Od dawna zabieram się za tę recenzję, no bo jak tu pisać o zapachu, który był odkryciem roku?
Na wstępie zaznaczę, że mimo opisu nut (owoce, słodycz, piżmo), zapach jest absolutnie uniseksowy (za to też go wielbię).
Pierwsze psiknięcie i już myślałam, że och, kolejny piękny, słodki zapach "kobiecy", a potem szok. Gdy po pewnym czasie do głosu dochodzi sandałowiec, paczula i jakieś odurzające kwiaty (może to konwalia? bez?), zapach staje się całkowicie inny niż na początku - bardziej "mokry", głęboki, nasycony, mniej słodki i nieco drzewny.
Ale od początku: najpierw jest chmura słodkiego, puszystego, wręcz chropowatego zapachu dojrzewających w słońcu owoców: ja czuję głównie brzoskwinię, malinę i jakieś tropikalne pyszności.
O właśnie - malina jest tu dyskretna, ale ciągle przebija, pojawia się i uwodzi mój nos.
Czuć trochę słodkiej, wręcz miękkiej gruszki, jest wanilia i ta odurzająca konwalia (albo bez?)
Ludziom się zapach podoba, mówią, że pachnę brzoskwinią i czymś "pięknym", nie spotkałam się jeszcze z krytyką tego zapachu na mnie. :) (a różnie bywa)
Oczywiście, owoce są rozgrzane słońcem, miękkie, błyszczące, na piżmowym podbiciu i w kwiatowej otoczce. Nie są ani trochę banalne, zapach to przyjemny, wręcz upajający.
Dla mnie jak narkotyk, wciąż mi mało.
Bardzo wydajne, wystarczą 2 psiki. Ogoniaste jak cholera, trzymają się cały dzień, na ubraniach czuć je nawet po praniu.
Dla wielbicieli przyjemnych, owocowo-drzewnych zapachów, lekko w stronę uniseksu, nie typowych "słodziaków".
Gdybym miała podsumować zapach: plaża, piasek, drewienko sandałowe, na którym dojrzewają słodkie owoce tropikalne. Ktoś zgubił bukiet białych kwiatów.
Zalety:
- ogoniasty
- zabójczo trwały (do 12 godzin)
- projekcja jak diabli
- bardzo wydajny
- piękna buteleczka
- zapach na ciepłe dni (pięknie się wtedy rozwija, nie dusi)