Oriflame Tender Care, Krem uniwersalny z olejkiem z nasion borówki 

Jajeczka z Oriflame znam chyba od czasu gimnazjum albo podstawówki, czyli bardzo długo. Nie zliczę ile opakowań zużyłam w tej wersji klasycznej, która ma średni zapach, a przynajmniej kiedyś miała. Wersja niebieska ma całkiem fajny zapach, słoiczek jest słodki ale... okropnie niepraktyczny. Po 1 - niehigieniczne jest wtykanie palca do opakowania w innym miejscu niż łazienka, zaraz po umyciu rąk. Ja swoje jajeczko trzymam właśnie w łazience i szczególnie na noc smaruje usta balsamem, w ciągu dnia również. Balsam świetnie radzi sobie z pękającymi ustami, wysuszonymi i spierzchniętymi. Zawsze kiedy jestem chora, ten balsam ratuje moje biedne usta. Jest to jedyny produkt, który działa w ciągu 2 dni (zmasakrowane usta chorobą) albo w ciągu jednej nocy/dnia mocno przesuszone i pękające. Nie wiem jak to działa ale działa. Mam już dwa kolejne opakowania jajeczek (inne kolory), które czekają aż zużyję granatowe ale... nie wiem czy to nastąpi do końca świata. Już nawet go nie oszczędzam a wręcz nakładam patyczkiem higienicznym spore ilości a tam nadal nie widać dna... Rozwiązanie z patyczkiem też jest mega wygodne do wydostania balsamu z jajeczka. Nie wiem czy jest dostępny gdzieś poza konsultantkami bo zawsze dostaje jajeczka od mamy. Koszt, chyba też nie jest jakiś duży a wydajność tego balsamu jest nieziemska. Polecam każdemu, kto ma problem z suchymi ustami albo po prostu chcą mieć wypielęgnowane usta. Dopóki będą produkowali jajeczka, będę ich używała.

Regularnie zmagam się z problemem suchej skóry na ustach i wypróbowałam wiele balsamów, w tym Oriflame Tender Care z olejem z nasion jagód. Opakowanie, podobnie jak w klasycznej wersji, nie jest najwygodniejsze do noszenia, ponieważ do nałożenia trzeba używać palców, co nie zawsze jest wygodne i higieniczne w podróży. Niemniej jednak w domu zawsze mam go pod ręką i często stosuję jako środek awaryjny, gdy moje usta są spierzchnięte i wymagają szybkiej regeneracji. Szczególnie dobrze sprawdza się po długich spacerach na świeżym powietrzu. Balsam ma przyjemny, neutralny zapach, a jego gęsta konsystencja tworzy na ustach barierę ochronną, która skutecznie walczy z suchością i zapewnia niezbędne nawilżenie. Zauważyłam, że również pomaga wygładzić skórę ust, czyniąc je gładszymi. Używam tego balsamu od wielu lat i nigdy nie miałam negatywnych reakcji. Stał się doskonałym uzupełnieniem mojej pielęgnacji ust i naprawdę dobrze spełnia swoje zadanie. Ogólnie polecam go wszystkim, którzy szukają niezawodnego środka do ochrony i nawilżania ust, szczególnie w chłodnych porach roku.

DOSTĘPNOŚĆ – kupowałam je tylko i wyłącznie w Oriflame, u konsultantki, nigdzie indziej nigdy nie widziałam OPAKOWANIE – mały słoiczek SZATA GRAFICZNA – dominuje jeden kolor SKŁAD – całkiem dobry WYDAJNOŚĆ – wiele tygodni ZAPACH – delikatny, lekko sztuczny KONSYSTENCJA – kremowa, tłusta, przyjemnie się rozprowadza TRWAŁOŚĆ – długi czas EFEKT – przyjemne uczucie wygładzenia ust, nawilża, nie podrażnia, nie lepi ZESTAW – nie widziałam PODRÓŻ – nie sprawdził się, jest to mało higieniczna opcja, bo jest bez użycia palców się nie da CENA – nie pamiętam dokładnie, ale był dość tani

Przez wiele lat używałam wersji różowej, aż w końcu na stronie zauważyłam ten borówkowy. Jeśli chodzi o właściwości niczym się nie różni od różowego - petarda. Ja stosuję do ust. Nawilża, tak jak ma nawilżać. Zapobiega suchym ustom lub jeśli je wysuszymy to szybko leczy wyschniętą skórę. Jedyne co go różni od wersji różowej to właśnie zapach - jest ok, mi nie przeszkadzał. Myślę, że bez znaczenia, które weźmiecie to i tak będziecie zadowolone. :)

Miałam w wersji różowej - z woskiem pszczelim. Teraz kolej na borówkę. Pachnie trochę jak owoce leśne. W kolorze bezbarwna. łatwo się rozprowadza. Pięknie natłuszcza. Idealna do spierzchniętych ust, goi w jedną noc. Świetna do nawilżenia ust i co za tym idzie ich uwydatnienia - stają się pełniejsze, piękniejsze. Super do zabezpieczania np. płatków nosa przy katarze - gdzie często dotykamy nowa chusteczkami. Idealny do skórek paznokci. Gdy mam ograniczone miejsce w kosmetyczce podczas wyjazdu stosuję do zamiast kremu pod oczy. Jest wielofunkcyjny. Jego jedyną wadą jest opakowanie. Chociaż jest urocze to niestety nie funkcjonalne. Z racji tego że trzeba wydobyć produkt ze środka. Używam produktu tylko w domu czystymi dłońmi. Przydała by się wersja np. w sztyfcie.

Kremiki Tender Care zawsze bardzo podobały mi się wizualnie - małe, urocze kuleczki, bardzo kobiece i eleganckie. Uważam, że sam produkt bardzo dobrze spełnia swoje funkcje. Ma świetne właściwości natłuszczające. Ja osobiście stosowałam go do pielęgnacji ust, ale świetnie sprawdzi się również jako produkt regenerujący na przesuszone, niewielkie partie skóry. Usta po aplikacji są odczuwalnie nawilżone i zmiękczone, szybko przynosi ukojenie spierzchniętym wargom. Konsystencja jest bardzo przyjemna, miękka i łatwa do rozprowadzenia. Zapach i smak borówkowy jest obłędny i bardzo wstrzelił się w moje gusta. Dla mnie jednak jedynym, choć dość istotnym mankamentem jest opakowanie tego produktu, a co za tym idzie - jego aplikacja. Nie przepadam za takimi opakowaniami a'la słoiczki, w których trzeba grzebać palcami. Od dłuższego już czasu nie rozstaję się z pomadkami do ust i są moim zdecydowanym must-have, które zawsze muszę przy sobie mieć. Tutaj jednak opakowanie i sposób aplikacji dyskwalifikuje dla mnie ten produkt do stosowania w ciągu dnia. Uważam taką formę za mało higieniczną i niekomfortową w użycia, dlatego też kuleczka stała u mnie w łazience i służyła mi jako produkt na noc.

Krem jak wszystkie z tej serii jest idealny do torebki, nadaje się do wszystkiego, nawilża, redukuje swędzenie i podrażnienie. A ten zapach jest cudny!

