Etat Libre d'Orange Une Amourette EDP 

Będę kochał Cię jak nikt...ale jak ty właściwie masz na imie ? No każdy z nas wie , jak wygląda miłość w czasach internetu. Ludzie potrafią zaręczyć się przez Skype , bądz zakochują w sobie nigdy nie widząc się na oczy...No dobrze niech będzie. Czemu o tym piszę ? Bo ta kompozycja taką właśnie miłość pokazuje. Jesteśmy przyzwyczajeni do innych zapachów miłosnych-słodkim z nutką orientu zazwyczaj w czerwonym flakonie. Miłość a raczej miłostka jak wskazuje nazwa , pozakuje całkiem inne spojrzenie. Pachnie troszkę jak wypadek w laboratorium :) Jak na Etat Libre naprawdę łatwa kompozycja , grzecznie układająca się na skórze Otwiera się dziwną modyfikacją drzewa- coś w stylu brykietu do grilla , troszkę przypalone , z nutą ostrego metalu i kopem czarnego pieprzu. Na to nakłada się irys, pachnie jak suszony i lekkie kadzidełko , czasem w świecach do masażu mamy taki delikatny lekko pudrowy aromat , to właśnie to :) Następnie czuć drzewko pomarańczowe , ale nie takie świeże , firma Nuxe miała kiedyś balsam do ciała o zapachu pomarańczy , bardzo podobnie wypada ta nuta tutaj. Ma to być według nut neroli ale znając etat to może być i skoszona trawa z palonym miodem :) Wszystko spoczywa na tytoniowej , bardzo mocnej wanilii oraz zapachu łupiny orzechowej. Chyba najmniej wybitne z dzieł etat libre - po 5 godzinach przestaje się nad nim zastanawiać. Spokojnie można nosić do sukienek- jakąś nutkę kobiecości ma :)