Mam słabość do lat 2000, więc i zapachy nawiązujące do tamtego okresu oceniam bardzo pozytywnie. Rozumiem, że jest to osobisty, czysto subiektywny odbiór, dlatego postaram się odsunąć na bok sentymenty, którymi kieruję się w ocenie, na tyle, na ile mogę.
Na początek zapraszam do przeczytania mojej recenzji na temat podstawowego "Darlinga" od Kylie Minogue. "Sweet Darling" jest zdecydowanie podobny. Pomyślałam, że moja recenzja powstanie na zasadzie porównania jednego zapachu do drugiego, bo różnica tkwi w zasadzie w intensywności słodyczy. O ile "Darling" to słodycz owoców tropikalnych (marakują, liczi), tak "Sweet Darling" wzbogacony jest o dużą dawkę watę cukrową. Zimowa wersja "Darlingu". Pisałam, że "Darling" jest podobny do "La vie est Belle" (czy raczej LVEB jest podobny do "Darlingów" od Kylie) i nadal podtrzymuję to skojarzenie, jednak "Sweet Darling" jest zbliżony bardziej. Na całe szczęście nie jest tak mdły i ulepny; da się go nosić nawet latem (może nie w upalne dni, ale letni wieczór to dobra pora na psiknięcie się "Sweet Darlingiem"). Od razu chcę zaznaczyć, że w wersji "Sweet" ta frezja jest przytłumiona kilogramami cukru i niestety praktycznie jej nie czuć. I tak, jak dowąchałam się w podstawowej wersji czarnej porzeczki czy kandyzowanej maliny, tak w "Sweecie" te nuty są zdecydowanie wyraźniejsze, pokrewieństwo z "La vie est Belle" jest niezaprzeczalne. Ja nie jestem zwolenniczką "LVEB" - według mnie są zbyt nudne, zbyt przesłodzone, zbyt ulepne i niestety baaaardzo trwałe... :/ Kylie ze swoim "Sweetem" powolutku idzie właśnie w tym kierunku, choć na całe szczęście nie przekroczyła subtelnej granicy, dlatego jestem w stanie znieść te perfumy i wcale się nimi nie zmęczyć. Są dość ulotne, ale w ich przypadku bardzo mnie to cieszy, ponieważ nie czuję się szczególnie dobrze w takich lukrowych, jednostajnych kompozycjach i czuję ulgę, gdy zaczynają wietrzeć z mojego ciała. Nie czuję tu orientu drzewa sandałowego, nie czuję za bardzo nawet słodkiej wanilii. Tutaj wyraźnie wybija się paczula i przede wszystkim wata cukrowa (cukier puder, cukier sypki, cukier w kostkach, cukier karmelizowany, karmel, wata cukrowa - tak, pralinki, syrop glukozowo-frukrozowy, lukier, konfitura z czarnej porzeczki, sok malinowy z toną cukru, wiśnie kandyzowane). Pozostawia puszysty ogon do czterech godzin od aplikacji.
Brzmi jak opis "La vie est Belle"? I pachnie jak znacznie delikatniejsza wersja "La vie est Belle"! Trochę też jak "Poison" od Diora lub jak "Black opium" od YSL. Odnajdujesz się w tym stylu (ale np. jest dla Ciebie zbyt ciężki i szukasz czegoś nieco lżejszego?), dodaj do kolekcji "Sweet Darling" od Kylie Minogue! Jestem przekonana, że się nie zawiedziesz. :) Perłowa buteleczka z holograficznym połyskiem, o nieokreślonym kształcie nada Twojej toaletce uroku lat 2000.
Zalety:
- podobna, choć znacznie lżejsza kompozycja niż LVEB
- lubisz LVEB, Black opium, czy Poison? - polubisz także "Sweet Darling"
- zapach, który spodoba się współczesnej kobiecie (i skokieteruje całe tabuny mężczyzn...)
- urokliwy perłowy flakonik z holograficznym połyskiem
- drogeryjny zapach niedostępny w drogeriach ;)
- nieduża trwałość - moim zdaniem na duży plus, choć obiektywnie nie jest to zaleta
Wady:
- ciężko z dostępnością
- kompozycja zapachowa nie jest szczególnie oryginalna, ani oszałamiająca