Paco Rabanne Black XS For Her EDP 

O jak ja go uwielbiam. To chyba mój ulubiony zapach. Jest bardzo specyficzny. Intensywny, zaczepialski a zarazem słodki... Właśnie ta pierwsza wersja, która jest coraz trudniej do zdobycia :( Mega trwały Patrząc na sam flakon, nie kupiłabym go, ale to co skrywa w środku... <3 rześka żurawina, podkręcona pieprzem. Przechodzi w klasyczną różę, ocieploną wanilią. Właśnie tak mogłabym opisać ten zapach. Jak dla mnie na każdą porę roku i dnia KOcham!

zapach raczej na jakies wieksze wyjscia, na codzien moze byc zbyt ciezki. na pierwszy rzut wyczuwalana jest woń owoców. duży plus za to, że długo utrzymuje się na skórze

W tym zapachu zakochałam się już dobrych kilka lat wstecz , oczarował mnie kobiecością - zmysłowością - zniewalającymi nutami - trwałością zapachu . Wiem , że nie jest to perfum dla każdego gdyż jest po prostu ciężki , to nie jest słodki kwiatowy , romantyczny zapach ,ale posiadający pazur , intensywny . Ja uwielbiam go właśnie za to , za brak prostoty . Minusem jest jak dla mnie flakon , chociaż czaruje wyglądem zwyczajnie jest ciężki.

Są to ciężkie perfumy, bardzo kobiece, zdecydowane i zmysłowe, ale jednocześnie słodkie i ostre. Pełne przeciwieństw . Cudowne nuty zapachowe, przenikają się nawzajem, ale za każdym razem czuć inną nutkę. Bardzo oryginalne składniki kwiatowo- owocowe, przywodzą na myśl kraje orientalne. Są bardzo trwałe, na ciuchach czuć zapach parę dni. Opakowanie bardzo trafnie oddaje charakter perfum, jednocześnie słodkie i ostre. Używam je zarówno na dzień i na wieczorowe wyjście, przez cały rok. Cena nie jest wcale wysoka, perfumy można kupić na promocji i przez drogerie internetowe.

Gy zobaczyłam flakonik w kolorze różowym stwierdziłam że pewnie będzie to ciekawy zapach. Oczywiście poleciałam do sklepu sprawdzić zapach. I okazał się strzałem w dziesiątkę. Słodki zapach z ciężkimi nutami to jest to. Używałam go przez kilka miesięcy i był nie odłącznym elementem mojej kosmetyczki. Zdecydowanie zapach na zimniejsze pory roku.

Po raz pierwszy zakochałam się w tym zapachu gdy moja przyjaciółka dostała go od mamy na urodziny :p Od razu pełna zapału powedrowalam po flakon dla siebie. Piękny czarno-różowy w ksztalcie ala serca, z grubego szkła-flakon w 100% odzwierciedla nuty zapachowe perfum. Słodkie z odrobiną tajemniczości, nie przytlaczaja, nie są duszace. Takie Perfumy tworzy Paco Rabanne. Każdy jest oryginalny, piękny i zmysłowy. Moja miłość do tego zapachu trwa ponad 7 lat :)

To mój ulubiony zapach z czasów studiów. Kojarzy mi się z rockowymi imprezami, koncertami plenerowymi, festiwalami. Z czasami totalnej wolności i celebrowania każdego dnia. Z ogniskami pod chmurką i czekaniem na wschód słońca. Nie wyobrażam sobie tego zapachu w innej scenerii. To typowy zapach dla otwartej, radosnej i odważnej dziewczyny. Całość zapachu jest jak zew młodości, która chce być zauważona i podziwiana. To symbol piękna z pazurem i pewności siebie. Na obecnym etapie mojego życia zapach ten wydawałby się na mnie dość infantylny, żeby nie napisać, że śmieszny. Lata mijają i wiele rzeczy wokoło również. Nie odbieram temu zapachowi zalet, które niewątpliwie ma. To bardzo dobra kompozycja, ładnie komponuje się ze stylem rockowym, ale tylko z takim. Pamiętam, że bardzo lubiłam cierpko-pieprzne otwarcie w tym zapachu, dodawało energii i pozytywnie nastrajało. Ogólnie całość zapachu jest bardzo aromatyczna, dzięki róży i kakao, baza też jest bardzo apetyczna. Żałuję, iż to tylko zapach z przeszłości.

W tym zapachu zakochałam się od pierwszego "wejrzenia". Opakowanie jest ładne, kolorystycznie pasuje do tego zapachu. Jest słodki, ale dość ciężki. W sam raz na jesień i zimę, Choć mi nie przeszkadza używać go tak po prostu. Zapach jest seksowny, intrygujący. Niestety trwałość pozostawia trochę do życzenia. Mimo wszystko na pewno jeszcze go zakupię.

Perfumy dostałam w prezencie, od razu mi się spodobały. Zapach jest dość słodki, co pasowało do mnie, gdy byłam młodsza. Jednak z biegiem czasu coraz mniej po niego sięgam, mimo iż zawsze mam odrobinę tego zapachu w "zapasie". Myślę, że nastolatki będą zadowolone, ale także takie osoby, które uwielbiają takie słodkości.

Przyjemny, słodki, mocny zapach. Nie utrzymuje się jakoś bardzo długo, ale już niewielka ilość jest wystarczająca do spryskania się. Jednak na dłuższą metę zapach ten wydawał mi się zbyt mocny i musiałam od niego odpocząć.

Gdy byłam nastolatką ten zapach bardzo mi się podobał. Wydawał mi się taki oryginalny, zmysłowy i strasznie seksowny. Teraz, gdy czasy nastoletnie mam już za sobą, Black XS nie wzbudza już takiego zachwytu. Ostatnio sobie o nim przypomniałam i przetestowałam sporą próbkę i szczerze mówiąc bardzo mnie zmęczył. Zapach jest słodki do bólu, jest to słodycz dusząca, wręcz gryząca, atakująca nozdrza i nie dająca wytchnienia. Zapach mimo bogactwa składników w piramidzie zapachowej, nie zmienia się z biegiem czasu, jednoznaczna słodycz trwa i trwa, nie dając o sobie zapomnieć. Black XS kojarzy mi się przez to tanio, momentami wręcz tandetnie. Nie wiem czemu czuję w nim anyż, którego nie ma chyba w spisie nut. Anyżowa nuta podoba mi się np w Loverdose Diesel, tutaj jednak jest dla mnie wybitnie nie do zniesienia. Podsumowując- testy tego zapachu to nieudany powrót do przeszłości. Może nie tyle nieudany, co przynoszący lekkie rozczarowanie- zapach pamiętałam jako rozkosznie słodki i szalenie kobiecy. Dziś nie mam ochoty go już nosić, może dlatego, że bardziej pasuje do młodszych dziewczyn. Jednego nie można mu zarzucić- jest bardzo trwały i ma szalenie dobrą projekcję.

Jako wielka fanka słodziaków z pazurem zostałam oczarowana próbnym psiknięciem i skusiłam się na setkę tego specyfiku. Zapach jest ładny, nie można mu zarzucić nic złego, jednak im dłużej go używam tym mniej mnie intryguje. Słodziak dla nastolatki. Nastolatki nie byle jakiej, nie jest to zapach dla pierwszej lepszej dziewczyny z brzegu, oj nie. Raczej nieco zbuntowanej, znającą swoją wartość, trzymającą głowę wysoko i pewnie. Ale jednak nastolatki. Pierwsze wrażenie było niestety lepsze niż przypuszczałam. Trwałość i projekcja na średnim poziomie. Może to ja "nie trzymam" zapachu, ale w końcu każda recenzja, zwłaszcza perfumowa jest subiektywna. XS nie spełnia moich oczekiwań i kończy jako ładny, bezpieczny (!!!) zapach na niezobowiązujące wyjścia. Szkoda, liczyłam na bardziej złożoną znajomość.

Według mnie perfumy mają śliczny zapach, jednak faktycznie dosyć ciężki, więc używałam ich głównie na większe wyjścia bądź sporadycznie na jesień i w zimie. Trwałość też bardzo dobra, utrzymywały się na mojej skórze cały dzień.

