Marion Funny Mask, Energetyzująca maska na tkaninie `Małpa` 

Nie stosuję zbyt wielu maseczek w płachcie, ale nawet porównując tą maskę do tych kilku z którymi miałam do czynienia, wiem, że do tej na pewno nie ma sensu wracać. Z plusów mogę wskazać na pewno rodzaj tkaniny, bo jest w sam raz - ani za cienka ani za gruba. Maska była też w odpowiednim stopniu nasączona. Zapach ok, no i fajny, śmieszny dizajn. Na minus na pewno właściwości pielęgnacyjne - a raczej ich brak. Po zdjęciu maski resztki produktu zamiast wsiąkać w skórę utworzyły lepką warstwę. Po niecałej godzinie musiałam ją zmyć, bo powodowała dyskomfort na twarzy. Nie zrobiła mi krzywdy, nie zrobiła też żadnej pielęgnacji.

Maseczkę z małpką (oraz tę z zebrą) z krótkim terminem zakupiłam w aptece internetowej za niecałe 5zł za sztukę, więc nie mogąc odłożyć ich na koniec kolejki moich maseczek, zużyłam od razu. Małpka poszła na pierwszy ogień i przypadła mi do gustu. Ładne opakowanie, ładny nadruk na płachcie, płachta jakby skrojona na moją twarz (co zdarza mi się bardzo rzadko!), miły zapach. Maseczka długo nie wysychała, ale zdjęłam ją po ok. 20 minutach. Skóra była przyjemnie zregenerowana, nawilżona i miękka w dotyku. Esencja po jakimś czasie się wchłonęła i nie miałam z nią problemów. "Zebra" jest kolejna w kolejce, ale już"małpka" zachęca mnie do sięgnięcia po pozostałe z serii. Zobaczymy, czy po drugiej podtrzymam to zdanie.

Maskę kupiłam za 8,5 zł przypadkiem, na zakupach w Lewiatanie :) więc cena naprawdę niezła jak za maskę w płachcie. Oczywiście skusiła mnie szata graficzna. Oczekujemy pyszczka małpy i to właśnie dostajemy. Opakowanie łatwo się rozrywa. Mocno nasączona maska. Czy faktycznie banan i kiwi? no nie wiem, ale zapach jest przyjemny. Po zdjęciu zostaje jeszcze esencja. Fajne uczucie chłodu, skóra przyjemna w dotyku, nawilżona. Resztę esencji usunęłam wacikiem. Jak za tą cenę całkiem ok.

No cóż, lubię ładne opakowania i mam do nich słabość. Niestety ładne opakowanie nie zawsze wróży ciekawe wnętrze. Ta maseczka praktycznie nic nie robi, nie odczuwam specjalnej zmiany po użyciu, poza tym tkanina jest bardzo specyficzna.

Małpy używałam jako ostatniej z tej serii i mam mieszane uczucia. Tkanina maseczki jest gruba. Nie dusi skóry tak okropnie jak jednorożec, ale czuć obciążenie skóry. Po ściągnięciu maski skóra pozostaje nieprzyjemnie mocno lepka i ten efekt długo się utrzymuje, przez co mam wrażenie, że esencja nie wchłania się do końca. Maski używałam na noc, rano pojawiło mi się na twarzy kilka krostek, a od dawna nie miałam z tym problemów. Następnego wieczoru użyłam esencji z maski zamiast serum na noc i krostek przybyło. To mówi samo za siebie. Dodatkowo pory były zapchane, a skóra poszarzała i zmęczona