Odkąd pamiętam jajeczka z Oriflame dostawałam na różne okazje, szczególnie obdarowywała je nimi moja mama. Nie inaczej jest też dzisiaj – zwyczaj pozostał, tylko opakowanie i zapach się zmienia. Borówkowe jajeczko zamknięte jest w małe poręczne opakowanie koloru granatowego, który mi przynajmniej nie przypomina borówki, ale niech im będzie :) Wielkość opakowania jest w sam raz, natomiast sposób wydobywania produktu trochę kuleje. Aby dostać się do kremiku należy niestety pogrzebać palcami w opakowaniu, dlatego będąc w biegu wolę jednak klasyczną pomadkę ochronną. Otwierając krem czuć zapach borówek. Sam zapach jest trochę chemiczny i za długo się nie utrzymuje, ale mi się kojarzy z letnią atmosferą. Po nałożeniu produktu czuć nawilżenie, które utrzymuje się całkiem długo. ‘’Wsiąka’’ w skórę i pozostawia na niej nieco tłustą warstwę, która się dobrze wchłania. Produkt jest na tyle uniwersalny, że nadaje się nie tylko do ust, ale również z powodzeniem zastąpi krem nawilżający. Produkt jest wydajny i starcza na naprawdę długi czas. Pozostałe uwielbiane przeze mnie zapachy to wanilia, karmel i wiśnia. W kokosie spodziewałam się słodkiego zapachu, a jest trochę bardziej neutralny, podobnie jak wersja różana. Polecam szczególnie w cenach promocyjnych, ja na pewno nadal będę stosować.

ja nawet juz nie licze ktore to opakowanie ale dla mnie te olejki z oriflame sa cudowne moje usta kochaja je i pochlaniaja w oka mgnieniu, pieknie sie wchlania zostawia usta bardzo awilozne i gladkie oraz wygladzone starcza naprawde na dlugo

Krem uniwersalny to produkt, który jest zawsze ze mną, w każdym miejscu, plecaku, torebce, nawet tej najmniejszej, ze względu na jego malutkie opakowane. Proudkt idealnie nawilża suchą skórę dłoni oraz każdą powierzchnię skóy potrzebującej nawilżenia oraz ukojenia. idealnie nadaje się również do nawilżania ust. Krem posiada również baardzo piękny i przyjemny zapach.

Pora na tender z borówką. Zapach boski to muszę przyznać ale ciągle ta forma pudełka. Ani to wygodne ani higieniczne. Co z tego że kremik działa, no bo działa faktycznie zmiękcza usta, ale forma opakowania wciąż leży. Nożem układam sobie taką górkę pod skosem przy ściance by móc to jakoś po ludzku stosować. Niestety jakbym nie używała i kombinowała i tak zahaczam paznokciem, co mnie najbardziej denerwuje... Aha no i cena. Cena bez promocji jest bardzo przesadzona. ZALETY: piękny zapach dobrze zmiękcza usta WADY: forma pudełeczka wysoka cena bez promocji

Tender Care z olejkiem z nasion borówki to zdecydowanie mój ulubieniec ze wszystkich Tender Care jakie Oriflame ma w swojej ofercie. Poza świetnym działaniem nawilżającym, dzięki naturalnym składnikom urzekł mnie swoim zapachem. Jest piękny, intensywny i czuć w nim taką typową naturalną słodycz. Zachęcająca jest jego niska cena. Jedynym minusem jest opakowanie z którego dość ciężko się wydobywa kremik z długimi pazurkami

Posiadam Tender Care w tradycyjnej wersji z woskiem pszczelim, ale również ten niebieski z wyciągiem z nasion z borówki. Ten tradycyjny bezzapachowy jest dla mnie absolutnie najlepszy, ale ten z borówką również jest godny uwagi. Fajnie cudnie nawilża, regeneruje i pielęgnuje skórę, chroni przed wysuszeniem. A przy tym ma cudowny, smakowity zapach. Ma przyjemną konsystencję, jest gęsty. Stosuję przede wszystkim na usta, ale tez na przesuszone miejsca na ciele, na różnego rodzaju zadrapania, skórki wokół paznokci, dłonie, a nawet czasami twarz. Bardzo fajnie nawilża suchą skórę. Jest wielofunkcyjny. Cena regularna jest trochę wygórowana, ja go kupiłam za całe 7,99. Jest malutki, ale mimo to bardzo wydajny. Nie mam zastrzeżeń co do opakowania. Mi się akurat takie jajeczko bardzo podoba, wszędzie się zmieści. Jeżeli ktoś ma problem z wydobyciem , czy higieną to polecam pędzelek ;) Ja najbardziej lubię ten tradycyjny (jak już wspomniałam wyżej), ale z chęcią wypróbuję też inne smaki.

Niby jest wszystko okej i nadal to niezawodny klasyk, ale moim zdaniem nie działa już tak dobrze, jak jego podstawowa wersja. Owszem, nawilża, łagodzi podrażnienia (często używam go na ugryzienia po komarach, od razu swędzenie ustaje), ale nie robi tego wszystkiego w takim stopniu jak tradycyjny Tender Care. Jest bardzo delikatny i jeżeli ktoś potrzebuje czegoś intensywniejszego, na pewno poleciłabym wybór czegoś innego.

Bardzo lubie kremy z tej serii. Krem z nasionami borówki lubię stosować w zimie. Ale też w lato dobrze sprawdza się przy lekkich poparzeniach słonecznych. Idealnie nawilża chroni i zmiękcza skórę. Ja go stosuje na twarz ręcę i czasami na stopy. Idealnie sprawdza się na twardej skórze kolan i łokci. Jest tłusty ale szybko się wchłania. Nie pozostawia uczucia lepkości na skórze. Przepięknie pachnie. Fajny malutki słoiczek można zawsze włożyć do torebki i mieć go zawsze przy sobie. Zakrętka trzyma mocno. Czasem nakładam go również na usta jako balsam chroniący przed mrozem.

Krem uniwersalny jednak ja stosuję go przede wszystkim na usta. Ma konsystencję bardziej olejkową i pięknie pachnie borówkami. Moim zdaniem jest najlepszy ze wszystkich kremów tego typu. Pięknie nawilża skórę i jest bardzo wydajny.

Raz dawno temu miałam okazję poznać któryś z kremów z rodzinki Tender. Popatrzyłam na pudełeczko, powąchałam i tyle. Nie zapiałam z zachwytu. Aż w końcu dostałam tę wersję. No nie powiem, ciekawość jednak wzięła górę i od razu zaczęłam testowanie. Otwarłam słoiczek i pierwsze co już mnie zniechęciło to zapach - czuję wyłącznie wątpliwie piękny aromat ropy naftowej pomieszany z bliżej nieokreślonym owocem. Nałożyłam na noc na usta, stwierdziłam, że wytrzymam ten ropny aromat i poszłam spać. Rano obudziłam się z wargami pękniętymi aż do krwi, co prawda tylko w dwóch miejscach, ale doprowadzenie ich do normalności zajęło mi kolejne dwa dni smarowania sprawdzoną maścią z antybiotykiem. Widocznie coś w składzie mnie podrażniło. Nie wiem jeszcze w jaki inny sposób mogłabym używać tego kremu, dla mnie zachowuje się jak zwyczajna wazelina. Natłuszcza i w sumie nic poza tym. Do ust od razu go skreśliłam. Łokci nie mam suchych, kolan też nie, na twarz bym się nie odważyła go nawet nałożyć. Tutaj idealnie sprawdziło się powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Resztę jakoś zużyłam smarując dość obficie stopy i niestety nawet tu nie widziałam żadnego efektu. Gdyby chociaż tak nie pachniał tą ropą to może dałabym mu dwie gwiazdki, ale po prostu mój nos wariował, gdy czułam ten zapach. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie będzie przyjaźni między mną i kosmetykami do pielęgnacji z Orifa. Nie widzę żadnych, ale to żadnych plusów tego kosmetyku - począwszy od zapachu, przez działanie, po cenę.

Posiadam dość spora kolejce pomadka ochronnych itp. 'jajeczko' z oriflame, które nadaje się do nawilżania całej skóry, dla mnie najlepiej sprawdza się po prostu jako pomadka ???? super zastosowanie ma również do nawilżania twarzy. Stosuje balsam w szczególności na powieki oraz okolice nosa, nie wysusza skóry oraz ma piękny borowkowy zapach. Jak na nieplanowany zakup, to dla mnie strzał w dziesiątkę!