Dla mnie to zapach pt."Garderoba Gwiazdy". Co mam na myśli, już spieszę z wyjaśnieniami.
Na scenie oglądamy super show Gwiazdy, którą otacza aura niezwykłości. Aplauz publiczności, uwielbienie, krzyk ekstazy i fruwające staniki, ale nadchodzi koniec koncertu i Gwiazda schodzi ze sceny. Gdybyśmy zajrzeli w tej chwili do jej garderoby, naszym oczom ukazałby się jakże odmienny widok: zmyty makijaż i smutek na twarzy, strój estradowy w szafie, a na grzbiecie wymięty szlafrok. Samotność i cisza w garderobie, czar prysnął, została zwykłość, przeciętność, a Król Dior Homme jest nagi (choć w szlafroku)!
Dior Homme jest wspaniały, gdy na niego patrzymy i gdy go wąchamy tuż po aplikacji. Lawenda, irys i kakao...hmm, cudowne zestawienie. Jednak, gdy schodzi ze sceny po paru chwilach, zostaje pustka...taka przeciętność, że głowę sobie łamać trzeba, za co żeśmy go tak wielbili przed paroma chwilami. Czary-mary...cudownie było i się skończyło.
Cóż, może to moja przypadłość, że po 20 min. czuję tę (czy tą?) pustkę, możliwe, że w partnerskiej relacji moja skóra – mój nos, któreś z nich odmawia przekazu niezwykłości. Niewykluczone. Ale nic nie poradzę, zasadzam się do tej Gwiazdy po raz enty i ciągle tylko: krótkie, choć na wysokim poziomie show, a później bezbarwność, niepozorność i banał.
Jednakże zwracam się z uprzejmą prośbą do Szanownej Publiczności o wysupłanie paru złotych i pójście na koncert tej Gwiazdy. W końcu, gdy fan naprawdę pokocha swojego idola, żadna siła nie zmieni jego uwielbienia, a dostrzeżenie w Gwieździe zwykłego człowieka, jeszcze bardziej zacieśnia emocjonalną pętlę.
Spróbujcie, przecież koncert może odbyć się wszędzie, a kto wie, czy nie zapiszecie się do fanklubu...
Używam tego produktu od: 1 rok
Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie