Kobieta w pośpiechu chodzi do pokoju. Zrzuca z siebie długi, czarny płaszcz i rzuca się na duży, skórzany fotel. Pełnym pogardy spojrzeniem lustruje pokój i zapala papierosa.
W pokoju nie jest sama . Inni byli tam pierwsi,ale niespecjalnie ją to obchodzi. Obecni mężczyźni patrzą na nią z mieszanką zaciekawienia, pożądania i strachu. Spoglądają ukradkiem, króciutko, by nie rozpalić ognia wściekłości w i tak już żarzących się złością oczach.
Fakt-to nie był dla niej dobry dzień. Miała prawo do podirytowania. A teraz chce odpocząć, odprężyć się,żeby wszystkie złe emocje na chwilę gdzieś zniknęły. Dlatego siedziała w swojej, własnej ciszy, wśród obcego gwaru i nie widząc ciekawskich spojrzeń myślała o mężczyźnie , który okazał się być chłopcem, o wrogach , którzy zdawali się być przyjaciółmi, o kolejnym stopniu drabiny kariery, który musi pokonać, żeby nikt inny nie zepchnął jej w dół. Nie chciała o tym myśleć...Ale nie potrafiła zgubić choć na chwilę swoich prywatnych potworów.
Zacisnęła zęby i zmarszczyła lekko czoło. Powiedziała do siebie iech to będzie mój ostatni moment słabości . Uśmiechnęła się promiennie skoro nie mogę tego zostawić za sobą, stawię temu czoła. I wygram.
To jest dla mnie charakter Bandytki. Rozpoczyna się wściekłą mieszanką ostrych kwiatów [jaśminu, róży i tuberozy] i posmakiem eleganckiej, starej wody kolońskiej. Ciężko go nie zauważyć, bo wyjątkowo rzuca się na nozdrza-jest silny, napastliwy i...kobiecy :)
Z czasem dochodzi skóra- delikatna i ciepła. Nadaje zapachowi głębi i dekadenckiego zamyślenia. Pokazuje,że coś jest głębiej. A tym czymś okazuje się być rozgrzewająca mieszanka przypraw, która sprawia,że wśród lekkiej melancholii pojawia się żar.
Przyprawy w Bandycie dodane są z umiarem-dodają subtelnej goryczki i nie drażnią.
W tej fazie Bandit przechodzi z wściekłych kwiatów, w zapach elegancki, wytrawny, dojrzały.
Potem trochę kwaśnieje. Nie kwaskiem cytrusowym , czy skwaśnieniem. Ma taki winny posmak. Oryginalny,ale trudny.
Zresztą cały Bandit nie należy do łatwych perfum. Jest staroświecki, bezczelny i ostry. Trzeba do niego dojrzeć, bo na pewno nie widziałabym go na kolorowej nastolatce. To perfumy specjalne, które wymagają wyjątkowej oprawy. Na mój gust najlepiej wyglądałyby na kobiecie ubranej w długą , prostą, ciemną suknię ,ze sznurem pereł lub rubinową kolią na szyi, albo na pani ubranej po męsku z kobiecymi dodatkami. Druga wersja nawet bardziej pasuje.
Jak chodzi o charakter , z jakim mi się kojarzy, to byłaby to kobieta silna, pewna siebie, odważna i w pewien sposób drapieżna. To ktoś , kto posmakował już w życiu goryczy i zamiast poddać się po łyku, wypił cały kielich.
Może trochę za głęboko wchodzę z tą analizą ,ale Bandit jest dla mnie zapachem wyjątkowym:nasyconym i z ukrytą treścią.
Nie jest obiektywnie piękny. Nie jest oczywisty. Jest jak kobieta, która wieczorem, przed snem , zmyła makijaż i nago stanęła przed lustrem . Ma pewne iedociągnięcia, wady. Wydaje się mniej atrakcyjna od poprawionych graficznie modelek z kolorowych magazynów,ale jest prawdziwa. Z krwi i kości...z duszą, którą można kochać ,a nie tylko podziwiać za urodę ciała.
Opakowanie-proste, czarne,ale wyjątkowe :)
Trwałość-dobra
Gdzie pasuje- dobry zapach na przyjęcia, specjalne okazje i do łóżka :)
Używam tego produktu od:co jakiś czas
Ilość zużytych opakowań:próbki