Biolove Starfruit Lip Butter Masełko do ust 'Karambola'

lubię produkty biolove, więc kupiłam to masełko. Jest na bazie masła shea i oleju kokosowego, do tego wosk pszczeli i olej rycynowy. Ma regenerować, nawilżać i wygładzać. Konsystencja jest gęsta, zbita i ciepło palców generalnie trochę go rozpuszcza, ale wciąż - szczególnie na początku - ciężko się tego używa. Samo rozwiązanie - słoiczek i grzebanie w nim palcem, nie jest szczególnie higieniczne. Masełko nałożone na noc nie regeneruje ani szczególnie nie nawilża, niestety. Lekko tak, ale nie tego oczekiwałam. Plusem jest to, że ładnie pachnie.

Markę Biolove zauważyłam po raz pierwszy podczas spaceru w Poznaniu. W pewnym momencie moim oczom ukazała się pokaźna witryna sklepowa, a w niej mnóstwo opakowań tych kosmetyków, z naprawdę ładną szatą graficzną. Grzechem byłoby niewypróbowanie żadnego z nich :). Masełko do ust posiada piękny, słodki i owocowy zapach oraz gęstą, typową dla takich produktów konsystencję. Pod wpływem ciepła lekko się rozpuszcza, staje się bardziej miękkie. Sprawnie rozsmarowuje się na ustach, nie roluje się. W składzie znajdziemy między innymi olej sojowy, olej rycynowy, olej kokosowy, wosk pszczeli i sporo kompozycji zapachowych (czy aby koniecznych?). Opakowanie niewielkie, lecz nie do końca wygodne - mocowanie się z wieczkiem przy bardzo krótkich paznokciach bywa męczące. Jest również niehigieniczne - zanurzanie w pudełeczku palca kilkukrotnie w ciągu dnia trochę mnie martwi. Nie zawsze bowiem mamy okazję umyć dłonie, a stosowanie żelu antybakteryjnego przed każdorazowym nałożeniem balsamu na usta bywa dość frustrujące. A nakładać na usta trzeba go często, gdyż w ekspresowym tempie się zjada. W ciągu dnia konieczne są nawet kilkukrotne poprawki. Nawilża raczej na średnim poziomie - wystarczyło, że przez kilka dni zmagałam się z katarem i oddychałam przez usta, w wyniku czego bardzo mocno się przesuszyły, a naskórek pękł w dwóch miejscach. Balsam Biolove nie dał mi wówczas tak pożądanego poczucia ulgi i ukojenia, ani nie pomagał w regeneracji. Był, ale jakby go nie było na ustach. Niby natłuszczał, ale jednocześnie słabo nawilżał. Kiedy jednak nasze usta aż tak bardzo nie potrzebują regeneracji i wsparcia, sprawdza się dość dobrze - po prostu nadaje miękkości i uwydatnia usta, jak wiele innych kosmetyków z przeznaczeniem do ust. Choć opakowanie zawiera zaledwie 15 ml pojemności, jest wydajny.