Yope Naturalny żel pod prysznic `Kadzidłowiec i rozmaryn` 

Lubię kosmetyki od marki Yope, zwłaszcza iż żele pod prysznic. Doskonale sprawdzają się one w pielęgnacji mojej bardzo suchej oraz wrażliwej skóry, która w konkretnych przypadkach potrzebuje naprawdę konkretnej pielęgnacji opartej na naturalnych składnikach. Tym razem wybrałam dla siebie wersję z dodatkiem kadzidłowca oraz rozmarynu. Szczerze mówiąc jest to tego typu połączenie zapachowe, że nie do końca byłam pewna, czego mogę się spodziewać natomiast miałam spore oczekiwania wobec tego kosmetyku. Kosmetyk zamknięty został w opakowaniu w formie plastikowej, przyciemnianej butelki. Jej pojemność wynosi czterysta mililitrów, zaś cena regularna około dwudziestu dwóch złotych. Na opakowaniu umieszczono etykietkę w kolorze wpadającego w żółte tonacje beżu wraz z grafiką biorącej prysznic małpki oraz wszelkimi, najważniejszymi informacjami na temat produktu, takimi jak jego nazwa, logo producenta, skład, zalecany sposób użytku czy opis. W rolę aplikatora wciela się tutaj działająca bez zarzutu pompka. Produkt ma raczej lekką, nawet delikatnie wodnistą konsystencję. Zapachowe połączenie kadzidłowca oraz rozmarynu zdecydowanie zdaje tutaj egzamin. Nuty te są bardzo odświeżające, przyjemne, ziołowe. Sam kosmetyk praktycznie się nie pieni jednak dla mnie nie jest to wada. Doskonale oczyszcza oraz odświeża nasze ciało. Sprawia, że skóra staje się bardziej miękka, elastyczna oraz nawilżona. Kosmetyk ten idealnie sprawdza się do pielęgnacji skóry suchej oraz wrażliwej. Żel pod prysznic od marki Yope posiada naprawdę ciekawe, ziołowe połączenie zapachowe które w moim przypadku zdaje egzamin. Dodatkowo świetnie sprawdza się do oczyszczania skóry suchej i wrażliwej. Jak najbardziej mogę polecić ten kosmetyk.

Płyn do kąpieli o przepięknym zapachu. Bardzo fajna konsystencja. Świetna cena. Składniki pochodzenia naturalnego!! Super się pieni. Bardzo ładne opakowanie wykonane z plastiku z recyklingu. Bardzo polecam

Do żeli pod prysznic Yope mam ogromną sympatię i sentyment. Co jakiś czas z przyjemnością testuję kolejne wersje. Co tu dużo mowić- jedna lepsza od drugiej. Moja skóra bywa przesuszona, głównie w chłodniejsze miesiące. Poza tym jestem na bakier z aplikacją kremów i balsamów, nie zawsze mam na to czas. Od żeli pod prysznic oczekuję więc nie tylko dokładnego oczyszczenia, ale też działania pielęgnacyjnego. Mówiąc krótko, opakowanie jest na piątkę. Bardzo dobra jakość plastiku, który jest w ciemnym kolorze, ale wciąż przezroczysty, więc da się na bieżąco śledzić zużycie. Szata graficzna piękna, zawsze mnie roczulają te urocze zwierzątka. Dozowanie bardzo wygodne, bo jest to oczywiście opakowanie z pompką. Do tego posiada ona system on/off, dzięki czemu bez obaw możemy zabrać je ze sobą w podróż. Zawiera 400 ml. Można też dokupić refil, za co składam ukłony w kierunku producenta. W produktach tej marki nie sposób nie zwrócić uwagi na zapach. Ta propozycja jest dość wytrawna, oryginalna. Trudno mi go precyzyjnie opisać, ja na pierwszym planie wyczuwam kadzidło. I choć na pierwszy rzut jest intensywnie, to zapach dość szybko wietrzeje. Jest bardzo interesujący, do mnie przemawia i uprzyjemnia mi prysznic. Konsystencja jest raczej rzadka, ale nie lejąca, nie spływa mi z dłoni. Jak na tak naturalny skład, bez sls czy słusznie pieni się całkiem dobrze, dla mnie wystarczająco. Wydajność bardzo dobra, mnie do umycia całego ciała wystarczały 2-3 pompki. Zdaje się, że kupiłam go kiedyś w Lidlu, ale znajdziecie go też w większości drogerii. Cena jak na żel jest raczej z tych wyższych, ale mnie ją rekompensuje jakość produktu. Uwielbiam działanie żeli pod prysznic Yope. Wersja kadzidłowiec i rozmaryn również mnie nie zawiodła. Jedną z ważniejszych kwestii we wszelkich myjadłach do ciała są ich zdolności oczyszczające i ten żel robi to po prostu bardzo dobrze, przy niewielkiej ilości produktu. Nie straszne są mu antyperspiranty czy silniejsze zabrudzenia, a to wcale nie jest taką oczywistością. Przy tym ma fantastyczne, pielęgnacyjne działanie. Tak jak wszystkie żele Yope, które testowałam, tak i on pięknie nawilża, pozostawiając skórę gładką i odżywioną. Po zdenkowaniu go przeskoczyłam na żel innej marki i od razu poczułam różnice, skóra momentalnie zaczęła mnie swędzieć, zrobiła się przesuszona. Bardzo polecam, warto poznać ten zapach, a działanie Was na pewno nie zawiedzie

