Givenchy Xeryus Rouge EDT 

Xeryous Rouge to doskonały zapach i nie ulega to żadnej wątpliwości. Z tym, że do tej pory traktowałem go trochę "po macoszemu" - sam nie wiem dlaczego. Za każdym razem, kiedy obiecywałem sobie, że będzie to mój następny zakup, zawsze wyskakiwało "coś", co miało przed nim pierwszeństwo... Kompozycja jest dość "orientalna" - są to piękne drzewno-przyprawowe perfumy. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest to najlepszy zapach z kaktusem, jako nutą wiodącą i - co ważne, jeden z niewielu (zarówno w mainstreamie, jak i w niszy), który wykorzystuje ten piękny składnik. Z tych, które znam, na myśl przychodzi mi w tej chwili tylko Bvlgari Man Extreme, który jest od Xeryous Rouge gorszy. Z nut, które na mojej skórze są wyczuwalne, prym wiedzie kaktus. Oprócz niego czuję paprykę pimento, nieco geranium, estragonu i drzewną bazę. Trwałość wynosi ok. 8 h, projekcja jest dobra przez pierwsze 4 h. Wydaje mi się, że jest to zapach na chłodniejsze dni, idealny na wiosnę i jesień. Zimą też daje radę, choć traci trochę wtedy swój urok. Najlepiej czuję się ubrany w niego w jesienny wieczór, siedząc przy kominku z moją drugą połową z lampką dobrego czerwonego wina. Tak, ma w sobie coś romantycznego. I właśnie za to go cenię. Używam tego produktu od: Ok. 2 lata Ilość zużytych opakowań: Wielokrotne testy globalne.

Nazywa się "czerwony" , zamknięty jest w czerwonej butelce i skierowany do facetów. Nie jest jak ferrari, znany, kiczowaty i w wygórowanej cenie, bo prezentuje się wyjątkowo skromnie, jednak po bliższym poznaniu pokazuje klasę. Objawia się ona w niezwykle męskim charakterze pikantnego ciepła emanującego od pierwszych chwil. Pierwsze akordy to subtelna świeżość okraszona pieprzem, który jest elementem łączącym otwarcie z kolejna nutą w której dominuje róża, której zwykle nie znoszę w zapachach męskich. Nie dlatego, że to róża, ale dlatego, że jest zazwyczaj polączona w infantylny i ordynarny sposób z innymi składnikami. W tym przypadku połączenie kwiatowego akordu z pikantną papryczką to mistrzostwo, nieczęsto obecne w kompozycjach zapachowych. Niezbyt trwały czerwony żywot, Xeryus kończy na mojej skórze piekną nutą drzewną z cedrem i piżmem w roli głównej. I jest mi troche głupio, że trochę o nim zapomniałem ostatnio, a przypomniałem sobie pisząc recenzje o innym pachniuchu w czerwonej butelce Używam tego produktu od: kilka lata Ilość zużytych opakowań: druga setka

Jestem oczarowany tym zapachem od pojedynczego testu w perfumerii. Zachwyt nad nim wciaz trwa ponieważ niezwłocznei zaopatrzyłems ie we flakonik 50ml i zapewne będzie ich więcej. Nuta Geranium działa na mnei jak swego rodzaju magnes wystepuje w Egoiste Platinum no i tuutaj i jest go bardzo duuuzo. Do tego ten orzeźwiajacy kaktus który urzeka a papryczka pimento dodaje pikanterii tej wykwitnej sztuce jaką jest Rouge. Zapach nie mówi "Oto jestem" tylko "Podejdź blizej i zaostań na dłuzej". Jeden z najpiękniejszych zapachów jakie ostatnim czasem dane mi było poznac. Na ogromny plus zasługuje fakt, że data wejścia na rynek jest dośc odległa (1995) a zapach jest ponadczasowy nie dziadkowyy tylko tak odpowiednio zabalansowany, że pewnei nie będzie odstraszał ani intesywnoscią bo ta jest na dobrym poziomie jak i trwałością bo tu bez dwóch zdań XR jest nie do pobicia. Flakonik doskonale odzwierciedla zapach. Pikantnie świeżo nowoczesnie i męsko. Brawo Menardo :) ukłony dla Givenchy. POLECAM Używam tego produktu od: od 3 tyg Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50ml

Pochłonięty poszukiwaniami coraz to nowszych zapachów, zupełnie zaniedbałem klasyka, jakim niewątpliwie jest Xeryus Rouge. Jak pachnie? Czerwono. Jest ciepły i jakby "uszyty" na moją miarę. Jest ciepły, ale nie jest to ciepło syntetyczne, jak w wielu współczesnych zapachach. Pięknie i długo "stygnie" na skórze, a jego trwałość oceniam na bardzo dobrą. Nie jest to zapach "ryczący wniebogłosy", jak np. Joop Homme, ale wystarczająco mocny, aby można było by go wyczuć nie tylko w czasie pocałunku. Jest elegancki, ale bez przesady. Idealnym "zestawem" jaki ja lubię, to flanelowa koszula plus dżinsy i mroźny, zimowy wieczór za oknem. I jestem w siódmym niebie... Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: 0,2

Ciekawy, niepowtarzalny i mało populany. Pierwsze wrażenie jest niejednoznaczne. Jest coś ostrego i drażniącego w pierwszych chwilach. Rzeczywiście ostry, orientalny drzewny. Typowo męski. Ale... to jeden z tych, które bardzo ciekawie rozwijają się na skórze zmieniając swój charakter. Potem ambra robi swoje. Po godzince jest w nim swieżość i delikatność kwiatów. To podobno chińska róża... Bardzo go lubię i co ciekawe również zdarzyło się, że nieznajomi (zazwyczaj miłe panie) pytają skromnie co to jest mimo, że nie przepadam za dyskusjami o perfumach. Zostało pół buteleczki i z pewnością powtórzę zakup.

Xeryus Rouge to zapach, który jest trudny w ocenie, bo będzie wzbudzał różne emocje. Ten zapach trzeba po prostu poczuć i ocenić czy się go kocha, czy nienawidzi. Jest bardzo oryginalny. Radzę nie sugerować się składem (cytrusy) bo nie jest to typ owocowej świeżości. Jest to zapach bardzo ostry i pełen kontrastów. Niby ciężki, ale na pewno nie duszący, czasem przejawia nuty cytryny. Na pewno jest bardzo zmysłowy i trwały. Raczej na wieczór, niż na dzień. Dla mnie zapach wybitny, rzadko wyczuwam go u innych osób - nie da się go pomylić z żadnym innym zapachem. Myślę też, iż nie każdy zostanie jego miłośnikiem. A warto... Używam tego produktu od: 2005 Ilość zużytych opakowań: kilka