Puma Flowing Man EDT 

Nie ma co ukrywać - Puma Flowing Man to zapach massmarketowy, podobnie jak wszystkie perfumy tej marki(i innych marek sportowych). Używałem go namiętnie będąc w liceum(do spółki z Puma Man). Flowing jest od Man żywszy, bardziej "sportowy". Co do kompozycji - mam już tak "przerobiony" przez różne kompozycje nos, że właściwie nie potrafię wyodrębnić tutaj poszczególnych składników. Jest świeżo, przyjemnie, ale... No właśnie. Czuć, że jest to zapach syntetyczny. Ja to czuję bardzo wyraźnie. Trwałość jest słaba, jak to z tej jakości zapachami bywa - u mnie na skórze 4-6 h. Projekcja też do najlepszych nie należy... Dla nastolatka(gimnazjum, liceum) będzie dobry. Reszcie nie polecam :) Używałem go przez całe liceum i wypsikałem całkiem sporo :D

Jest to chyba pierwszy zapach "PUMA" jaki ma mój mąż, sama go wybrałam, spodobał mi się najbardziej z wąchanych zapachów Puma Man. Jak dla mnie - niesamowicie seksowny. Na pewno nie jest to typowy "sportowy" odświeżający zapach, nie umiem zbyt wiele o nim powiedzieć, po prostu bardzo lubię gdy mój mąż pachnie pumą flowing. Niestety trwałość nie jest najlepsza a cena dosyć wysoka w stosunku do tej trwałości, stąd cztery a nie pięć gwiazdek. Używam tego produktu od: mój mąż używa - kilka miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

Jest to ulubiony zapach mojego narzeczonego, a mój z męskich zapachów - także. :-) Jest trwały, wydajny, ma dosyć mocny zapach, przyjemny i nie drażniący. Nie ma się co rozpisywać - wart swojej ceny. Używam tego produktu od: (nie ja) 3 lata Ilość zużytych opakowań: 4 po 30 ml

Pumę zakupiłem tuż po premierze. 30 ml w promocyjnej cenie w Rossmanie. I chyba (prócz ówczesnej ceny, tyle ochów na temat zapachu). Jeśli miałbym opisać zapach. Pierwsza nuta przypomina coś na wzór Dior Higher Energy ( cytrusy i lekkie ciepło ze względu na kompozycję drzewną), potem pachnie lżej niczym L’ Eau Par Kenzo , powąchany z korka, a przez to przebija się gdzieniegdzie zapach starej poczciwej Pumy Man. Jak na typowe świeże perfumy ulatniają się szybko, rzekłbym, że w błyskawicznym tempie. Nie zostawiają ogona, czuć je blisko przy ciele, są generalnie takie nijakie (zresztą jakie mają być skoro ani Dior ani Kenzo, wspomnianymi zapachami nie zachwycili), nie przeszkadzają, i też nie zachwycają. Po prostu, krótko mówiąc psikamy się nimi, po to, by za jakiś czas w ogóle zapomnieć, że mamy „na sobie” jakąkolwiek wodę toaletową. Ot było i się zbyło… Zapachowi daję 1 i pół gwiazdki. Dlaczego? Nie lubię po prostu wpychania ludziom produktu, pod nową nazwą, ze zmienioną etykietą, w innym flakoniku. Puma Man była pierwszym zapachem firmy. Brnąc dalej liczmy, że można by na upartego zachwycić się Jamaicą, chociaż w moim przypadku nie… ponieważ jednego dnia kupiłem 30 ml Flowing, Jamaica, White, nie wyczuwając absolutnie większej różnicy pomiędzy nimi. Teraz pojawiła się Urban Motion – czyli wersja Man w nowej butelce. Podsumowując, zapach nie warty swej ceny. Jeśli nie miałeś żadnej Pumy to kup deo 75 ml perfumowany (cena niższa i powiedzmy, że będziesz jakąś mierną satysfakcję mieć). Jeśli jednak miałeś którykolwiek z zapachów wyprodukowanych przez Pumę daj sobie spokój, kupić to w takim przypadku, to tak jak odgrzać kotlet z dnia poprzedniego. Używam tego produktu od: aktualnie nie używam, nie mam zamiaru używać Ilość zużytych opakowań: 30 ml, o 30 za dużo