Fancy Handy Peach Eye Contour Brzoskwiniowy krem pod oczy

Nigdy wcześniej nie słyszałam o marce Fancy Handy, pierwszy raz spotkałam się z nią na Cocolicie, to co przyciągnęło moją uwagę to niskie ceny oraz słodkie i ładne opakowania. Niestety wydaje mi się, że są to bardziej zabawkowe gadżety niż faktyczna pielęgnacja. Zalety: -słodkie opakowanie w kształcie brzoskwini -ładny zapach Wady: -bardzo rzadka konsystencja -zostawia klejąca warstwę -nie wchłania się -słabe nawilżenie -średnio praktyczne opakowanie, mało higieniczne

Zacznę od zalet kremu. Po pierwsze, nie zawiera on parabenów. Po drugie, ma piękny zapach - intensywny, świeży, brzoskwiniowy. Po trzecie, jest ładnie opakowany. W pudełeczku znajdziemy plastikowy zakręcany słoiczek w kształcie dojrzałej brzoskwinki. Naprawdę ładnie i oryginalnie to wygląda. Niestety, na wyżej wymienionych zalety się kończą. Słoiczek, choć piękny, jest bardzo niepraktyczny. Zazwyczaj potrzebujemy minimalną ilość kremu pod oczy, tymczasem tu aby go wydobyć, musimy grzebać paluchem w pojemniczku. Niehigieniczne to i trudne ze względu na konsystencję kremu. Tak naprawdę jest to białawo-przezroczysta ciecz mniej więcej o gęstości mydła w płynie. Spróbuj sobie człowieku nabrać odpowiednią ilość czegoś takiego paluchem. Zazwyczaj nabieramy więc ilość, która wystarczy na całą twarz, a nie pod oczy. Opakowanie w ogóle nie sprawdza się przy tej konsystencji. Bardzo łatwo wylać produkt, a słoiczek jest cały czas zapaćkany. O wiele lepiej sprawdziła by się tu butelka z pipetką lub pompką. Jednak największą wadą kremu jest jego działanie, a właściwie brak działania. Po nałożeniu na twarz czujemy piękny zapach, produkt trochę się wchłania, a później? Później trochę lepkości na skórze i nic ponadto. Krem nie nawilża delikatnej skóry pod oczami, nie natłuszcza jej, po kilku tygodniach stosowania nie zauważyłam też by w jakikolwiek sposób poprawił jej kondycję. Wręcz przeciwnie - po jego nałożeniu mam uczucie delikatnego ściągnięcia skóry, a niekiedy nawet pieczenia (np. gdy używam kremu bezpośrednio po demakijażu moim sprawdzonym płynem micelarnym - nawet jeśli na skórze nie ma żadnych podrażnień i zaczerwienień). Nie widzę żadnego zastosowania tego produktu. Na noc się nie nadaje, bo jest zbyt mało odżywczy. Na dzień pod makijaż też nie, bo niewystarczająco nawilża skórę i po nałożeniu na niego korektora (a próbowałam wielu, zapewniam), robi mi się pustynia Gobi pod oczami. Może u młodych dziewczyn które nie potrzebują silnego nawilżenia i odżywienia lepiej by się sprawdził - krem jest bardzo leciutki i nie zostawia tłustej warstewki, co przy młodej i tłustej cerze może być zaletą. Moich potrzeb jednak nie zaspokaja i mówię mu zdecydowane nie. Daję mu jednak 2 gwiazdki - jedną za brak parabenów w składzie, drugą za piękny zapach.