Powiedzieć o tym pudrze, że jest fatalny to za mało.
Gdy zobaczyłam, że firma Cosmo Group weszła na rynek z kolejną marką i to oferującą produkty do makijażu, miałam ochotę przetestować wszystkie. Ostatecznie zdecydowałam się na HD Perfector Loose Powder, chyba obietnice producenta mnie przekonały... Niestety puder okazał się być fatalnym i nie tylko ich nie spełnił, ale również mija się z moimi oczekiwaniami.
Opakowanie to typowy odkręcany słoiczek, w którym mieści 10,5 g produktu. Jest ono wyposażone w sitko, niestety dość felerne, przelatuje przez nie bardzo dużo produktu. Chciałabym, aby była to jedyna wada, ale dalej jest tylko gorzej...
Puder w opakowaniu ma kolor pomarańczowy, czy raczej pomarańczowo-różowy, jest to w każdym razie bardzo dziwny odcień. I gdyby na twarzy stawał się transparentny tak, jak zapewnia producent, to pewnie bym się tego nie czepiała. Natomiast on sprawia, że nasza skóra staje się żółto-pomarańczowa. Jeśli ktoś z Was marzył o byciu kurczakiem, to voilà, z tym kosmetykiem to marzenie może się spełnić. Żeby nie było - łączyłam go z różnymi podkładami, o różnych odcieniach i z każdym robił to samo. Coś okropnego, nigdy z czymś takim się nie spotkałam. Dobrze, że ostatnio większość czasu spędzam w domu, bo w innym wypadku nie miałabym możliwości przetestowania tego produktu - udawać kurczaka przed innymi ludźmi byłoby mi po prostu wstyd.
Wspomniałam wyżej o obietnicach producenta, więc może do tej kwestii się teraz odniosę. Na pewno NIE JEST to puder matujący. Zapewniony przez niego efekt matu utrzymuje się 2-3h, później zaczyna się istny cyrk i świecenie skóry wcale nie jest najgorsze, ale do tego wrócę za chwilę. Kolejną obietnicą producenta jest wygładzenie, ja natomiast zupełnie go nie widziałam. Podobnie zresztą jak tej jedwabnej powłoki, o której również możemy przeczytać, zapoznając się z opisem pudru. Gdzie ta aksamitna skóra ja się pytam?! Ze wszystkich obietnic producenta spełnionych zostało okrągłe zero.
Jak wspomniałam wcześniej - puder po kilku godzinach wygląda okropnie i nie tylko w kontekście świecenia skóry. On po prostu wygląda nieestetycznie, nieświeżo, ciężko, zamiast scalać makijaż, najzwyczajniej w świecie go psuje. Od kilku lat najczęściej używanym przeze mnie podkładem jest Estee Lauder Double Wear. Przez cały ten czas miałam poczucie, że żaden zły kosmetyk nie jest w stanie zepsuć efektu ELDW - ani baza, ani puder, ani nic innego. Z przykrością muszę stwierdzić, że recenzowany puder jest pierwszym, któremu to się udało... Aha, jeśli borykacie się z suchymi skórkami, to ten produkt podkreśli Wam każdą z nich.
Jakby tego było mało, puder okropnie się pyli, strach oddychać podczas nakładania go na twarz. Ma również brzydki zapach, lekko chemiczny.
Cena ponad 60 złotych jest dla mnie jednym wielkim żartem, ale niekoniecznie śmiesznym. To, że kosmetyk nie jest jej wart jest "oczywistą oczywistością", ale jak zastanawiam się, ile byłabym w stanie za niego zapłacić, to dochodzę do wniosku, że nawet złotówki bym żałowała...
Podsumowując, puder jest okropny, już dawno nie miałam tak złego produktu z tej kategorii. Wszystko jest nie tak, jak być powinno: wygląd na skórze, trwałość, kolor, zapach... Niestety nie mogę ani go polecić, ani wystawić więcej niż jedną gwiazdkę.
Wady:
- wygląda na skórze nieestetycznie, nieświeżo
- upodabnia nas do kurczaka
- matuje na 2-3h
- nie wygładza skóry
- trwałość
- okropnie się pyli
- zapach
- cena
- opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie