Takie to wieści na europejskich salonach niosą,że żeby rozpoznać mężczyzne z kategorii Red flag, to dokładnie po tym zapachu ;).
Nie jestem pewna czy mogłoby,to mieć odbicie w naszej rzeczywistości, ale swojego czasu był to po prostu bardzo popularny w Europie męski zapach i być może jego nadmiar wśród okolicznych "dżolero" przesadził o takiej famie i nadał mu pejoratywne znaczenie i ciąg skojarzeń.
No i wiadomo jeszcze ten Johnny Depp,postać nie do końca już jednoznaczna dla wielu.
Na pewno zjawisko jest to już poniekąd viralem, jak i krytyka tego zapachu,ale dziewczyny nie ma lekko, "szpilka" Herrera ma być odpowiednikiem damskiej czerwonej płachty ;).
Czy ta krytyka jest taka słuszna?
Myślę,że w jakiś sposób tak i w jakiś sposób nie.
To jak zawsze kwestia gustu,a na kobiety rzeczywiście potrafi działać jak wabik.
Projekcja jest spora,a na pewno kiedyś była,trwałość na skórze,to już różnie..u jednych okrutnie duża, u innych mniej,bo niekoniecznie jedno z drugim ma związek, odnoszę wrażenie,że ostatni egzemplarz jaki trafił pod strzechy był już mniej trwały, czyżby przeszły reformulacje?
Do tego ma całkiem przyzwoite opakowanie i pojemność do ceny,bo owszem mamy 30 ml,ale potem już 60 i 100 do wyboru.
Po prostu dla mnie ze stajni Diora jest jednym z bardziej pospolitych i najmniej eleganckich zapachów, blado wypada na tle innych w ich ofercie,czy męskich czy nawet damskich,a blado już w ogóle na tle bardziej niszowych zapachów.
Osobiście jestem fanką Dior Pure Poison i Addict dla kobiet, ale doskonale zdaje sobie sprawę,że w tak szerokim wyborze znajdzie się dużo więcej wyrafinowanych zapachów, niekoniecznie w takiej cenie,a niestety dla portfela i dużo bardziej bolesnej.
Po prostu mam sentyment do nich, lubię ich przejrzystość, pasują mi na co dzień, a jeśli chce pachniec niebanalnie, to sięgam po niszę,a bardzo często mieszam kilka różnych zapachów na skórze,od jakiś tanich Tessori po nietypowe nisze,a przy skórze Dior. To wszystko zależy od dnia i nastroju.
Być może tak też wygląda stosunek do Dior Sauvage,człowiek wie,że arcydzieło,to nie jest,ale dla niego mają coś w sobie,dobrze się kojarzą, jakaś nuta chwyta,no i tyle :).
Jeśli chodzi o męskie zapachy Diora,to dla mnie bezapelacyjnie wygrywa Homme Intense,ale jest to zapach taki bardziej "poważny",elegancki i klasyczny, bardzo przestrzenny,trochę pudrowy,z kategorii drzewno- kwiatowo - piżmowe, jest tam irys,też jest lawenda i cedr, nie ma przeładowania, ale jak to z takimi zapachami,raczej nie dla każdego, tam czuć powiew "daddy issues", w Sauvage "króla" dyskotek i szynków jak u Twardocha, z takim bardziej luksusowym sznytem,ale nadal aspirującym.
Kto zna książkę czy serial i głównego bohatera domyśla się do jakiego egzemplarza pije ;).
Trochę jak Balenciaga, niby jest luksus,jest marka,jest cena,ale nadal czuć,że to bardziej luksusowy bazar :).
Oczywiście nie,że Dior jest tandeta, ale ten zapach mimo,że owszem przyjemny i przyciągający na pierwszy rzut nosa, to docelowo jest dla mnie po prostu nudny.
Tak,nudny, jak jakiś męski żel pod prysznic z drogerii w pierwszej fazie, cytrusowo -pieprzny, takie wrażenie daje bergamotka z pieprzem, później w nucie serca robi się ostrzejszy, bardziej ziemisty, drzewny, nawet lekko duszący,można powiedzieć,że wtedy jest przez moment ciekawy, trochę taki przyciągający, ale jest to moment.
Uzyskane jest,to dzięki mieszaninie pieprzu,lawendy,wetywerii,geranium i paczuli,gdzie najbardziej przebija ta paczula z pieprzem i właśnie to połączenie powoduje, że no nie podoba mi się, przestaje czuć się zaintrygowana.
Na sam koniec ten ambroksan podany z labdanum,to już mnie zabija,bo ambroksan jest zdecydowanie dominujący,wręcz upierdliwy i kładzie wszystko.
Ambroksan jest taki trochę zwierzęcy ambrowy i potrafi po prostu zmęczyć,dawanie go w bazę nie każdemu podpasuje, zdecydowanie lepiej wypada dla mnie w nucie serca.
Niby nie ma się do czego tak do końca przyczepić no bo jest "męsko", jest "niebiesko", jest w pierwszej chwili świeżo, jest ta pikanteria,ale też nie do końca czym zachwycić i zaczepić, a miejscami po prostu już znużyć i przytłoczyć.
On w gruncie rzeczy trochę przypomina Versace Dylan Blue, tylko tam w sercu jest fiołek i tonka, a tu lawenda i geranium, a ambroksan jest w bazie nie w sercu. Versace jest od niego lżejszy i bardziej świeży, w tej kategorii zapachów.
Ta lawenda tu i te "drzewo" czy zapach mokrych liści w tle,trąci wariantem fougere, jakąś wariacją na temat.
Mi niestety miejscami trochę trąci ulepem,ale ja pod tym względem tak mam,jak zaczyna robić się za dużo,a w zapachu brakuje jakiejś "przestrzeni" albo po prostu jakiejś wiodącej nietypowej nuty,a ten pieprz tu tego nie ratuje, to mi się to miejscami zlewa w kakafonie zapachu.
Wiem,że mogę być w tym odosobniona,ale z zapachami tak jest, ich odbiór jest naprawdę indywidualną kwestią.
Zapach jest niejako odpowiedzią na channel blue z 2010 roku, tzw niebieskich perfum.
Channel,to bardziej elegancki zapach w tej kategorii, dla niektórych ideal "niebieskiego" zapachu, prostszy,ale przez to bardziej wyrafinowany, może nie zabija projekcja na wejściu,ale skóry się trzyma, niestety niekoniecznie super długo, co zależy od wielu czynników, bo ten zapach "pracuje" na skórze, ale tak ma być, channel robi bardziej stonowane zapachy, dyskretne i rozwijające się.
Dior Savauge uparcie wędrował do męskiej części domowej społeczności na prezenty, sama kupiłam jeden egzemplarz, wygrywała jego popularność, a co za tym idzie częsta obniżka ceny.
Nie jest jednym z najtańszych "markowych",ale i tych najdroższych.
Przeznaczając taka sumę wybrałabym dużo więcej ciekawszych lub bardziej eleganckich zapachów.
Ten nie dość,że swojego czasu wyskakiwał wręcz z lodówki,to jakoś tak po prostu nie ciągnie mnie do niego.
Nawet nie da się opisać na jaką porę czy dnia czy roku,bardziej na zasadzie "nie wiem co użyć", bo jak już podpasuje,to robi się uniwersalny.
Wybierając którąś z jego odmian,to warto już celować w wersję elixir,bo tam robi się ciekawiej, ale dla niektórych nosów może być za ciężko, trochę mrocznie, trochę kadzidlano, ale na pewno intrygująco. Również odbierany jako wabik na kobiety i zgarniacz kompelementów.
Elixir ma naprawdę mocarną projekcje, też nie podpasuje każdemu,nie że jest tak prosto, dla niektórych może być po prostu za ciężki i gryzący, trzyma się jak diabli albo trzymał,bo reformulacje to czasem robią krzywdę.
Dior Sauvage to przy nim taki młodszy kuzyn i jak czasem widzę opinie,że Sauvage pachnie jak najtańszy perfum z Biedronki czy kostki do toalety,to uśmiecham się lekko pod nosem,bo jakieś ziarno prawdy w tym jest, przynajmniej w 1 fazie zapachu :).
Warto pamiętać o tym,że duża projekcja nie zawsze równa się duża trwałość na skórze, niektóre zapachy leżą godzinami na skórze, a projekcja jest bardziej intymna.
Kwestia wyboru,czy powalamy zapachem na wejściu, co niejako wyjaśnia mi temat czemu Dior Sauvage był taki "klubowy" ,czy przy bliższym poznaniu zapach rozwija się na nas godzinami i preferujemy bardziej intymny odbiór ;).
Ten ma może i spoko wejście i ogon, ale jak już się rozwinie,to się odczepić nie chce,nuży,męczy i dręczy, czyli rzeczywiście wypisz wymaluj Red flag:D.
Zaczynam łączyć kropki skąd te skojarzenia;).
Oczywiście to wszystko tak pół żartem,pół serio,chłopaki spokojnie, to że jedna z wizażanek ma takie skojarzenia nie znaczy,że mają tak wszyscy xD, virale też rządzą się swoimi prawami i z założenia są przerysowane, gusta są indywidualnie, skoro tyle osób lubi ten zapach,to najwidoczniej coś w tym jest i to takie moje subiektywne odczucia i spojrzenie ;),ale jeśli kusi cię ten zapach,podoba jego projekcja na innych,to najpierw przewachaj kilka innych propozycji.
Zacznij od wersji Elixir,potem wywachaj dla pewności Versace Dylan Blue, a na koniec Channel Blue. Warto mieć porówanie.
Ja jednak nie czuje się do konca przekonana do "niebieskich zapachów", to nie moja bajka,no ale co człowiek to i gust i obyczaj i odbiór zapachu;).
Doceniam jednak, to, że Dior stworzył zapach, który porwał tak wiele osób, bedąc jednocześnie na tle innych raczej mało wyrafinowanym zapachem, bo to też sztuka.
W końcu nie każdy chce pachnieć nietypowo, to nie jest dla każdego, niektórzy chcą po prostu pachnieć przyjemnie, trochę inaczej, trochę intrygująco i mieć namiastkę luksusu, nie krytukuje tego, snobem nie jestem, każdy ma swoje gusta i nimi powinien się kierować. Hype na ten zapach też już chyba opada, także i pejoratywne skojarzenia mogą odejść w zapomnienie.
Zalety:
- Duża projekcja.
- Przyzwoita trwałość, ale też nie wybitna.
- Fajne opakowanie i trochę większa pojemność,niż zazwyczaj (30,60 i 100 ml).
- Zwraca uwagę kobiet.
- To pieprzno niebieski zapach.
- Zazwyczaj podoba się innym.
Wady:
- Dla mnie jest po prostu nudny i banalny jak na Dior.
- Brakuje mu przestrzeni albo czegoś co zaintryguje,ale to moja subiektywna opinia.
- Trochę traci ulepem.
- Mógłby dłużej trzymać się na skórze,bo cena jest jednak nie najniższa, przynajmniej od jakiegoś czasu jakoś tak mniej się trzyma, także zakładam reformulacje.