Natasha Denona Sunset Palette Paleta cieni do powiek

W sumie to miałam jej nie kupować, ponieważ w porównaniu z tym, jakie wrażenie zrobiły na mnie lila i gold, ta wydała mi się nudna. Ale ostatecznie jednak zdecydowałam się na zakup stawiając na pewniaka w kwestii jakości. Oczywiście nie zawiodłam się, ponieważ sunset to ta sama wysoka półka co pozostałe 15-tki. Owszem, nie ma tu być może aż takiej różnorodności formuł, mamy kremowe maty, jeden metalik i cienie krystaliczne. No i dwa duochromy, które przeważyły w decyzji o zakupie. Tak jak w każdej piętnastce, tak i tutaj są hity i dla mnie to owe dwa pomarańczowe cienie mandarine i morgana. Piękne są. Paleta jest świetnie skomponowana kolorystycznie i ma wszystko, co potrzebne do wykonania różnorodnych, kompletnych makijaży: jest zgaszona czerwień i żółć dla ożywienia, jest ciepły i zimny, brunatny przyciemniacz, jest jasny krystaliczny cień podkreślający łuk brwiowy, są wspomniane duochromy dla nadania wyjątkowości ostatecznemu lookowi, wszystko genialnej jakości. Warto zwrócić uwagę na te ciepłe brązy - są trzy i każdy jest inny, a żaden nie wpada ani w zbytnio pomarańczowe ani brązowe tony, będąc czymś pomiędzy. Nie każdemu one jednak będą pasować. Metalik w lewym górnym rogu, coś pomiędzy różem i złotem, bardzo kremowy, przepięknie pogłębia cień na dolnej powiece, potęgując efekt blendowania. Jest inna niż sunrise, tamta dużo bardziej energetyczna, idąca w kierunku różów i fioletów nawet, mocnych pomarańczy i czerwieni. Tutaj mamy możliwość stworzenia wielu różnorodnych looków, ale bardziej zgaszonych, w tonacjach zachodzącego słońca właśnie.

Jak na razie jedyna paleta Natashy jaką mam ale dzieje się tak tylko dlatego iż jest naprawdę bardzo drogą marką ja na możliwości zwykłej kobietki z Polski. Sunset łączy w sobie odcienia złota, żółci,czerwieni i rudości. Przypomina bardzo Hude ale nie oskarżam ich jakoś o wzajemny plagiat. Na rynku jest tyle palet, że naprawdę ciężko stworzyć coś czego nikt już przed kimś nie uczynił. OPAKOWANIE-bardzo przypomina mi szykowny portfel, są nawet szycia nićmi. Dodatkowo znajdziemy w niej lusterko. Punkt :) ZAWARTOŚĆ-jest tu 15 cieni, czyli 3 mniej niż Huda. 7 to typowe maty 8 strukturalnych różnych Natasha dzieli je na metaliki, kryształy i chromy FORMUŁA MATY-bardzo kremowa, świetnie chwyta się pędzla idealnie stapia się z powieką tworząc harmonijne przejścia. Również początkujące osoby nie zrobią sobie nią krzywdy. Po jednym pociągnięciu efekt jest soczyście wyrazisty, dokładnie taki jaki lubię FORMUŁA TEKSTUROWA-gęsta leciutko lepka, idealne do nakładania palcem ale pędzlem też efekt jest jak najbardziej w porządku. Osyp praktycznie nie istnieje, nie blakną w ciągu dnia, nie migrują do oka, nie burzą struktury wcześniej nałożonych cieni TRWAŁOŚĆ-tak samo intensywna od zmierzchu do świtu, nawet bez bazy pod cienie PODSUMOWANIE-ta paleta jest dla mnie idealna. Kolor intensywny po jednym machnięciu pędzlem. Nad żadnym cieniem nie muszę się skupiać by pracować nad intensywnością. Żadnego rolowania, osypywania się, blaknięcia w ciągu dnia. Brak uczulenia. Dla mnie ideał