Floris London Cherry Blossom EDP 

Im więcej słońca tym więcej ochoty na kwiaty w mojej domowej perfumerii. Nie narzekam na brak zapachów,niemniej ciągle ciągnie mnie do odkrywania nowości. Perfumy Floris są brytyjską marką,która stosunkowo niedawno zaczęła być rozpoznawalna i nieco szerzej eksponowana w niszowych perfumeriach w Polsce. Ich ceny nie należą też do najniższych,natomiast w atlasie Fragrantica są oceniane raczej średnio. Niemniej ich arystokratyczna szata graficzna ma "to coś" co powoduje,że chce się je mieć albo chociaż spróbować. Ja wrzuciłam na warsztat dwa zapachy kwiatowe,recenzowany Cherry Blossom oraz Lily(wkrótce). W Cherry Blossom zaintrygował mnie właśnie kwiat wiśni,ten kwitnący, kojarzący się z Sakura. Nie ukrywam,że przebitka cenowa w Polsce spowodowała,że zamówiłam je bezpośrednio w UK, zamawiając najpierw wersję z 10ml i myślę,że była to bardzo dobra decyzja. Nie powiem ,żeby te perfumy były brzydkie, ale na mnie są specyficzne. Choć w otwarciu powinnam czuć pieprz i bergamotkę od razu wyczuwam nuty serca które są mocno kwiatowe, bazujące na wiśni, piwonii i właśnie osławionym kwiecie wiśni,który jednak odbiega od wyobrażenia jakie miałam. Te perfumy mają bardzo słodkie rozwinięcie,które z jednej strony kojarzy mi się z gumą rozpuszczalną Fritt o smaku wiśniowym, z drugiej z nieco starszą brytyjską damą,która chcąc dodać sobie dziewczęcego uroku obficie spryskała się Cherry Blossom. I tak naprawdę nie wiem jak odbiera je otoczenie. Używałam je zarówno w cieplejszy dzień jak i w chłodny poranek,za każdym razem czuję coś innego. Daje 4 gwiazdki bo mimo wszystko zostałam zaskoczona, natomiast sam zapach raczej trudno nazwać niszowym. Polecam testy na sobie przed zakupem w ciemno.