Foreo Make My Day, UFO Activated Mask Maseczka na dzień

Maseczkę otrzymałam razem z urządzeniem sonicznym Foreo Ufo Mini, które znalazłam w zakupionym przeze mnie kalendarzu adwentowym Zalando. Trochę denerwuje mnie, że teoretycznie trzeba kupować tylko te maseczki do tego urządzenia. Wady: -cena, zdecydowanie przesada Zalety: -dobrze nasączony płatek -w opakowaniu zostaje dużo maseczki, którą możemy rozprowadzić na twarz, szyję i dekolt -dobrze się wchłania -dogłębnie nawilża -ładny zapach -po jej użyciu skóra wygląda zdrowo i promieniście (chociaż może to być zasługa urządzenia sonicznego, a nie maseczki - niestety ciężko stwierdzić)

Jedna maska starcza mi na dwa zabiegi, twarz plus szyja, po wyjęciu płachty w opakowaniu zostaje dużo serum konsystencji lekkiego żelu. Maska bardzo dobrze nawilża, ale długo się wchłania i przez ten czas się klei. Dedykowany program do tej maski jest rozgrzewający, ale lubię ją używać z innym chłodzącym programem. Maska delikatnie przyjemnie pachnie. Raczej nie będę jej kupować ponownie do domu raczej jak już to na wyjazdy, żeby nie mnożyć tyle śmieci itp

Jestem w posiadaniu foreo UFO od jakoś pół roku już teraz. Używam tylko oryginalnych maseczek, bo mam co do nich pewność, jeśli chodzi o ich jakość. W ogóle maski od foreo są na tyle fajne, że ma się niby te 6 sztuk w opakowaniu, ale one starczają na dłużej niż na 6 podejść, bo mają w sobie bardzo dużo esencji. Maska make my day trafiła do mnie ostatnio, bo już skończyły mi się zapasy masek, a stwierdziłam, że chcę wypróbować takie maski, których jeszcze nie miałam. Make my day ma neutralny, delikatny zapach. Znowu mamy tutaj do czynienia z dużą ilością esencji. Mi osobiście jedna maseczka starcza na max 3 podejścia, co jest moim zdaniem naprawdę imponujące. Kuracja trwa 90 sekund (podstawowy zabieg przy pomocy ufo). Kosmetyk nie jest w stanie mi się całkowicie wchłonąć w trakcie tego czasu, zatem resztę sobie na spokojnie wklepuję przy pomocy opuszków palców. Efekty po zabiegu? Ja u siebie widzę wówczas jaśniejszą, bardziej promienną skórę. Zauważam też różnicę w nawilżeniu i cera robi się tak jakby mniej zmęczona, co widać gołym okiem. Esencja mi się na szczęście na twarzy nie klei, nie robi jakiegoś takiego efektu zbyt ściągniętej skóry. Polecam maskę make my day - warto jest dać jej szansę.

Kupiłam sobie dwa opakowania maseczek. Jedna to make my day druga to call it night. Są naprawdę świetne. Oczywiście korzystam ich z urządeniem ufo mini, z może jakieś trzy miesiące, i myśle że dały mi one efekt jaki nic dotąd nie dało. Mam 33 lata, a ludzie mi dają z jakieś 25 hehe :)

Odkąd mam Foreo Ufo bacznie zwracam uwagę na działanie poszczególnych maseczek na moją twarz, a to dlatego - nie ukrywam - że to dość drogi zabieg. Jedno opakowanie zawierające 6 maseczek kosztuje 85 zł. Oczywiście wcześniej trzeba wydać ok. 1 tys. zł na urządzenie, jeżeli trafisz na rabat. Cena regularna to ok. 1,2 tys. zł. . Przy okazji recenzji innej maski zdradziłam, że każdą z maseczek wykorzystuję dwukrotnie, ponieważ po jednym użyciu w saszetce znajduje się tyle specyfiku, że z powodzeniem zanurzam w nim materiał i odkładam na kolejny raz. "Make May Day" dostałam w gratisie do urządzenia Ufo, potem zakupiłam na stronie Foreo wraz z innymi maskami, korzystając z rabatu, jaki firma Foreo zafundowała mi po rejestracji urządzenia na stronie internetowej. "Make May Day" nie należy do moich ulubionych, chociaż skłamałabym twierdząc, że nie widzę efektów po jej użyciu. Jak każdą maskę, tak i tą stosuję w dniu, w którym albo nie nakładam makijażu, bądź zmywam go w miarę szybko, a to dlatego, że jak najdłużej chcę, by specyfik był na mojej twarzy. W składzie maski znajdują się kwas hialuronowy i ekstrakt z czerwonych alg, które pomagają w głębokim nawilżeniu, ochronie przed zanieczyszczeniem i zachowaniu blasku skóry. I rzeczywiście, po jej zastosowaniu skóra jest dogłębnie nawilżona. Maska wchłania się stopniowo, nie ściąga, nie obciąża. Przez pierwsze 30 s nasza cera poddawana jest termoterapii i terapii czerwonym światłem. Po takim przygotowaniu skóry do dalszej części zabiegu poprzez otworzenie porów i rozpulchnienie skóry, kolejne 30 sekund to działanie pulsacji T-Sonic, które zwiększają wchłanianie składników aktywnych przez skórę. Ostatnie 30 sekund to działanie zielonego światła LED i pulsacji o niższej częstotliwości, które mają za zadanie odświeżenie skóry i wyrównanie jej kolorytu. 90s mija na tyle szybko, że powtarzam zabieg tak długo, aż materiał maseczki się wysuszy. Sam zabieg jest bardzo przyjemny i mile relaksuje, a co najważniejsze dogłębnie nawilża twarz.

Nareszcie maseczka którą jestem zadowolona. Ostatnie cztery miesiące nie zaczynam dnia bez niej i powiem tylko tyle że warto było. Kobiety, polecam !!!