Make Me Bio Herbal Forest Woda z czystka

Tonizacja cery po każdym myciu, czy to tonikiem, czy hydrolatem, to w mojej rutynie absolutna konieczność. Woda z czystka zainteresowała mnie swoim przeznaczeniem dla cery tłustej z niedoskonałości, bo właśnie taką posiadam, a także po części tym dyskusyjnym zapachem, który mocno mnie zaintrygował. Akurat trafiłam na promocję, gdzie przy zakupie hydrolatu różanego tej samej marki był dodawany jako gratis. Hydrolat z czystka, to oczywiście płyn o konsystencji wody. Bezbarwny i z charakterystycznym zapachem :-D. Słodkawo-ziołowym. Mnie ten zapach przypomina coś na kształt syropu na kaszel. Jest dość intensywny i czuć go jeszcze chwilę po aplikacji. Nie przeszkadza mi on, nawet wręcz przeciwnie, ale rozumiem, że nie każdemu będzie pasował. Wodę z czystka dostajemy w butelce z atomizerem, więc nie potrzebujemy wacików. Spray rozpyla rozproszoną i solidną mgiełkę, ale nie są to jeszcze wielkie krople. Wystarczą 3-4 naciśnięcia, żeby solidnie zwilżyć twarz. Woda nie pieni się, a mechanizm działa sprawnie aż do samego końca. Hydrolat nie tworzy nieprzyjemnej warstwy na skórze ani się nie klei. Za to świetnie koi i wstępnie nawadnia oraz nawilża cerę tuż po myciu, a przed kolejnymi krokami pielęgnacji. Działa ściągająco i delikatnie napina skórę. Pomaga w walce z trudnościami cery tłustej, czyli nadprodukcją sebum czy stanami zapalnymi, które rzadziej się pojawiają i szybciej goją. Odświeża i poprawia koloryt, co doceniałam zwłaszcza rano. Woda nie podrażnia, także oczu, mimo nie omijania tego obszaru. Oczywiście mam świadomość, że sam hydrolat cudów nie zdziała, bo to jeden z kroków w drodze do pięknej cery, ale nie mniej ważny. Ponadto użyty jako podkład pod cięższe lub olejowe formuły pomaga im się lepiej wchłonąć. Idealnie nadaje się do zwilżania masek glinkowych, zapobiegając ich wysychaniu, jak i również do sporządzenia takiej maski z glinki w proszku. Ale o wszechstronności hydrolatów chyba nikomu opowiadać nie trzeba. Czysty, prosty skład daje wiele możliwości. Woda z czystka marki Make Me Bio znajduje się w plastikowej, przezroczystej butelce o skromnej szacie graficznej. Marka jest już całkiem szeroko dostępna, chociaż najłatwiej chyba dalej w sklepach internetowych. Cena w okolicach 20 zł, to mniej więcej standard. Ja jestem zadowolona i z przyjemnością wrócę do wody z czystka.

Każdy hydrolat chętnie wypróbuję i rzadko zdarza się, że któryś mnie odrzuca, ale zawsze musi być ten pierwszy raz ... padło na czysta. ZALETY: + dobry atomizer, nie zacina się, rozpyla idealną ilość produktu + wydajny + czysty skład + mimo wielu opinii, że podrażnia, u mnie nie miało to miejsca WADY: - zapach nie do wytrzymania

Jako posiadaczka cery wrażliwej i skłonnej do podrażnień zrobiłam 2 próby uczuleniowe na szyi i za każdym razem na długi czas zostawały mi mocno czerwone plamy. No szkoda, bo miałam nadzieję że skład nie uczuli. Co do zapachu to trudno mi się wypowiedzieć, przypomina mi zioła i tyle.

Zacznijmy od tego czego NIE robi, a jest w opisie powyżej - nie ujędrnia - nie pobudza - nie wpływa na zmarszczki - nie rozjaśnia - nie zmniejsza obrzęku - niewskazany do cery dojrzałęj. Jedyny zauważalny efekt to osuszenie skóry, co w wypadku cery tłustej jest zaletą. Nie powoduje u mnie negatywnych skutków, nie nadaje się jako toner do twarzy, nie wyrównuje pH ani nic takiego.

Opakowanie ładne i minimalistyczne. Atomizer psika przyjemną mgiełką. Niestety zapach jest nie do zniesienia. I nie ulatnia się po chwili.... Pozatym po kilku użyciach mialam przesuszoną skórę i podrażnioną. Nie dla mnie...

Tę wodę używałam jako toniku zachęcona obietnicami producenta. Myślałam że dobrze się sprawdzi na mojej cerze, na której często pojawiają się niedoskonałości i raczej nie goją się zbyt szybko. Był to błąd, gdyż każde spryskanie twarzy wiązało się z okropnym zaczerwienieniem i pieczeniem. Nie zauważyłam też poprawy w gojeniu krostek, choć to może być spowodowane tym, że po prostu dość krótko tego produktu używałam. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze zapach, który do najprzyjemniejszych nie należy. Podsumowując, mi się nie nie sprawdził i posiadaczom cer wrażliwych zdecydowanie odradzam.

Słowem wstępu: mała odlewka wody z czystka wystarczyła bym mogła się przekonać, że to nie moja bajka. Jednak muszę częściej słuchać swojej intuicji! Moja cera: sucha, wrażliwa, z tendencją do podrażnień i naczynkowa. Jak stosowałam? Jako tonik po wieczornym oczyszczeniu i demakijażu. # OPAKOWANIE: W moim przypadku to był mój własny atomizer, natomiast oryginał produktu również takowy wygodny posiada. Butelka jest średniej wielkości, niestety plastikowa, nie szklana. Design Make Me Bio osobiście bardzo lubię - jego prostota, minimalizm, spokojny akcent kolorystyczny i ornamentalny. Tak trzymać! #PRODUKT: Produkt jest klarowny, bez osadów. Woda z czystka natomiast zdecydowanie to niestety nie moja bajka. Raz, że zapach jest dla mnie bardzo intensywny, trudno mi go do czegokolwiek porównać, kwaskowy, ziołowy, octowy - dla mojego nosa to zdecydowanie niemiła mieszanka wybuchowa i nie mogłam go znieść na dłuższą metę. Pozostawał na skórze nawet po nałożeniu kremów, serum czy olejków... Blehhh! Tonizuje mocno skórę, dla mnie zbyt mocno. Wręcz mnie odrobinę przesuszał i zdecydowanie podrażnił wrażliwe miejsca na mojej twarzy (szczyty policzków tuż przy płatkach nosa). Po odstawieniu toniku odratowałam się na szczęście w miarę szybko. Moim zdaniem czystek nie nadaje się do suchej i wrażliwej cery, natomiast podejrzewam że mieszana i tłusta może być zadowolona z efektów. Ja w każdym razie cieszyłam się, że mam tylko odlewkę na testy... Ogólnie: NIE dla suchej i wrażliwej cery, w pozostałych przypadkach warto przetestować, jeśli Wasz nos zniesie ten zapach...

Z wcześniejszej wersji byłam bardzo zadowolona, koiła podrażniania i przyspieszała gojenie się krostek. Po zmianie składu jednak strasznie uczula - wcześniej nie miałam problemów z innymi hydrolatami z czystka.

Po pierwszym zastosowaniu twarz jak pomidor, poczekałem z 10min ale było tylko gorzej więc to zmyłem ale dalej mam czerwoną twarz co to ma być! Działa odwrotnie niż powinno!

Hydrolat z czystka zakupiłam zachęcona pozytywnym opiniami działania tego produktu na skórę trądzikową z niedoskonałościami. Posiada opakowanie z wygodnym dozownikiem. Trzeba uważać na ten produkt, gdyż może silnie uczulić. Już chwile po aplikacji go na twarz moja skóra była cała czerwona i piekąca.

Po pierwszym spryskaniu doznałam szoku, twarz czerwona jak burak, wyczuwalne pieczenie i lekkie ściągnięcie, nie wiem czy to ja jestem po prostu uczulona na czystek czy to działanie dodanych konserwantów do składu, bo to nie jest 100% hydrolat z czystka, ale co ciekawe po nałożeniu go na wewnętrzne okolice nadgarstka zaczerwienienie nie występuje , jedynie lekkie szczypnięcie, które szybkie mija, a na nogach czy rękach problemu nie ma w ogóle. ??? Dodam, że miałam już wiele hydrolatów z różnych roślin i to pierwszy, który tak niekorzystnie na mnie zadziałał (twarz, szyja).

Dziękuje za takie coś... dostałem ten produkt w prezencie i po jednym użyciu twarz stała się czerwona jak pomidor... Nie wiem za ile mi to zejdzie ale mam nadzieje że jak najszybciej i nie będzie to powodować dalszych problemów skórnych. Serdecznie nie polecam

Witam Ostatnio kupiłam tę wodę w sklepie internetowym, ponieważ poprzednia mi się już prawie skończyła. Po nałożeniu na twarz doznałam szoku , skóra zaczęła mnie piec, twarz zrobiła się czerowna , pojawiła się wysypka w okolicy dekoltu , nigdy wcześniej nie miałam takich dolegliwości po użyciu tego środka. Po dojściu do siebie i wzięciu leków na uczulenie , zauważyłam że nowa buteleczka trochę się różni od tej poprzedniej . Górna części etykiety jest węższa i trochę w innym kolorze , oczywiście nazwa firmy bez zmian, w obu butelkach jest na froncie napisane Woda z czystka, Cistus water, jest trochę inne ułożenie na nowej, ale kolejność jest podobna, wzór kwiatu jest inny , ale to szczegół. NATOMIAST na dole na nowej b. jest napisane: HERBAL FOREST oraz malym druczkiem : Wysoka zawartość składników pochodzenia naturalnego. W poprzedniej butelce napisane jest: Bez parabenów, siarczanow, sztucznych zapachów i konserwantów. 100% pure and natural , e 100 ml. Z tyłu na nowej butelce podany jest skład: m.in. Czystek , woda, potassium sorbate, sodium benzoate, citric acid , na starej butelce takich rzeczy nie ma. Moje Panie czuje się oszukana i wkurzona jak tak można robić. Mam nadzieję że ta recenzja komuś pomoże, trzeba dokładnie sprawdzać skład mimo, że zna się daną firmę i się jej ufa (już NIE) to pptrafi nas bezczelnie oszukać. Mam nadzieję również, że nie dużej ilości paniom to się przytrafiło. Pozdrawiam i trzymajcie się cieplutko.

Niestety firma make me bio zmieniła skład tej wody, w starej wersji w składzie jest jedynie woda z czystka i woda, w nowej wersji są dodane konserwanty.. Poprzednia wersje bardzo lubiłam, zużylam kilka buteleczek niestety nowa wersje zdążyłam użyć jedynie raz i dostałam okropnego uczulenie na twarzy i dekolcie, twarz piekła i była czerwona przez dobrych parę godzin... Sprawdzajcie składy...

Wspaniały produkt do pielęgnacji skóry z problemami, szczególnie dla osób borykających się na co dzień ze skórą z niedoskonałościami ( cera trądzikowa), z rozszerzonymi porami i licznymi naczynkami. Już po kilku stosowaniach skóra na twarzy wygląda na zdrową i wypoczętą, pory mi się zmniejszyły, znikły naczynka i mam mniej wyprysków. Dodatkowo super sprawdza się jako utrwalacz makijażu. Jestem zachwycona. Do tej pory nie znalazłam tak idealnego produktu. Jeden minus to zapach, ale można się przyzwyczaić.

Po zakupie i pierwszym użyciu doznałam szoku, totalny smród do tego utrzymujący się dosyć długo. Używanie go to dla mnie katorga, chociaż z czasem ten okropny zapach przestał robić aż takie wrażenie. Niestety jest to jeden z nielicznych kosmetyków, który chyba mnie uczula. Stosuję go jako tonik i zauważyłam, że mam po nim bardzo czerwoną buzię przez dobrych kilka minut, jest ściągnięta. Nie zmieniłam innych kosmetyków więc to na pewno ta woda. Albo nie dogaduje się z moimi kremami albo z moją cerą. Do tego pojawiły mi się niespodzianki, małe wypryski, których nie miałam od kilkunastu lat. Także podziękuję, nie jest to preparat dla mnie.

Kupiłam z pełną świadomością, że zapach hydrolatu z czystka od Make Me Bio wzbudza kontrowersje i według wizażanek strasznie śmierdzi. Gdy paczka dotarła koniecznie chciałam powąchać ten zapach, jednak nie przeraził mnie tak bardzo, żeby teraz tak bardzo na niego narzekać. Owszem, zapach jest mocno specyficzny i nie każdemu może się podobać, ale jest on do zniesienia i szybko się ulatnia. Najczęściej używam hydrolatu jako bazy do maseczek z glinką - w tym wypadku zapach tonie w tej glince i pachnie całkiem przyjemnie, gorzej wypada gdy stosujemy hydrolat jako tonik. Przez kilka sekund nieco śmierdzi, ale zapach kremu który na niego nakładam nim jeszcze całkowicie nie wyschnie sprawia, że całkowicie o nim zapominam. Woda z czystka to przede wszystkim naturalny prosty skład, który dba o naszą buzię i poprawia stan cery problematycznej. Całkowicie zgadzam się z obietnicami producenta - hydrolat wzmacnia efekt wyrównania kolorytu, rozjaśnia, łagodzi stany zapalne, podrażnienia, oczyszcza, ujędrnia i zwęża pory które są niemal nie widoczne. Plastikowa przezroczysta butelka jest wygodna i ma ładną, stonowaną szafę graficzną. Plus za to, że producent umieścił etykietę tak że nadal widzimy zużycie produktu. Atomizer nie zacina się i łatwo dozuje produkt na całą twarz.

Zapach nie do zniesienia jak dla mnie :) z trudem zużyłam opakowanie , ale trzeba przyznać że działa. Pomaga w walce z niedoskonałościami i świeceniem , zmniejszył widoczność porów i działał rozjaśniająco. Zdecydowanie poprawił kondycję skórę