Polowałam na ten kosmetyk nie powiem już ile czasu - nigdzie nie mogłam go dostać. A uwielbiam mleczka do demakijażu, to mój ulubiony kosmetyk do zmywania make-upu, więc śmietanka (szczególnie Bielendy, jednej z moich ulubionych marek) bardzo mnie kusiła. W końcu udało mi się ją dorwać, wybrałam wersję aloesową.
Na samym początku zaznaczę, że mleczek do demakijażu nie używam w klasyczny sposób (porcja na wacik + przecieranie oka), ale trochę jak w azjatyckiej pielęgnacji, czyli nakładam dużą ilość produktu na dłonie, dokładnie masuję cała twarz, ze szczególną dokładnością w okolicach oczu, i dopiero tak rozpuszczony makijaż ścieram delikatnie wacikiem.
Nie traktuję też mleczka jako wyłącznej metody demakijażu - to zawsze jest dla mnie (podobnie jak w przypadku płynu micelarnego czy dwufazowego) tylko pierwszy etap oczyszczania, nie wyobrażam sobie pozostawienia cery bez zmycia jej wodą z żelem czy pianką. Dlatego kwestie typu "zostawia tłustą warstwę", "lekko się klei po wytarciu" nie mają dla mnie absolutnie żadnego znaczenia i wolę to zaznaczyć już na początku :)
Śmietanka ma konsystencję typową dla mleczek do demakijażu, nie widzę tu jakiejś specjalnej różnicy, śmietanka to chyba tylko inna nazwa, różnic w formule nie ma.
Plus dla opakowania z pompką - taka forma aplikacji jest mega praktyczna, kosmetyk świetnie się dozuje i nie brudzimy sobie butelki przy jej zakręcaniu.
Opakowanie jest też ładne, z grafiką w klimatach roślinnych, estetyczne.
Zapach - świetny! Zielony, botaniczny, "trawiasty". Bardzo mi się podoba i jest jedną z głównych zalet tej śmietanki, naprawdę uprzyjemnia stosowanie.
A działanie? No cóż, tu już nie jest aż tak kolorowo. Owszem, rozpuszcza makijaż, zmywa go w znaczącym stopniu, także ciemne cienie, kredkę, eyeliner, tusz do rzęs. Ale zawsze - zawsze! zostają ślady, które muszę dodatkowo doczyszczać. Używałam ostatnio mleczka z Nivea, wcześniej z Garnier - i tam nie było tego problemu, cały makijaż oka był rozpuszczony i zmyty do czysta. Przy śmietance Bielendy zawsze coś zostaje, sporo zabrudzeń przy linii rzęs, nie da się ich usunąć w jednym podejściu. Doczyszczam je zawsze dodatkowo płynem micelarnym, bo zwykle i dodatkowa porcja tej śmietanki sobie nie radzi - po prostu ten kosmetyk nie jest wystarczająco skuteczny.
Dodam, że nie używam wodoodpornych kosmetyków na co dzień - śmietanka nie radzi sobie z klasycznymi produktami; gdyby użyć jej przy wodoodpornych, pozostaje mi tylko domyślać się, że byłaby to totalna tragedia.
Jej zaletą jest, że nie podrażnia oczu, nie szczypie, a także nie przesusza cery. Jest bardzo komfortowa, cera po starciu resztek śmietanki jest odprężona, nie jest ściągnięta czy sucha jak przy bardziej agresywnych płynach.
Dobry skład (szczególnie dla suchej cery), naturalne składniki - działanie na skórę na pewno na plus.
Cena - klasycznie drogeryjna. Dostępność - słaba, trzeba się naszukać, ostatnio łatwiej znaleźć ją w Rossmannie.
Kosmetyk może i fajny, może świetnie pachnący, przyjemny w użyciu, ale... no właśnie - bardzo nieskuteczny. Niestety, nie jest to produkt, który będę kupować ponownie.
(moja cera: normalna w kierunku suchej)
Zalety:
- zapach, konsystencja, działanie na skórę, nie podrażnia i nie szczypie w oczy, opakowanie z pompką
Wady:
- kosmetyk nieskuteczny w zmywaniu makijażu (pozostawia resztki, trudne do domycia)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie