Laboratorium Cosmeceuticum, Skoncentrowany hydrolat oczarowy

Właściwie mogłabym się w pełni podpisać pod recenzją poprzedniczki. Hydrolat jest fajny, tonizuje buzię lub odświeża w upały, lubię go też stosować jako zraszać do zastygających na skorupę glinkowych maseczek, ale mam wrażenie, że miewałam lepsze kosmetyki tonizujące (zarówno drogeryjne, jak i naturalne wody czy to różane czy z kewry). Generalnie spełnia swoje zadanie, ale nie zauważyłam jakichś specjalnych cudów na swojej twarzy, mimo że jestem posiadaczką cery mieszanej ze skłonnością do wyprysków, więc z oczarem powinniśmy stanowić idealnie dobraną parę.

Zapach ziołowo-gorzki, ale nie specjalnie intensywny, trzeba dość mocno się skupić, żeby go poczuć.

Jestem za to zakochana w buteleczce - porządna, szklana (ekologiczna!), z możliwością odkręcenia, więc wielokrotnego użytku. Chociażby dla niej warto go kupić jednorazowo, a potem sobie przelewać co kto chce. :)

Tonik otrzymujemy w brązowej buteleczce ze szkła, co jest raczej rzadkością w tego typu produktach. Atomizer działa bez zarzutu, równomiernie spryskuje twarz. Zapach jest nieco ziołowy, mnie się ani nie podoba, ani mi nie przeszkadza. Hydrolat można rozcieńczyć wodą, ale postanowiłam na początku spróbować skoncentrowanego produktu. Nie zauważyłam żadnych negatywnych skutków jego działania. Nie pojawiło się pieczenie ani zaczerwienie, więc w ten sposób stosowałam hydrolat dalej.

Hydrolat dość fajnie odświeża i delikatnie łagodzi zaczerwienienia, ale w porównaniu do innych toników efekt ten nie jest wystarczający. Dość słabo też łagodzi uczucie ściągnięcia po umyciu buźki. Fajnie za to łagodzi drobne podrażnienia. Dla mnie jednak jego działanie nie jest zachwycające. Miałam już lepsze toniki/hydrolaty. Przypuszczam jednak, że dla cery tłustej może okazać się skuteczniejszy. Cery w kierunku suchej (jak moja zimą) raczej nie będą z niego zadowolone.