Jestem fanką wszystkich mydeł do rąk oraz żeli pod prysznic z Yope i ten żel nie jest tutaj wyjątkiem. Podobnie jak inne produkty z tej marki, dobrze oczyszcza skórę, nie powodując podrażnień i przesuszenia; jest bardzo wydajny; ma wygodne opakowanie z pompką; ma odpowiednią, żelową, dobrze pieniącą się konsystencję. Produkty z Yope słyną z soczystych, nietypowych zapachów - i tutaj ten żel akurat ma ode mnie pewien minus, ponieważ po prostu zapach kadzidłowca i rozmarynu mi nie odpowiada. Nie mniej, ze względu na działanie - warto wypróbować!

Zakupiłam żel w promocyjnej cenie w swojej ulubionej drogerii internetowej ekobieca.pl. Stwierdziłam, że dla odmiany od typowych, drogeryjnych żeli pod prysznic, wypróbuję produkt o naturalnym składzie i ziołowym zapachy. Moje oczekiwania to spełnienie podstawowej funkcji, czyli zastosowanie do codziennego mycia ciała podczas prysznica. Żel ma intensywny, ziołowy zapach. Wg mnie, stanowi dobrą alternatywę dla wszechobecnych, sztucznych i intensywnych zapachów.

Żele yope uwielbiam i zużyłam ich już mnóstwo. Celuję jednak w inne zapachu, moim ulubionym jest róża i malina. Myślałam, że Żel z dziurawcem był już dziwny ale ten z kadzidlowcem to już pojechanie po bandzie. Według mnie zapach dla koneserów. Na pierwszy rzut wydaje mi bardzo ciężki, nieprzyjemny ale po chwili nie jest tak zły. Co najważniejsze, nie utrzymuje się na skórze. A sam Żel jest świetny, nie podrażnia, fajnie zmiękcza i wygładza skórę. Uwielbiam też te butelki i design. Cena nie jest wygórowana jak za 500ml produktu. Ja wrócę jeszcze wielokrotnie ale już nie do tego zapachu. Kąpiel powinna być przyjemnością a ten zapach dla mnie jest odstręczający.

Najbardziej ziołowy zapach od Yope Soap ? Od razu przychodzi mi na myśl wersja Kadzidłowiec i Rozmaryn. Zdecydowanie spodoba się nosom gustującym w nutach ziołowych, ale niekoniecznie tych stricte "zielonych". Fakt faktem, to zapach dość surowy, z przewagą rozmarynu. Nie wszystkim się spodoba. I nie będę tu lukrować: nie jest neutralny, jak większość dostępnych na rynku. Ten tu albo się lubi, albo nie :) Sama miałam z nim trudne początki, potem zaprzyjaźniliśmy się bardziej. Uważam go za świetnego zawodnika na lato, bo ten kadzidlano-rozmarynowy (a może lepiej by rzec rozmarynowo-kadzidlany :)) zapach odświeża jak mało co. Sam żel to kwintesencja filozofii marki YOPE: doskonale oczyszcza, nie przesusza, nie podrażnia. Delikatność i skuteczność idą tu w parze. Ba! Nawet nawilżenie, a producent obiecuje też łagodzenie podrażnień. Czy potraficie nie uśmiechnąć się spoglądając na tę grafikę na opakowaniu? Bo ja nie :) Uśmiech pod prysznicem gwarantowany! To na tyle oryginalny i specyficzny zapach żelu, że raczej na pewno nie trafi w gusta wszystkich. Chyba trzeba być miłośnikiem takich woni. Mi przypadł do gustu (odpoczęłam od tych prysznicowych słodyczy!) i dzięki temu używało mi się go dobrze i przyjemnie. I też zwracam uwagę, że nie jest AŻ TAK intensywny/ Według mnie propozycja warta zapamiętania, w sam raz na cieplejsze dni.

Żel kupiłam na jakiejś wyprzedaży w Lidlu. Nie miał polskich napisow ale z nazwy zrozumiałam tylko rozmaryn a że to zioło zapachowo mi odpowiada to wzięłam. Jak to dobrze ze ono tam jest bo samego kadzidłowca bym nie zniosła... Zapach przypomina procesje i adorację w kościołach albo takie patyczki do palenia w domu tzw kadzidełka. Jedno jest pewne, dużo mniej wody przy nim zużyłam bo myłam się mega szybko;-) myje i nie wysusza skóry jednak przez zapach odejmuję jedna gwiazdkę i nie wrócę do niego.

Zacznę od tego, że zużyłam już kilka buteleczek żeli pod prysznic od Yope. Miałam przyjemność stosować następujące wersje zapachowe: bez i wanilia, mandarynka i malina, dziurawiec, róża i kadzidłowiec. Każda z wymienionych wersji wniosła wiele dobrego w pielęgnację mojej skóry. Przyszła także kolej na wypróbowanie wersji kadzidłowiec i rozmaryn. Żel mieści się w buteleczce z pompką. Etykieta jest jak zwykle ciekawa i wyróżnia się na tle innych. Konsystencja należy do tych przyjemnych. Choć na początku przygody z żelami od Yope przeszkadzało mi to, że się nie pienią, tak teraz jest to zaletą. W zamian mam skórę bez podrażnień, przesuszenia i uczulenia, które często przytrafiają mi się po mniej naturalnych żelach. Z działania 'kadzidłowca i rozmarynu' jestem także zadowolona. Jedyne, co mnie nie urzekło, a nawet trochę rozczarowało i przytłoczyło to zapach. Określiłabym go jako ostry, gorzki, wytrawny, niedzisiejszy. Jednym słowem: specyficzny. Kojarzy mi się z lekarstwem, jakąś maścią. Choć oczywiście rozumiem to, że ma swoje amatorki. Może lato to nie pora na takie zapachy? Może jesienią/zimą postrzegałabym go zupełnie inaczej? Nie mam nawet ochoty tego sprawdzać. Gdybym swoją przygodę z żelami Yope rozpoczęła od tego zapachu, to chyba zraziłabym się do marki i nigdy nie podjęła się wypróbowania innych. Na szczęście stało się inaczej. Teraz rozglądam się za 'herbatą Yunnan'.

Żel pod prysznic „Kadzidłowiec i rozmaryn” 250 ml to pierwszy produkt marki YOPE, po który sięgnęłam, choć od dłuższego czasu planowałam dorzucić któryś z produktów podczas zakupów w Lidlu. Po kosmetyk sięgnęłam przede wszystkim kierując się opisem, że zapach jest kadzidlano- ziołowy, skład bardzo naturalny, a opis obiecywał właściwości ujędrniające i łagodzące, potrzebne mojej dojrzałej, suchej skórze. Z góry musze zaznaczyć, że choć bardzo podoba mi się estetyka opakowań firmy i propozycja podania kosmetyku w opakowaniu z pompka, za nieporozumienie uznaję umieszczenie żelu pod prysznic w mikroskopijnej, 250 ml buteleczce. Pomyślałam jednak o perspektywie urlopowego wyjazdu i także dlatego sięgnęłam po ten skromnie dozowany produkt. Niestety, buteleczka pozbawiona jest blokady i po uruchomieniu pompki bardzo trudno ją ponownie zablokować i na przykład wrzucić do podręcznej, podróżnej kosmetyczki. Konsystencja żelu jest bardzo gęsta, a kosmetyk wydajny. Niestety, zapach mocno mnie rozczarował. Jest niebywale ostry, mało kadzidlany, za to bardzo mocno ziołowy. Uwielbiam męskie zapachy, ale ten mnie niczym nie urzekł. Jest zimny i szczerze mówiąc, dość nieprzyjemny. Żel jest delikatny dla skóry, nie wysusza i nie podrażnia. Nie zauważyłam żadnych właściwości ujędrniających ani rewitalizujących. Z uwagi na garść uwag z mojej strony, po zużyciu do kosmetyku nie wrócę, ale chętnie sięgnę po inne propozycje marki.

Yope żel pod prysznic kadzidłowiec i rozmaryn był dostępny w Lidlu na promce .nie próbowałam jeszcze żeli pod prysznic marki Yope więc postanowiłam przetestować. Opakowanie to plastikowa brazowa butelka z pompką .na opakowaniu rysunek zwierzaka . Żel ten zawiera 93%skladnikow pochodzenia naturalnego.znajdziemy tu kadzidłowiec i rozmaryn .ten pierwszy ma działanie pojedrniajace a drugi dziala antybakteryjnie .ja mam skórę suchą. Konsystencja tego żelu jest płynna przezroczysta,dobrze się pieni,żel pachnie typowo ziołowo.nie każdemu zapach ten przypadnie do gustu Efekty po zastosowaniu tego żelu są bardzo dobre skóra jest oczyszczoną.noe wystąpiło przesuszenie czy podrażnienie.mysle że mogę polecić ten produkt jest jeszcze kilka innych zapachów tych żeli.

Zabierałam się do tej marki jak pies do jeża. Dawno już pojawiła się na sklepowych półkach, a jakoś nie mogłam się zdecydować na jej zakup. Ostatecznie skusiłam się w pierwszej kolejności na zakup tego żelu bo akurat był w promocji i zapłaciłam ok. 10 zł a po drugie jak zwykle szukałam żelu pod prysznic który nie pachnie owockami czy czekoladkami. Ogólnie to jestem pozytywnie nastawiona do rodzimej produkcji wartościowych kosmetyków, bazujących na naturalnych składnikach, eco friendly, dobrej jakości.

Kupuję Yope od dłuższego czasu. Zarówna mydła ,żele jak i mydła i żele dla dzieci . Podoba mi się filozofia marki, butelki, grafika, składy. Toż e są to polskie produkty. Wolę wydać pieniądze na naszych rodzimych producentów, którzy idą z duchem czasu. Żaden z ich kosmetyków mnie nie zawiódł. Zapachy są piękne , różne i każdy znajdzie coś dla siebie więc to tylko kwestia wyboru. Kadzidłowiec i rozmaryn ujął mnie od początku. To jak dla mnie taki uniseks. Może go używać zarówno mężczyzna jak i kobieta, która lubi mocniejsze zapachy. Trochę jest ziołowy , trochę ostry i lekko dymny. Uwielbiam prysznic z jego użyciem. Pieni się dobrze. Doskonale oczyszcza skórę . Zapach rzeczywiście szybko wietrzeje , ale chwilę po prysznicu czuć jeszcze lekkie kadzidełko . Trochę tajemniczy i trochę męski . Mnie ujął. Oczywiście żaden żel czy mydło od Yope nie podrażnia, nie uczula. Nie czyni nic złego ani mi ani moim dzieciom o mężu nie wspominając:) Zakupiłam już w zapasie co jest kolejnym doskonały rozwiązaniem wprowadzonym przez firmę, że możemy zakupić opakowanie w wersji oszczędnej w foliowym opakowaniu ,przy produkcji którego zużyto mniej plastiku a nie w butelce. Jestem za i polecam jaki nie miałyście tej wersji zapachowej , a lubicie lekko kadzidlane perfumy wypróbować. Na pewno nie będziecie żałowały.

Od jakiegoś czasu w mojej łazience i kuchni, marka Yope zajmuje szczególne miejsce. Jestem zachwycona ich naturalnymi kosmetykami o właściwościach pielęgnacyjnych. Żel Kadzidłowiec i rozmaryn kupiłam przez internet, ale głównie z ciekawości bo nie miałam okazji powąchać go w sklepie. Przy pierwszym użyciu zapach mi nie przeszkadzał, bo skupiłam się na jego konsystencji, jak ,,sunął" po skórze i co z nią robił, jak się pieni. Z dnia na dzień zachwycałam się jego działaniem, tym jak delikatną i gładką zostawia moją skórę, jednak po tygodniu stosowania wpadłam na ,,genialny pomysł", aby nalać go do kąpieli w wannie i.... o zgrozo... Wtedy pierwszy raz poczułam jaki z niego śmierdziuszek :( ???? Nie mogłam wytrzymać tego smrodku, wylałam wodę, spłukałam wannę i siebie. Użyłam jaliegos przypadkowego żelu leżącego na wannie, ale stwierdziłam, no może w gorącej wodzie akurat tak zadziałał, bo go za dużo dodałam i skoro jest to żel pod prysznic, to nie powinnam dodawać go jako płynu do kąpieli. Ogólnie od tamtego incydentu, używam go codziennie bo nie lubię marnować rzeczy i zawsze znajdę im zastosowanie, ale nawet podczas krótkiego prysznica, mycia rąk czy moczenia stóp, nie mogę znieść tego zapachu. Jednak z drugiej strony to działanie i fakt, że ten smrodek nie utrzymuje się długo na skórze, podwyższa ocenę, dlatego zasługuje na mocną 4, ale drugi raz już go nie kupię. W moim odczuciu to żel, który sprawdzał by się lepiej u osób lubiących męskie, aromatyczne i ostre nuty zapachowe.

Zacznijmy od tego, że opakowanie ma naprawdę dużą pojemność, a żel jest bardzo wydajny. Żel wyciska się za pomocą pompki, co jest bardzo praktyczne, szczególnie pod prysznicem czy w wannie. Produkt ma przyjemną konsystencję - to przezroczysty żel, niezbyt wodnisty, ale też nie nazbyt gęsty. Mocno ziołowy zapach towarzyszy nam w trakcie mycia, a także chwilę po. Niestety później nie jest już wyczuwalny na skórze. To dobry, przyjemnie pachnący produkt, który na pewno opłaca się kupić.

Choć naturalne kosmetyki kocham, żele pod prysznic jakoś do tej pory mnie nie urzekły. Ten też za mało się pieni, przez co używałam go dużo - wiem, że to dobrze, ale jednak lubię kąpiel z kosmetykami pieniącymi się. Spodziewałam się też oszałamiającego zapachu, tymczasem ten żel pachnie jak... familijny szampon pokrzywowy. Cena zaś dość wysoka.

Kolejny żel pod prysznic marki Yope, który postanowiłam wypróbować. Powtórzę: bardzo cenię markę Yope za wejście z hukiem w mainstream kosmetyczny z dobrymi składami i fajnym przekazem, że warto dbać o zdrowie i naturę. Do tej pory kosmetyki naturalne były albo drogie, albo niszowe, albo dwie te rzeczy na raz, a tutaj przebojem rozgościła nam się na drogeryjnych półkach taka perełka. Żel kadzidłowiec & rozmaryn kupiłam z myślą o coraz chłodniejszych temperaturach, bo w końcu zima idzie, a zapach zapowiada kojarzące się z tą porą roku zapachy. W gruncie rzeczy jest bardziej orzeźwiający, widziałabym go na lato. Dominuje zdecydowanie rozmaryn, bardzo wytrawny, ziołowy, troszkę suchy, i gdzieś tam z tyłu przebija nieśmiało kadzidło - takie kościelne, zimne, żadne tam ciepłe świąteczne klimaty. Zapach może być na pierwszy "węch" trudny w odbiorze, ale uważam, że jest rasowy i ukręcić takiego nie powstydziłby się w formie perfum choćby Serge Lutens. Żel jest lejący się, o delikatniej, lekkiej formule, słabo się pieni (przez swój skład pozbawiony mocnych detergentów). I znów, mam wrażenie, że przez to nadaje się bardziej na lato - zimą jednak cieszyłabym się z bardziej kremowej, otulającej formuły. W dalszym ciągu jednak umila kąpiel, dobrze oczyszcza skórę, nie wysusza jej - robi to, co do niego należy. Opakowanie jak zawsze pięknie zaprojektowane, z grubszego, porządnego, ciemnego plastiku i ładną grafiką. Jestem fanką tego designu muszę przyznać. Pompka działa wygodnie i niezawodnie. 400 ml żelu zużyliśmy w dwie osoby w ciągu niecałego miesiąca, uważam, że to dobra wydajność. Żel kupiłam za ok. 14-15 zł. Cena jak na otrzymywaną jakość naprawdę uzasadniona.

Ten zapach... No boski po prostu. Pozwala się doskonale zrelaksować nawet przy krótkim prysznicu. Ma naturalny skład, nie uczula, nie wywołuje podrażnień na mojej wrażliwej skórze - mam AZS i normalnie stosuję produkty sprawdzone, zazwyczaj Lipikar. Skóra po umyciu jest gładka i nieprzesuszona. Troszkę drogi, ale to jest cena jakości: naturalnych, wegańskich składników. Bardzo estetyczne opakowanie, ładnie się prezentuje w łazience. Fajnie, że jest przezroczyste i można kontrolować pozostałą ilość produktu. Żel się dobrze rozprowadza, nie pieni się super mocno, ale nie jest o problemem.