No 36 Peeling & maska do stóp 

Peeling i maskę znajdziemy w jednym opakowaniu przedzielonym na pół. Opakowanie plastikowy, biały słoik o łącznej pojemności 250 ml (po 125 na każdą część). Peeling jest bardzo średni w kierunku kiepskiego. Kolor produktu to taka brudna pastelowy zieleń. Konsystencja kremowo żelowa, gęsty o delikatnym przyjenym zapachu. Drobinki pumeksu w produkcie mają śladową ilość i są bardzo drobne. Tak naprawdę jego właściwości zdzierające są prawie żadne. Jakieś może delikatne efekty są, ale nie jest to coś czego oczekiwałam i zaznaczam, że nie mam aż tak dużego problemu ze zrogowaciałym naskórkiem, że szukam druciaka, ale efekt gładkiej skóry jest naprawdę znikomy. Maska posiada posiada taką samą konsystencję i zapach jak peeling, różnią się tylko kolorem i tym, że peeling ma drobinki. Kolor maski to taki ercu. Działanie maski nieco lepsze od peelingu. Nawilża, daje uczucie świeżości. Dość długo się wchłania i pozostawia lekko lepiącą warstwę. W skrócie szału, nie ma jak ktoś szuka a lepszych efektów to w tym produkcie ich nie znajdzie.

Zacznę od maski, która według mnie jest lepsza w tym duecie. Stosowałam ją zarówno jako cienką warstwę codziennie i jako grubszą i na to bawełniane skarpetki. Owszem, skóra była lekko zmiękczona przy regularnym stosowaniu większej ilości na noc pod bawełniane skarpetki. Jednak efekt nie był piorunujący czy lekko ponadprzeciętny. Takie samo zmiękczenie skóry można uzyskać stosując jakikolwiek balsam, krem, mleczko do ciała, cokolwiek. Niby coś tam działa, ale w przypadku zrogowaciałej skóry, szorstkiej jest to zbyt mało. Bardziej powiedziałabym, że można odczuć samo nawilżenie skóry niż zmiękczenie czy regenerację. Peeling jest bardzo słabym produktem. Nie robi w zasadzie nic z listy zadań, z którymi ma sobie poradzić zgodnie z opisem producenta. Bardziej jest to taki krem z drobinkami peelingu, które nie peelingują. Niewchłaniający się i źle zmykający krem z drobinkami, które nic nie robią. Tak określiłabym, czym jest ten produkt. Nie radzi sobie z nawet najmniejszą szorstkością skóry czy zrogowaceniem. Myślę, że nawet osobom, które nie mają szorstkiej skóry, które właściwie go nawet nie potrzebują- nie sprawdziłby się, ponieważ nie daje żadnych efektów stosowania.

Pielęgnacja stóp to coś, co jest bardzo często przez nas pomijane - a przecież stopy mają każdego dnia naprawdę mnóstwo pracy do wykonania. Zapomniane, dają o sobie znać popękaną i wysuszoną skórą, nieładnym kolorytem, szorstkością i odciskami. Moje stopy nie mają łatwo - mam pracę stojącą, w dodatku na świeżym powietrzu, toteż dbam o stopy podwójnie. Lato to dla nich najtrudniejszy okres i zdecydowanie wyglądają wówczas najgorzej (czyli inaczej niż u większości osób ;) ). Produkt od Pharma CF to dla mnie nowość - w jednym pudełku mamy bowiem dwa kosmetyki: peeling do stóp oraz maskę. Za samo to daję plusa, bo oszczędzam miejsce (i środowisko!), no i nie muszę taszczyć pod pachą kilku produktów, mam wszystko pod ręką. Zapach kosmetyków jest świeży, lekko mentolowy, przyjemny i relaksujący. Peeling to niebieski krem z granulkami - od razu zaznaczę, że nie jest to mega zdzierak, pomimo zawartości 20% mocznika oraz naturalnego pumeksu - stopy po zabiegu są nieznacznie wygładzone, a skóra zmiękczona, ale zrogowacenia jak były, tak są nadal. Dość łatwo go spłukać, nie zostawia tłustej warstwy na skórze. Przy w miarę bezproblemowej skórze, stosowany regularnie może się sprawdzić - ale przy moich wymagających stopach to po prostu za mało. Maska to bladożółty, gęsty krem - wchłania się ładnie, choć na tyle wolno, iż możemy wykonać relaksujący masaż. Zawiera masło shea, mocznik oraz ziemię okrzemkową - składnik chroniący naskórek przed pękaniem. Grubsza warstwa produktu plus bawełniane skarpetki założone na noc dawały całkiem niezłe efekty, ale nie były to efekty w pełni mnie satysfakcjonujące - stopy były nawilżone, ale słabo odżywione, a twardsza skóra nadal nie chciała się uparcie zmiękczyć. Maskę aplikowałam dwa razy w tygodniu, w pozostałe dni zaś nawilżałam stopy kremem do rąk i stóp (marki Ziaja) i szczerze mówiąc, to poprawę kondycji moich stóp zawdzięczam właśnie temu ziajowemu tłuściochowi - bo duet od No.36 sobie nie radził. ***Podsumowując: systematyczność to słowo klucz, ale w przypadku tego duetu to za mało. Być może byłby idealny dla normalnej skóry, ale moim stopom potrzeba czegoś mocniejszego i silniejszego - tu nie widziałam takich efektów, na jakie liczyłam. Szkoda.***

Peeling jak to peeling miał za zadanie złuszczyć zrogowaciały i szorstki naskórek. Szczerze mówiąc prawie go nie czułam, tym bardziej jak pocierałam nim stopy ok. 2 min jak sugeruje opis na opakowaniu. Nie widziałam też raczej żadnych efektów po jego użyciu. Stwierdzam, że bardziej odczuwalny jest mój peeling do całego ciała, gdzie naprawdę widzę też jego działanie. Sama maska bardzo przyjemna, a w połączeniu ze skarpetką na noc, sprawia, że moje stopy są przyjemnie nawilżone i uspokojone ;) Jednakże nie kupiłabym więcej tego produktu, mimo że jest tani. Obecnie kosztuje 10 zł.

Peeling powinien skutecznie usuwać szorstki naskórek, dzięki zawartości naturalnego pumeksu. A tak naprawdę, to drobinki peelingu są niewyczuwalne! Nie robi kompletnie nic. Maska powinna wzmacniać działanie peelingu, dodatkowo zmiękczając skórę i tutaj kompletnie nic nie robi.. Jedynie podoba mi się sam pomysł, na połączenie maski i peelingu w jednym opakowaniu. Powinno być więcej takich połączeń, ale które przynoszą efekty.