Bielenda Professional Face Program, Citrus Face Algae Mask Cytrusowa maska algowa do twarzy

Jak z każdą maską algową, także i z tym produktem trzeba umieć się obchodzić, żeby wykorzystać całkowity potencjał. Po rozrobieniu z chłodną wodą bardzo łatwo nakłada się ją na twarz, chociaż czasem może niekontrolowanie spływać i narobić bałaganu w łazience. Nie podrażnia, po ściągnięciu pozostawia skórę świeżą, wygładzoną. Ściąga także nadmiar sebum na pewien czas, ale bez szaleństw w tym zakresie i nie wpływa na rozjaśnienie przebarwień. Przyjemnie pachnie, w opakowaniu jest jej bardzo dużo jak za taką cenę, więc jest bardzo wydajna. Warto się na nią skusić jako coś innego. :)

Maskę mieszam na oko, bo proporcje podane na opakowaniu dla mnie się nie sprawdzają, wychodzi za duża i zbyt lejąco. Wolę jak jest ciut gęstsza, bo łatwiej nałożyć grubszą warstwę. Co ułatwia ściąganie jej w jednym kawału. Działanie: maga nawilżenia a jak nałoży się pod nią kilka kropel serum to już w ogóle petarda. Łagodzi wypryski, przyspiesza ich gojenie i przyczynia się do mniejszego wysypu np przed okresem. Zaczęłam jej używać regularnie 2 dni przed miesiączką i w drugim dniu i po kilku miesiącach widzę różnice że nie mam już mega zmasowanych wysypów a przede wszystkim nie tworzą mi się takie bolesne podskórne bomby. A miałam z tym spory problem w tych dniach. Skóra po jej użyciu jest mega miękka, nawilżona, wygładzona, promienna. I efekt nawilżenia utrzymuje się przez cały dzień. Mimo upierdliwej procedury aplikacji to lubię do niej wracać dla efektu, który daje.

Maska algowa to mój zdecydowany przyjaciel na sobotnie poranki. Jest jednym z etapów mojego cotygodniowego rytuału. Nakładam ją tuż po sonoforezie (serum pod maską działa o wiele silniej i skuteczniej). Maska cytrusowa ma pomarańczowy kolor, zapach średnio przyjemny, ale do wytrzymania. Zalecane przez producenta proporcje pozwalają na pokrycie maską całej twarzy (wraz z ustami i oczami). Ze względu na klaustrofobię nie zalewam nią jednak całej twarzy, okolica oczu pozostaje wolna od produktu - być może właśnie dlatego mam czasami wrażenie, iż wyrobiłam zbyt dużą ilość maski. Proszek i wodę należy energicznie mieszać. Papka z każdą minutą gęstnieje, więc nie należy czekać z jej z aplikacją. Niestety spływa z twarzy. Trzeba ją bacznie kontrolować, by nie pobrudzić włosów, czy ubrań. Po zastygnięciu pozostaje nam już tylko relaks i odprężenie. Maska daje delikatne odczucie chłodu. Po upływie 20 minut można zdejmować ją z twarzy niemal w jednym płacie. Zaschnięte pozostałości (najcieńsza warstwa np. przy włosach) schodzi z twarzy przy zastosowaniu delikatnie zwilżonego (wodą lub tonikiem) wacika. Pozostałości po zabiegu należy wyrzucać do kosza, nigdy do zlewu bądź toalety. Skóra jest chwilowo mokra, pozostawiam ją w takim stanie aż do wchłonięcia składników zupełnie. Twarz po zabiegu jest bardzo nawilżona, zregenerowana i odżywiona. Regularne stosowanie pomaga w zwalczaniu niedoskonałości, reguluje wydzielanie sebum, wycisza cerę, zmniejsza pory. Polecam posiadaczom cery mieszanej i tłustej.

Przyznam się, że o masce algowej dowiedziałam się dopiero w szkole kosmetycznej. Nigdy dotąd o niej nie słyszałam i nie wiedziałam, ale to też nie bez powodu, ponieważ taką maskę powinno się robić w salonie kosmetycznym, ale są osoby, które robią same samodzielnie w domu. I jak ktoś wie, co i jak to dobrze. W środku opakowania znajduje się proszek oraz miarka do mierzenia. Maskę algowa to proszek, którą trzeba wymieszać z wodą, najlepiej mineralną, niegazowaną, ale można także przygotowaną. Tutaj akurat mamy wskazówkę, że 2,5 miarki proszku i 3 marki wody zimnej. Następnie trzeba szybko ze sobą połączyć, wymierzać (najlepiej w misce do masek algowych oraz szpatułką ), aby konsystencja nie zastygła. Kochane, trzeba jeszcze pamiętać o ubraniu ochronnym, ponieważ ta maska lubi spływać z twarzy, a domywanie ubrania z maski ( w tym przypadku o kolorze pomarańczowym) jest trudne, ale wykonalne. Najlepiej odczekać, aż maska zastygnie na ubraniu i wtedy oderwać. Nie polecam zmywanie od razu jej, bo rozmazuje się i trudniej potem schodzi. Ja nauczyłam się po prostu zakładać ręcznik na ciało. Po wymieszaniu konsystencja powinna być gęsta i śmiało grubo nakładać na twarz, szyję. Po 15-20 minutach można oderwać od skóry, a pozostałości zmyć wacikiem wodą. Ja jestem posiadaczką cery od mieszanej do tłustej, tradzikowej, więc ta maseczka cytrusowa jest jak najbardziej do mojej cery. Twarz po tej masce jest ładnie wygładzone, miękka, gładka w dotyku, oczyszczona z sebum, wągrów. A po dłuższym stosowaniu widać poprawę cery. Moje blizny potrądzikowe zbledniały, zaskórników zamkniętych pojawia się mniej, a pryszcze spontanicznie. Ps. Jeżeli Wam spadnie na ręcznik ubranie, włosy to najlepiej poczekać aż maska zastygnie wtedy łatwiej schodzi.