Paco Rabanne Ultrared EDP 

Ultrared to zapach lekki, przyjemny i radosny. Tak właśnie go odbieram, bo wprost emanuje z niego radość i beztroska kojarząca mi się ze słońcem, wakacyjnymi dniami i relaksem. Zapach nie jest skomplikowany ani odkrywczy- mamy tu mieszankę soczystych i słodkich czerwonych owoców, ciekawie połączoną z anyżem i lukrecją. Całość zamyka puchata wanilia. Najbardziej podoba mi się faza gdy do głosu dochodzi anyż, gdyż zapach robi się wtedy ciekawszy i nie jest już taki płaski. Na tym etapie przypomina mi trochę Loverdose Diesel. Zapach dla miłośniczek słodkości, których tutaj mamy naprawdę dużo. Nie jest to jednak zapach męczący czy tandetny. W miarę upływu czasu ewoluuje na skórze, rozwija się, nie jest jednostajny. Trwałość i projekcja średnia.

Perfumy nabyłam drogą wymiany i jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam Ultrared a nie Ultraviolet! Po prostu, pomyliłam nazwy, byłam pewna że Ultrared to klasyk i szłam w to w ciemno, a wszystko parokrotnie było pisane. No cóż, moja wina. Bywam często zaganiana, więc po prostu nie sprawdziłam. Ale byłam na siebie bardzo zła. Bardzo. Dlaczego? Bo ja nienawidze porzeczki w perfumach. NIENAWIDZE. DLa mnie wszystkie zapachy typu LVEB, etc to zapachy na jedno kopyto, cięzko, oklepane, bez żadnego smaczku. Pierwszy niuch to była migrena, więc już chciałam oddać siostrze, wymienić. Cokolwiek byle się ich pozbyć! Przełom nastąpił, gdy po fali upałów przyszły te chłodniejsze dni. Koniec sierpnia. I zachciało mi się czegoś innego. Mam troche trupich zapachów, kadzidlanych, zimnych. A tu jakiś odemieniec stoi i gapi na mnie tymi czerwonymi ślepiami. Dałam mu szanse drugi raz i.. tak, to było to! Zapach może nie jest tajemniczy, porywający, nie tworzy się żadna historia kiedy ma się go na sobie. On po prostu jest radosny, ciepły, kolorowy. Teraz ilekroć mam grobowy humor, świat widzę w kolorach czerni i bieli to spryskuje się Ultrared i w mgnieniu oka, spływa na mnie fala jakiejś pogody, kolorów. Co z tą porzeczką? A no nic. Jest, napewno na początku. Jakoś ten pierwszy etap cieprliwie znoszę. Potem jest już tylko smaczniej. Jest słodko, zapach mam w gardle. Czuje się, jakbym najadła się jakiegoś przesłodzonego owocowego deseru. Ale to mi nie przeszkadza. Zapach jest bardzo jadalny. Jest radosny, kolorowy, poprawiający humor. Trwałość jedynie jest wątpliwa, za to odejmuje gwiazdkę. 3 h przy trzeciej, ledwie go czuć. Polecam jako humoropoprawiacz :) Czy zapach kupie ponownie? Niewiem. Wiem jedno, ze czsami warto jest miec w swoich zbiorach coś innego, odmiennego niż to co zazwyczaj preferuje. Kobieta zmienną jest. Ach! Zapomniałabym! Jako jeden z nielicznych -nie kwasnieje na mnie! Używam tego produktu od: 2 mcy Ilość zużytych opakowań: 1 cale

Kiedyś, kiedyś spotkałam przepięknie pachnącą sąsiadkę. Natychmiast spytałam, co to za perfumy, a ona odparła, że chyba jakiś hermes, nie pamięta, bo się spieszyła, złapała cokolwiek. Jakiś tydzień później odnalazłam ten zapach i było to właśnie ultrared. Pokochałam jego słodycz i pojawiający się czasem chłód i żyłam sobie w przekonaniu, że sąsiadka użyła jednak ultrared. Tymczasem czytam ja sobie recenzję qqłki i widzę, że ona w merveilles hermesa czuje podobne nuty. Więc pewnie sąsiadka użyła właśnie hermesa. Mi pozostaje się cieszyć, że znalazłam wersję znacznie tańszą, a według mojego nosa niemal identyczną. Nie wiem, czy jeszcze kupię, bo mam dużą wersję i starczy mi pewnie jeszcze na długo, biorąc pod uwagę, że nie tylko tych perfum używam, a i liczne nowe przede mną. Ale używam ich chętnie i z radością, szczególnie w okresie wiosennym i jesiennym. Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Zapach ten dostałam od teścia na święta i to był strzał w 10 ! Jest po prostu obłędny ! Słodkawy ale nie przesłodzony, pierwsze co czuję to poziomkę, potem anyż, lukrecję, jaśmin, wanilię. Mi nic więcej nie potrzeba, połączenie wręcz idealne. Niestety nie mam porównania z Ultraviolet tak jak recenzentki poniżej więc na ten temat się nie wypowiem ale dla mnie Ultrared do jest strzał w 10 i myślę, ze zostanę z nimi troszkę dłużej. Zapomniałabym napisać, ze perfumy te są bardzo trwałe. Używam tego produktu od: świąt 2012 Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1 - 20 ml

Jak w opisie zaprzyjaźniłam się z nim po jakimś czasie, po zakupie w ciemno, kiedyś dawno , dawno , wąchałam go i bardzo mi się spodobał. Uwielbiam Ultraviolet , choć chyba bardziej męski , który posiadał mój luby, a ja z lubością się nim psikałam. Przyniosłam moje czerwone cacko do domku, rozpakowałam , spryskałam nadgarstki i stwierdziłam , ze to nie to, oddaje do sklepu. Został jednak i polubiłam jego pieprzowo- słodkie nutki . Nie jest na pewno za słodki ani za ciężki, rozwija się z czasem i dość długo trwa. Nie zgodzę się z opinia ze jest podobny do Red Delicious bo tej serii po prostu nie trawie, ten jest znośniejszy i nie przyprawia o migreny. Używam tego produktu od: miesiaca Ilość zużytych opakowań: 1 duze

testowałam go dwukrotnie, porządnie, na przedramieniu i w zgięciu łokcia... Pierwsza próba była przypadkowa, bo opakowanie wyglądało jak kolejna wersja Delicious DKNY, z bliska doczytałam że to od Paco... Popierwszej próbie byłam skłonna go kupować bo doszukałam się podobieństwa do Liberte, które lubię... ale wyhamowałam. Zrobiłam drugie podejście i nadal! wyczuwam to podobieństwo, choć nie tak drapiące żywiczne jak pomarańcze Cacharela... Czuję jakby trochę zapach się mydlił na skórze, nieco ważył. Czyli nie sam słodzias i to coś mydlącego znane mi jest z Black XS Pour Elle. Zapach jest słodkawy, owocowawy z drzewną wanilią. Może rzeczywiście przywoła Lulu Castagnet, lecz wg mnie łagodniejszy, nie krzyczący tak cukierasami zgrzytającymi od cukry. Na mnie się nie chce trzymać i bardzo nie ewoluując po prostu wygasa... Odpuściłam więc, stwierdzając że póki co to jeszcze Liberte mam w użyciu i o wiele charakterniejsze Mervilles... No co ja poradzę że mój nos właśnie w taki sposób odbiera Ultrared... Całkowiecie jednak zakupu nie wykluczam, bo mi się podobają i flaszeczka też... Słodki, gęsty, niezbyt trwały na ciele ale na ubraniach, szalikach wyraźnie i długo go czuć... Poprawiam sobie nim humor tą zimową wiosną.

bardzo przyjemny (słodki) zapach. długo utrzymuje się na ubraniach jestem bardzo zadowolona i nie mam zamiaru zamieniać na żadne inne. zdecydowanie na tak Używam tego produktu od: pół roku Ilość zużytych opakowań: jedno

Fajne są. Takie energetyczne i słodkie. Z początku jakby poziomka z miętą i nuta głowy mnie tu autentycznie zachwyca. Bardzo słodko, ale fajnie. Mniej fajnie, gdy wychodzi nuta pianek, a jest ona bardzo wyraźna. Zapach robi się wtedy taki bardziej sztuczny, jak sztuczne i junk foodowe są pianki. Mimo to Ultrared nosi mi się dobrze, słodziak i poprawiacz humoru taki :) Trwały, z bursztynową nutką na końcu. Wolę Ultrared od Ultraviolet, tamten ma metaliczną nutkę, której w Ultrared brak i dobrze. Flakon nie za piękny, źle się "psika", a spojenie dołu z górą to coś jakby gumowa uszczelka :O Używam tego produktu od: ponad pół roku Ilość zużytych opakowań: jestem w trakcie

dostałam te perfumy w prezencie, bo sama bym ich nigdy nie kupiła. Okropny dusząco-słodkawy zapach. Ostry, długo utrzymuje się na ciele, na ubraniach kilka dni! Zapach koszmarny, ale trwały, niestety nie mogłam go znieść i oddałam mamie. Używam tego produktu od: 2 miesiące Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

bardzo ladny i slodki zapach . Trafilam na niego przez przypadek i wcale nie zaluje . jest wyjatkowy , nie widze podobienstwa do zadnego innego znanego zapachu. Na poczatku czuc owoce-poziomka, porzeczka tak jakby z bita smietana :) Z czasem zapach lagodnieje, staje sie bardziej kwiatowo-owocowy ale nadal jest wyraznie wyczuwalny. Jak dla mnie zapach i na wieczor i na codzien . Odejmuje jedna gwiazdke bo nie jest tak trwaly jak sie spodziewalam. Nie czuc go caly dzien ale zostaje na ciele przez kilka godzin Jestem bardzo zadowolona z zakupu :) Używam tego produktu od: 2 dni Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego 50ml

Zwariowałam na punkcie tego zapachu, kiedy pierwszy raz przypadkiem go powąchałam. Nigdy nie spotkałam nic co pachniałoby podobnie i to wielki plus. Nie zlewa się z resztą podobnych zapachów, jest oryginalny i... ciężki do opisania:) Zupełnie nie potrafię nazwać nut zapachowych. Jest słodko, świeżo i błogo czyli tak jak lubię. UltraRed nie jest ciężki, nie męczy i nie przytłacza, dobry na lato, ale w zimę też mogłabym go stosować, ze względu na jego ciepłą słodycz. Zapach nie jest jednostajny, pięknie rozwija się na mojej skórze, no i jest bardzo trwały. Flakonik oryginalny i nowoczesny, świetny! Perfumy to bardzo indywidualna sprawa, nigdy nie kieruję się opiniami innych, więc nie napiszę, że polecam ten zapach, bo dla kogoś może to być najgorszy śmierdziuch;) Ja w każdym razie odkryłam kolejny MÓJ zapach. Do tej pory na to miano zasłużył tylko jeden :) Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: 0

Zapach rzeczywiście bardzo słodki, ale nie jest to jakaś ulepkowatość. To słodycz promienna, radosna, wręcz zawadiacka. Trudno opisać klimat tych perfum, jest to raczej zapach osobisty, pasujący do pewnego typu charakteru. Na pewno jest to kobieta radosna, trochę agresywna, odważna, lubiąca się śmiać. Są dosyć trwałe. Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:testy

W Ultraviolet jestem zakochana. Pomyślałam, że co mi szkodzi powąchać też Ultrared. I to był błąd... Nienawidzę słodkich perfum, od większości szybko robi mi się niedobrze, ale jeszcze chyba nie zdarzyło mi się, bym nie mogła jakichś perfum nawet porządnie powąchać. A jednak. Ultrared jest obrzydliwie słodki, nie mam pojęcia jakie to nuty, bo nie wytrzymałam wąchania dłużej niż ze 2 sekundy. Nie mam pojęcia, jak się rozwija itd. i jakoś nie jestem ciekawa. Pierwsze wrażenie sprawiło, że jestem pewna, jakich perfum NIGDY W ŻYCIU nie chciałabym używać...Używam tego produktu od: nigdy!! Ilość zużytych opakowań: test

Na Ultrared trafiłam przez przypadek. Byłam ciekawa jego znanego poprzednika, niestety w Douglasie akurat go nie mieli, ale za to stał właśnie Ultrared. Pierwsze wrażenie to oczywiście butelka- metalowo- silikonowo- szklana, futurystyczne dzieło sztuki. Potem oczywiście zapach, coś cudownego. Przez resztę dnia chodziłam z nadgarstkiem przy nosie :) Zakochałam się w tym zapachu od pierwszego wąchnięcia :) Zapach jest słodki, ale bardzo delikatnie, nienachalnie, czuję w nim przede wszystkim czerwone owoce. Utrzymuje się długo, ciągle go czuję na sobie. Im dłużej mam go na skórze tym piękniej pachnie, a wszyscy wokoło pytają się mnie czym tak pięknie pachnę, oczywiście nie zdradzam ;)Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: właśnie zużywam :D

Wiec zmusiłam sie zeby poszukac tego zapachu w moim mieście i znalazłam.Chcialam sobie kupic na swieta w ciemno i troszke sie wahałam,teraz wiem ze kupie na pewno.Zapach jest śliczny,delikatny wcale nie przesłodzony.Na poczatku czuje podobieństwo mojej ukochanej lolitki ale z czasem sie ulatnia i zostaje na skórze przyjemny owocowy zapach.Wogóle nie dusi.Poprostu musze go miec na swieta bo caly czas trzymam nos przy nadgarstku :) Polecam gorąco. Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:testy

Uwielbiam słodkie zapachy, a ten jest pięknie słodki. Można go użyć teraz, jesienią, i pomarzyć o słońcu, kwiatach i owocach. Zapach jest bardzo trwały i nawet po kilku godzinach czuć otaczającą ciało, słodkawą mgiełkę. Chciałoby się zjeść! Używam tego produktu od:próbki Ilość zużytych opakowań:-

Kolejna juz limitowka tego pana. Całkiem sympatyczna słodko-owocowa naprawde duzo w nim owoców. Cos jednak mnie w nim drazni jakas nutka i chyba nawet wiem co, bo odnosze wrazenie, jakbym wachala kompot owocowy albo jakis owocowy alkohol słabo procentowy. Buteleczka całkiem ladna w fajnym czerwonym kolorze. Trwałosc dobra conajmniej kilku godzinna. Używam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:...

Kolor flakonika i nuty zapowiadały coś cudownego - bardzo słodki poziomkowo-porzeczkowy opleciony wanilią zapach! Ależ ja wielkie nadzieje w nim pokładałam.. Niestety.. Ultrared okazał się być młodszą (i odrobinę łagodniejszą) siostrą Lolity Lempickiej. Po pierwsze mocno słodkie owoce, wyciągnięte wprost z kompotu (tym razem były to porzeczki), dużo lukru no i anyż :mdleje: O ile te dwie pierwsze nuty miałyby u mnie szansę tak anyż NA PEWNO NIE. Nie lubię anyżu w żadnej postaci, to właśnie on powoduje że na widok flakonika Lempickiej przechodzą mnie ciarki. Pod Ultrared też więcej nie podejdę. Trwały, flakonik śmieszny, wcale nie taki brzydki :DUżywam tego produktu od:testy Ilość zużytych opakowań:testy