Żeby nie było - sam zapach nie jest zły, ale nieodłącznie kojarzy mi się z dyskoteką i pijanymi młodymi kobietami. Tyle razy go czułam w nocnych klubach, że przed oczami od razu mam obraz wymuszonego seksapilu, nietrzeźwej dziewczyny, a - przez częstość występowania na "wyjściach" - stał się oklepany. Dlatego kiedyś miałam nieodparte wrażenie, że jak dziewczyna nie wie czym wyperfumować się na dyskotekę - sięga po Black XS... To doświadczenie powoduje, że nie chcę być kojarzona z Black XS... Nie chce być definiowania, jak tłum... I w dodatku nosić na sobie skojarzenia niezłego melanżu:) Sam zapach zaś to porzeczka (dlaczego nie widzę jej w składzie?), kakao, wanilia i delikatna nuta drzewna. Przez cały czas statyczny, nierozwijający się, gasnący po 3 godzinach na ciele. Zły na pewno nie jest - byłabym niesprawiedliwa, gdybym właśnie tak podsumowała recenzję, bo ma to coś, ten pazur i pieprzyk. Jednak przez skojarzenia już zawsze będzie dla mnie taki lekko tandetny i tylko na "jedną okazję"... I zdecydowanie dla kategorii wiekowej poniżej 25 roku życia. Poza tym to typowy sztuczny i plastikowy Paco. Znając Lady Million i Olympeę - te z zamkniętymi oczami, bez błędu przypisałabym temu domowi mody. De facto to nie jest zła cecha, a bardzo chrakterystyczna i świadczy o spójnym wizerunku zapachów firmy.

Kupiłam ten perfum 2 lata temu w Austrii. Zapach spodobał mi się lecz nie od razu, na początku zapach był mocno duszący ale po pewnym czasie zrobił się delikatniejszy. Moim zdaniem nadaję się on bardziej na zimę, ponieważ jest on dość "ciężki", "mocny" jak na wiosnę lub lato. :)

Najpierw go pokochałam, potem nienawidziłam i teraz znowu kocham. Zapach jest ciężki, trochę cukierkowy, ale jednocześnie nazwałabym go nowoczesnym. Rozwija się w ciągu dnia w strone landrynek i cukierni, ale jest tak skonstruowany, że nie przytłacza i jest całkiem przyjemny. Natomiast odradzam kupowanie w ciemno, bo to jeden z tych zapachów, na które trzeba amatora :) Moim zdaniem jeden z bardziej trwałych, jakie miałam - czy kupię nie wiem, bo dla mnie to zapach typowo na chłodniejsze dni. ja wole zapachy uniwersalne Używam tego produktu od: 2 lata Ilość zużytych opakowań: 1 op

Perfumy dostałam w prezencie, jakbym sama wydała tyle na najwiekszą pojemność, to byłabym zła z tego powodu. Zapach jest piękny, seksowny, otulający,w sam raz na randkę, ale jego trwałość pozostawia wiele do życzenia. Flakon też mi się srednio podoba, ale jednak największym minusem jest trwałość. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Wymarzyłam sobie tę wodę toaletową na prezent urodzinowy od Syna.Flakon ciekawy, zapach bardzo bardzo słodki, ale ma w sobie dziwną mroczność, tajemniczość.Zapewne bardzo kobiecy, nie rozróżniam w nim poszczególnych nut,dodający pieprzyka erotycznego-kojarzy mi się z czerwoną podwiązką i czarną ażurową pończoszką lub woalką.Ale jest jedno wielkie ale-ja ten zapach czuje wyłącznie podczas psikania i zaraz znika-jak ta pończoszka-niby jest, a są same dziurki:), Syn zapewnia mnie, że nim pachnę.Ja lubię zapachy, którymi pachną ubrania po ściągnięciu wieczorem, po całym dniu użytkowania.Ten zapach ze mnie ucieka, szkoda, bo jest piękny i inny od pozostałych, które mam.Chciałabym tak pachnieć:( Tanie nie były-Syn dał około 150 zł za 80 ml za taką cenę spodziewałam się czegoś więcej i dłużej.Kupione w zaufanej perfumerii wysyłkowej. Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego 80 ml.