Colab Tropical, Dry Shampoo Suchy szampon do włosów

Testowałam już kilka suchych szamponów od Colab, ale nie w wersji tropikalnej. Szampon "Tropical" jest w porządku, ale nie jest super. Zauważam kilka różnic porównując go do wersji "Love" w oryginalnym zapachu, tej klasycznej wersji suchego szamponu w różowo-czarnym sprayu (uważam, że ta jest najlepsza). Kosmetyk zamknięty jest w kolorowym opakowaniu z motywem liści palmy nawiązującym do nazwy zapachu "tropical", jednakże nuta tropikalnych owoców przejawia się tylko na początku po pryśnięciu, następnie zmienia się w zapach cytrusów, ja wyczuwam w nim grejpfruta - mi ta zmiana nie przypadła do gustu. Zapach długo utrzymuje się na włosach. Kupuję szampony Colab, ponieważ nie zostawiają białego nalotu jak np. Batiste - ten egzemplarz również go nie zostawia - wystarczy kilka razy dobrze wstrząsnąć. Co do przedłużania świeżości włosów, to działa, ale niedługotrwale. To nie jest mocny efekt - napusza włosy, ale po paru godzinach znów są jak strąki. Też dużo więcej muszę się go napryskać porównując do "klasyka" aby jakikolwiek był efekt odświeżenia, ale ja nie używam go za często, więc i tak jest wydajny.

Nie odświeża włosów w satysfakcjonującym dla mnie stopniu. Nie dodaje im objętości i mają po nim "śliską" konsystencję, zamiast choć trochę się napuszyć. Musiałam go używać bardzo dużo, żeby poprawić wygląd nawet lekko przetłuszczonych włosów. Przez to był niewydajny. Pod względem stopnia odświeżenia jest gorszy od Batistów i szamponów Isany. Jeśli chodzi o biały ślad, to zostawia go mniej więcej tyle co szampony Batiste. Do jego zalet należy na pewno słodki, tropikalny zapach i piękne, kolorowe opakowanie, które sprawia że chce się go mieć jako ozdobę na swojej półce.

Zapach - marzenie. Świetny tropikalny aromacik utrzymuje się na włosach bardzo długo. To duży plus. Lecz poza tym, trudno znaleźć pozytywy. Szampon niezbyt odświeża włosy. Ja nie zauważam żadnego efektu. Dodatkowo trzeba dość uważać, aby nie spryskać sobie włosów zbyt mocno i za blisko, bo pozostawia jasny nalot. Jeśli chodzi o objętość to może odrobinę włosy są uniesione, ale nie utrzymują się w takim stanie zbyt długo. Szampon ma dobry aerozol, można z łatwością kontrolować ilość aplikowanego produktu.

Niestety, Dry shampoo Colab wypada dość kiepsko w porównaniu na przykład z Batiste. Opakowanie jest atrakcyjne. Nie daje efektu na cały dzień, produkt jest dobry dla osób, które psikają nim by wyjść do sklepu i za 20 minut jednak umyć włosy. Przy zastosowaniu bardzo dużej ilości produktu, efekt nadal jest marny. Przy jego stosowaniu nie zdarzyło mi się być zadowoloną z efektu. Zapach przyjemny i długo wyczuwalny na włosach. To chyba jedyny plus, bo niestety bardzo wysusza. Cena jest optymalna jak dla tego rodzaju produktu, jednak lepiej dołożyć kilka złotych i zakupić konkurencyjny produkt, który da lepszy efekt i wystarczy na dłużej.

Spełnia wszystkie wymagania, jakie stawia się suchemu szamponowi. Dostępny w Hebe, w atrakcyjnej cenie. Zapach bardzo ładny, długo utrzymujący się. Włosy są odświeżone, uniesione u nasady. Nie przesusza, Jeśli psiknie się zbyt blisko zostawia biały osad. Napewno minusem jest brak wydajności. Przy stosowaniu co drugi dzień, jak w moim przypadku, zbyt długo nie posłużył.

Posiadam co prawda wersję Fruity, ale używałam dotychczas paru odmian i te zapachowe są jednak najlepsze. Brak totalny białych śladów, a włosy od razu jakoś świeższo wyglądają. Próbowałam już wielu suchych szamponów, mimo, że używam rzadko, to czasem się przydają. I muszę stwierdzić, że szampony suche Dove, Aussie, Herbal Care, Isanę bije na głowę. Podobnie też z Batiste, które zostawia ogrom białych śladów.

Do tej pory stosowałam suche szampony z Batiste oraz Isana. Suche szampony to produkt, po który sięgam rzadko - raz, dwa raz w miesiącu, w sytuacji awaryjnej. Tym razem postanowiłam wypróbować Colab - akurat w Hebe była na nie promocja (cena: ok. 9 zł). Mają one kilka wersji - w tym te invisible oraz chyba volume. Ja szukałam wersji invisible z ciekawym zapachem - wybór padł na ten Tropical. Jak się szampon sprawdził? Moim zdaniem jest on łagodniejszy w działaniu od Batiste- mam tutaj na myśli, że zdecydowanie nie bieli włosów (a Batiste mimo wszystko to robił; a stosowałam ich kilka wersji). Colab także łagodniej działa w kwestii odświeżania włosów. Colab zdecydowanie wygrywa: na włosach nie osadza się ten taki proszek, który towarzyszył mi przy innych szamponach. Ten jest rzeczywiście "invisible". Równocześnie nie tworzy takiej nieprzyjemnej warstwy, która zostaje po innych suchych szamponach. Nie ma efektu tych matowych, sztywnych włosów. Chociaż muszę przyznać, że efekt odświeżenia jest jednak minimalnie słabszy od Batiste. Zatem - coś za coś. Zero matowości, zero osadu proszku, zero sztywności. Ale odświeżenie jest delikatniejsze. Ale wygląda bardziej naturalnie. Z Zwłaszcza, że ja suchy szampon stosuje tylko maksymalnie na kilka godzin - nie wyobrażam sobie zostawić go na cały dzień i nie umyć włosów. Podsumowując: Colab spełnia swoją rolę. Dla mnie to lepszy wybór niż Batiste. Wersja "invisible" jest rzeczywiście niewidoczna. Działanie jest delikatniejsze, bardziej subtelne. Polecam dziewczynom, którym Batiste wydaje się "za mocny". Colab może się okazać dobrym wyborem.