Zacznę od tego, że mam niezwykle wymagającą cerę - jeszcze dość młodą, ale jednocześnie tak trudną w ''obsłudze'', że mało co jej odpowiada i daje efekt WOW. Codziennie borykam się z wysuszeniem, nadwrażliwością, dyskomfortem, wysypkami alergicznymi, przebarwieniami po krostkach itd. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale generalnie staram się rozpieszczać moją skórę i dawać jej wszystko, co najlepsze.
Od niemal miesiąca (dokładnie od 3 tygodni) mam przyjemność testować fantastyczne serum Focus Lifting Milk i muszę przyznać, że jestem w szoku - pozytywnym, rzecz jasna!
Ale, zacznę od początku ;). Pierwszą zaletą jest opakowanie produktu - mała buteleczka z ciemnego szkła, wyposażona w pipetkę - to moja ulubiona forma, dzięki temu aplikacja jest precyzyjna i używam tyle kosmetyku, ile potrzebuję.
Nie mogę nie wspomnieć o szacie graficznej, jest ona charakterystyczna dla marki, minimalistyczna, ale dopracowana i estetyczna.
Drugą rzeczą, która mnie uwiodła, jest cudowna, mleczna konsystencja oraz piękny, subtelny zapach - to dla mnie istotne, ponieważ pielęgnacja ma być zarówno skuteczna, jak i przyjemna ;). Dzięki lekkiej formule serum wchłania się szybko i jednocześnie czuć, że na tę skórę coś jednak położyłyśmy, twarz jest miękka i nawilżona, czuć też od razu takie przyjemne napięcie skóry.
Jeśli chodzi o skład, to jest on po prostu FANTASTYCZNY.
Nie przesadzam, drogie panie, tu naprawdę są same cuda. Mamy tutaj:
*Fision Instant Lift (3%) - hydrolizat z protein soi - zapewnia błyskawiczny lifting, wygładza, napina i ujędrnia skórę
*Bakuchiol (0,15%) - działa przeciwzmarszczkowo, wyrównuje koloryt skóry
*Potrójny, wielocząsteczkowy kwas hialuronowy (0,3%) - zapewnia intensywne nawilżenie
*Komórki macierzyste gardenii azjatyckiej (1%) -stymulują komórki skóry do odnowy, działają ochronnie i regenerująco, uzupełniają również ubytki kolagenu
*Fitoaktywny ekstrakt z niebieskiej stokrotki (2%) - redukuje zaczerwienienia, niweluje dyskomfort skóry wrażliwej, koi, spowalnia procesy starzenia.
W składzie znajdziemy również oleje (kokosowy, ze słodkich migdałów, awokado, arganowy, z moreli), brak tutaj parafiny, EDTA, PEG-ów, parabenów itd. Słowem - jest idealnie, tak jak lubię najbardziej.
EFEKTY.
Serum stosowałam na wieczór, choć można stosować je również rano - ze 2 razy tak go użyłam, ale że wprowadziłam inny produkt do porannej rutyny pielęgnacyjnej, to serum Veoli zostawiłam sobie na wieczór.
Aplikowałam niewielką porcję (3-4 krople) na dokładnie oczyszczoną i zwilżoną hydrolatem skórę. Serum wchłaniało się szybko, podczas masażu twarzy, zostawiając ją miękką i niesamowicie gładką. Koloryt od razu był ładniejszy, choć początkowo był to głównie efekt masażu. Potem nakładałam krem i...szłam spać ;).
Z każdym dniem obserwowałam swoją twarz z coraz większym zadowoleniem - skóra wyglądała coraz ładniej i promienniej, była lepiej napięta, dużo gładsza i taka...zbita, super jędrna. Wszelakie podrażnienia były zniwelowane, co ważne, moja skóra w ogóle nie była zaczerwieniona, tylko jednolita, zniknęła też ziemistość - nawet bez makijażu wyglądam ładnie :).
Efekt złuszczenia pojawia się powoli - nie czarujmy się, na pełne efekty potrzeba czasu, ale jednak jest. Brak suchych skórek na policzkach, nosie i czole oraz coraz jaśniejsze przebarwienia po krostkach to pierwsze, zauważalne rezultaty - rezultaty, które mnie naprawdę zachwycają.
Co do działania przeciwzmaszczkowego, to powiem tak - moje zmarszczki są głównie mimiczne i...nieliczne ;), ale przy takim składzie i tych efektach, które widzę po niespełna miesiącu serum ma potencjał, sądzę, że regularnie stosowane będzie doskonałe jako prewencja, gdy zmarszczki nie są jeszcze bardzo głębokie i utrwalone.
Serum absolutnie nie obciąża skóry (nadaje się nawet jako baza pod makijaż, bo tak poprawia napięcie, że działa jak maseczki bankietowe), nie zapycha porów i nie uczula nawet takiego alergika, jak ja.
Jest delikatne, a przy tym bardzo skuteczne - ale nie jestem zdziwiona, skład mówi sam za siebie :).
Serum jest wydajne, ja zużyłam około 1/3 buteleczki o pojemności 30ml, sądzę, że spokojnie będę się nim cieszyć jeszcze przez około 2 miesiące. Cena może wydawać się wysoka, ale wierzcie mi - tutaj płacimy za absolutnie fantastyczny skład i doskonałe rezultaty. A przy takiej wydajności, kwota 169 zł nie boli aż tak bardzo.
Reasumując - jestem pod wrażeniem i wiem już teraz, że po skończeniu tego opakowania sięgnę po kolejne. Focus Lifting Milk to prawdziwy regenerujący eliksir, małe cudo, które odmieni i upiększy nawet najbardziej poszarzałą, i wysuszoną skórę. Naprawdę polecam, bo warto! <3
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam w ramach testowania na Wizaz.pl