GlamGlow GravityMud Power Rangers Firming Treatment `Rita Repulsa` Maseczka ujędrniająca

W przeciwieństwie do wielu osób, do drogich kosmetyków podchodzę z dużą nieufnością. Tubka z 30g maseczki za grubo ponad 100 zł? Pomyślałam, że musiałaby robić prawdziwe cuda, abym za tyle ją kupiła bez oporów. Kupować jednak nie musiałam, bo dostałam ją w prezencie, niezwykle udanym. Maseczka Glamglow cieszy oko soczystym zielonym kolorem z mnóstwem błyszczącego pyłku. Dla mnie takie wizualne efekty nie są konieczne, wystarcza mi zwykłą biała maseczka, wszak ważniejsze jest działanie. Maseczka jest typu peel-off, które lubię nakładać od czasu do czasu. Gdy zaschnie czuć jak napina skórę, jednak po zdjęciu i zmyciu resztek nic nie zostaje z tego odczucia. Skóra jest niezwykle gładka, pory na policzkach i skroniach wyraźnie zwężone, bliżej nosa nieco mniej, ale i tak widać różnicę. Owszem, jak producent pisze, skóra jest rozświetlona ... Z taką ilością pyłku w maseczce o to nie trudno. Nawet po zmyciu widać na twarzy połyskujące drobinki (nie jest to brokat). Skóra wygląda po niej po prostu ładniej, ma ujednolicony, zdrowy, uspokojony koloryt, jest bardziej elastyczna. Wszelkie sera i kremy momentalnie się wchłaniają. Lubię używać ją przed większymi wyjściami, lub gdy skóra wygląda wyjątkowo niekorzystnie - jest szara i zmęczona, bo ... po prostu jest mi jej szkoda ;) Aaa, zapach. Dopiero po kilku użyciach dotarł do mnie jej delikatnie kokosowy zapach :) Szczerze ją polubiłam, podoba mi się to co robi ze skórą, mimo to uważam, że jej cena jest kosmiczna (chyba nawiązuje do tego jak wygląda na twarzy ;))