Maski kupiłam w Lidlu po 0,79 zł, jeśli weźmie się dwie sztuki, więc cena bardzo atrakcyjna (o ile promocja dotyczyła na pewno pewno, bo widzę, że kosztują 1,99 normalnie, a tam było że dwie w cenie jednej za 1,49 zł).
Te maski-peelingi używałam jako pierwsze, i w ogóle są to moje pierwsze maski w życiu, nigdy wcześniej bowiem jakoś nie interesowałam się takimi rzeczami :-) Nie wiedziałam co i jak, bo producent zaleca nakładanie obu masek na raz, ale na różne partie twarzy. Ja to zignorowałam i postanowiłam zrobić po swojemu.
Na pierwszy ogień poszedł zabieg nr 1 (górna saszetka), który nałożyłam na całą twarz, szyję i dekolt. Produktu starczyło, jednak warstwa była cienka, chyba zbyt cienka. O ile na szyi i dekolcie niestety nic nie zauważyłam, a szkoda, to twarz stała się bardziej wygładzona, oczyszczona, delikatna i miękka w dotyku, miałam też wrażenie, że jest jakby trochę jaśniejsza. Nie było efektu wow, maska nie zrobiła ze mnie miss Poloni xD, ale coś tam na twarzy uczyniła dobrego. Na początku odrobinę jakby piekła mnie twarz, ale bardzo delikatnie i nieszkodliwie, a po chwili to ustało. Spłukiwanie poszło sprawniej niż myślałam, nie było większych problemów. Maseczka jest biała i tworzy na twarzy białą, matową, nieprzezroczystą powłokę. Niestety nie pozbyłam się wągrów ze skóry na nosie. Skład jest fajny - gliceryna, wysoko glinka, pellit, rozmaryn. Przyjemne doznania peelingujące - maseczka jest chropowata. Zapach bardzo przyjemny, delikatny.
Zabieg drugi - peeling enzymatyczny, wykonałam tak jak pierwszy i kilka dni po nim. Nałożyłam na całą twarz, szyję i dekolt i jeszcze trochę produktu mi zostało! Odrobinę sobie zostawiłam na kolejny raz, na kawałek twarzy. Ta maska jest przezroczysta i bezbarwna, o intensywnie owocowym, soczystym zapachu. Jednak jakaś nuta zapachowa w nim niezbyt przypadła mi do gustu. W składzie enzymy owocowe, ogólnie skład tutaj mnie nie powalił. Po nałożeniu nic nie czułam, żadnego szczypania ani pieczenia. Zmywało się umiarkowanie dobrze. Efektu końcowego prawie nie zauważyłam, właściwie to ciężko mi powiedzieć czy w ogóle zrobiła coś z moją twarzą. Może po poprzednim zabiegu była jeszcze wystarczająco oczyszczona? Minęły między niby 4 dni, a niby te maseczki wg producenta należy stosować 2-3 razy w tygodniu. Może skóra zrobiła się tylko bardziej miękka i gładka w dotyku, a może mi samej ciężko wychwycić szczegóły. Również nie usunęła mi wągrów ze skóry na nosie.
Gdybym miała wybierać, to pierwsza spodobała mi się dużo bardziej. Mam jeszcze drugi zestaw, taki niebiesko-zielony, z zieloną glinką i jestem bardzo ciekawa. Polecam kupić, wypróbować na sobie, zwłaszcza na promocji, bo cena jest tak atrakcyjna, że nawet jeśli się nie sprawdzi, to warto kupić dla zaspokojenia ciekawości. Pierwsza jest fajna i szkoda, że nie ma wersji pełnowymiarowej wielokrotnego użytku, bo chętnie bym kupiła.
Edit. Drugą użyłam jeszcze raz, ponieważ było jej tak dużo, że starczyła mi na drugi raz na całą twarz i dekolt. Dalej nic nie widać. Warstwa była dość gruba, myślę, że większa warstwa nic lepszego by nie uczyniła. Efektów dalej nie zauważyłam niestety. A więc mi się w ogóle nie sprawdziła. Jest jej więcej, ale nic nie daje.
Zalety:
- skład pierwszej maseczki-peelingu i enzymy owocowe w drugiej
- maseczka z glinką bardzo przyjemna
- efekt oczyszczenia i wygładzenia po pierwszej
- zapach pierwszej; w drugiej jakaś nuta mi nie pasowała
- nie podrażniły
- mamy dwa różne produkty
- cena
- dostępność
Wady:
- druga maska nie dała efektów, ale może to wina tego, że twarz była jeszcze oczyszczona po pierwszej?
- jak zawsze w produktach tej serii można się doczepić do składów: phenoxyethanol i te sprawy, w drugiej daleko w składzie, bo daleko, ale jest sls
- szkoda, że nie ma dużego opakowania pierwszej
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie