanie wyczarować na naszej skórze prawdziwą magię, świetnie ją otulić, nadać jej trójwymiarowości, a przy tym nieźle uszczuplić. Ja traktuje to jako taki lifting dla skóry prawie za darmo. Do tej pory najczęściej decydowałam się na bronzery o matowym wykończeniu, jednak na temat tego gagatka z firmy Max Factor słyszałam tyle dobrych komentarzy, że postanowiłam go wypróbować i zmierzyć się z jego mieniącą się i zdecydowanie nie matową formuła.
Bronzer zamknięty jest w plastikowym, dość prostym graficznie opakowaniu. Góra jest przeźroczysta, z obwódką w odcieniu złotym, dzięki czemu z łatwością dowiemy się, jak wygląda nasz kosmetyk i ile jeszcze go zostało. U góry umieszczono logo firmy, które jednak szybko się zdziera. Z tyłu przedstawiono nam nazwę produktu, jego opis i informacje o odcieniu - ja zdecydowałam się na 01.
Sam kosmetyk jest wypiekany, odznacza się w opakowaniu. Ma bardzo ciekawy kolor, oczywiście brązowy, ale taki przełamany różnymi jego rodzajami, od beżowego aż po złocisty. Wygląda to bardzo ładnie, tak luksusowo, cieszy oczy, także wrażenia wizualne zapewnione. Przyznam szczerze, że kiedy zrobiłam pierwszego swatche'a na dłoni byłam delikatnie przerażona, ponieważ produkt przypominał mi bardziej rozświetlacz przeznaczony dla osób z ciemniejszą karnacją, niżeli bronzer. Dawał bardzo mocną poświatę, nie do końca drobinkową, ale takiej mkrej skóry. Na szczęście efektu tego nie widać na buzi.
Kosmetyku używałam przez ostanie kilkanaście tygodni regularnie, podczas każdego makijażu. Trzeba mu przyznać, jest bardzo wydajny, ponieważ po takim czasie stosowania w opakowaniu wygląda prawie jak nówka sztuka. Aplikowałam go przeznaczonym do tego, sprawdzonym pędzelkiem i muszę przyznać, że nie jest on zbyt mocno napigmentowany, ale w tego typu produktach jest to akurat na plus. Trudno zrobić sobie nim jakąś plamę czy smugę, także bronzer idealny wręcz dla osób początkujących w makijażu. Bardzo ładnie się nosi, daje niesamowicie subtelny błysk, nie taki, jak podczas swatche'a. Skóra jest ślicznie otulona, wygląda na bardziej promienną, trójwymiarową i subtelniejszą. Pięknie uwydatnia kości policzkowe i maskuje efekt ,,drugiej brody", którego u siebie nie lubię. Bardzo fajny jest też jego odcień, chodź ciepły, to pasuje także do bardziej chłodnych karnacji, takiej jaką ja mam. Nie czułam się z nim jak z niedopasowanym produktem na policzkach. Nie jest ceglasty ani nic w tym rodzaju.
Najgorszym elementem tego kosmetyku jest trwałość. Jest to produkt drogeryjny, ale nie najtańszy, ja kupiłam go za ponad 60 zł, więc mogę od niego oczekiwać więcej niż gdybym zapłaciła kilkanaście. A jednak, po kilku godzinach staje się niewidoczny i nie ma znaczenia to, czy nosimy na nim maseczkę, czy też nie. Po prostu znika, a dołożony drugi raz na ten sam makijaż jakoś nie robi tak dobrego wrażenia, jak za pierwszym razem.
Kosmetyk jest bardzo dobry, ale niestety także bardzo nietrwały. Z tym niestety mnie zawiódł, bo spodziewałam się prawdziwego hitu. Nie kupią go już ponownie, niestety trochę mnie zawiódł. Nie jest to oczywiście najgorszy produkt w swojej kategorii, ale miałam nadzieję na coś trochę lepszego.
Zalety:
- Odcień
- Wydajność
- Ładnie otula buzię
- Uszczupla ją