Katy Perry Katy Perry's Indi EDP 

Perfumy Katy Perry otrzymałam w prezencie. I chociaż nazwa Indi może sugerować, że będą zawierały ciężkie, orientalne nuty to jednak wcale nie duszą korzennymi aromatami. Uważam, że kompozycja jest zrównoważona, dzięki czemu dobrze się czuję w towarzystwie tego zapachu. W perfumach Katy Perry wyczuwam przede wszystkim zapach kokosa, który jednak nie jest przytłaczający. Podoba mi się w nich dodatek kwiatów konwalii i bergamotki, który łagodzi ciężki aromat piżma. Zapach mi odpowiada, jest trwały i niezbyt mocny. Idealny na co odzień. Flakon nie jest przebogacony. Minimalistyczna forma w monochromatycznych barwach wyróżnia się na tle innych perfum, zamkniętych w ozdobnych opakowaniach.

Lubię zapachy celebrytów - pisałam o tym nie raz. Katy Perry też lubię, chociaż kilka lat temu słuchałam zdecydowanie więcej jej piosenek. Lecz ten zapach pokazuje nam zupełnie inne oblicze tej charyzmatycznej piosenkarki. Jest łagodnie, z dystansem, bez kiczu i bez krzyku. To zapach dobry na spokojny dzień, gdy nie chcemy podduszać otoczenia ani oznajmiać swej obecności perfumami. to spokojny towarzysz na zwykły dzień lub weekend w duchu wyciszenia i relaksu. Główne skrzypce gra tu piżmo doprawione subtelnym drewnem i jeszcze subtelniejszym kokosem. Zapach przywodzi na myśl świeżość po wyjściu spod prysznica. Niby delikatny i bliskoskórny, a jednak w nieoczekiwanych momentach przypomina o sobie - przy ruchu włosów. Jest kobiecy, chociaż nie ma w nim słodyczy, a raczej jest wytrawność. Kwiatów tu też nie wyczuwam. Jest miło, błogo, chociaż może też budzić dystans. Flakon bardzo dobrze odzwierciedla charakter zapachu. Wart poznania.

Zapach znajduje się w prostym flakonie, utrzymanym w minimalistycznej biało - czarnej kolorystyce. Indi to zapach idealny na wiosnę. Ale nie taką ciepłą, tylko jeszcze wczesną, trochę chłodną, z pierwszymi, cieplejszymi promieniami słońca. To zapach, w którym czuję piżmo, bób tonka i śliwkę. Zapach idealny na dzień. Nie jest to zapach ciężki i przytłaczający. W przeciwieństwie do innych zapachów Katy Perry, Indi nie jest tak okrutnie przesłodzone. Indi ma w sobie pewną czystość, świeżość, świetlistość. Ale miejscami potrafi przyjemnie otulić balsamicznym ciepłem piżma. Zapach jest trwały. Czuję go na skórze kilka godzina, a na ubraniach cały dzień. Zapach przyjemny, niezobowiązujący i nie drażniący. Miło się go nosi na skórze.

Bardzo ładne opakowanie, proste, nowoczesne, utrzymane w tonacji czarno-białej. Po aplikacji w pierwszych chwilach wyczuwalne ostre, drażniące nuty, które po chwili łagodnieją do delikatniejszych kwiatowo-waniliowych nut. Bardzo trwały zapach, wyczuwalny po całym dniu. Zapach nie powala, jest w porządku do stosowania na co dzień, w okresie jesienno/zimowo/wczesnowiosennym. Zbyt mocny na lato.

Daże Kaśkę wielką sympatią- ma parę utworów które mają dla mnie znaczenie osobiste , śpiewa ładnie a w makijażu jest przepiękna. Mam cała kolekcję jej perfum- Indi bardzo się wyróżnia. Kate troszkę zerwała z wizerunkiem Pin-Up widać to nawet po tej kompozycja. W odróżnieniu od reszty ta jest piżmowo-balsamiczna. Flakon taki dostojny , prosty nieco nawet elegancki. Indi to istna hybryda nut drzewa z balsamem nie pozbawiona jednak kobiecej zmysłowości. Otwiera się bardzo namacalnym suszem herbacianym z nutą wędzonej śliwki- dość ostro i to jest niezbyt kobiecy akord , na szczęście szybko przechodzi w pudrową konwalię na której położone są drzazgi cyklamenu z wonią żywicy. Bardzo rześkie mimo wszystko pudrowo kobiece tak , że pod unisex nie podchodzą. Dół jest świetny mocno przydymione czarne piżmo na kremowym bursztynie. Bez grama słodyczy. Naprawde ciekawe, nie jest to może dusza jak u Habanity , to bardziej manifest , że kobiecśsć to nie tylko słodka wanilia ale także i tajemnicze drzewo , wędzona śliwka i garść pudru. Zapach idealny na wiosenne przesilenie do płaszcza , lekkiego szalika i butów na płaskim obcasie. Trwałość 7 godzin blisko skóry z lekkim aromatem dymu. To mogą być Indie , mimo iż przyzwyczajeni jesteśmy w takich kompozycjach do cynamonu i kardamonu, tutaj tego nie ma ale powiew baśni 1001 nocy czuć :)

Te kwiatowo-drzewno-piżmowe perfumy kupiłam zaciekawiona nazwą "Indi". Skojarzenia jednoznacznie przesuwały się na korzenne, ciężkie akordy. Okazało się jednak, że ciężar piżma oraz nut drzewnych jest złagodzony tu przez kwiatowe nuty m.in. cyklamena. Tego zapachu nie da się zdefiniować jednoznacznie. Ściera się tu ze sobą świat klasyki z tym, co ostatnio "modne" w perfumiarstwie. Zapach do końca mnie nie przekonuje, mimo że używam go już trochę, to jakoś nie mogę znaleźć z tymi perfumami jednego języka. Kiedy już wydaje mi się, że chyba je polubiłam, nagle wyczuwam jakieś akordy, które nieco mniej irytują. Opakowanie całkiem ładne, dobrze prezentuje się na półce. Jednak co do samych perfum mam mieszane uczucia - to nie są "klasyki" w stylu "albo kochasz, albo nienawidzisz", to raczej niezdefiniowany zapach, który jest próbą "dogodzenia" różnym typom klientów. Nie przekonuje mnie, ale nie mogę też jednogłośnie określić, czy na przykład w przyszłości będę chciała kupić ponownie. Tymczasem zostało mi 3/4 flakonu. Czy polecam? Spróbować warto, a szczególnie tym, których interesuje zagmatwana kombinacja zapachowa- tak mogę określić te perfumy. Zapach dobry na jesień - tak jak ta pora roku: też jest niezdecydowany i zaskakuje.