La-Le Krem do twarzy dla cery naczynkowej 

Krem ma dobrą konsystencję, nałożyłam grubszą warstwę nie wałkował się tylko wchłonął w skórę. Mam podrażnioną skórę na policzkach, nic nie piekło a wręcz przyjemne uczucie nawilżenia a do tego delikatny zapach. Mam nadzieję że na moje delikatnie popękane naczynka też pomoże.

Krem kupiłam na Allegro w poszukiwaniu czegoś, co okiełzna moją czerwoną twarz i ją trochę wyciszy. Zapłaciłam za niego ponad 40 zł, także to dość sporo. Zacznę od tego, że jestem posiadaczką wrażliwej cery, z zaczerwienieniami, naczynkowej. Produkt zapakowany jest w ładny, szklany słoiczek z minimalistyczną etykietą. Łatwo wyzerować go do końca, to lubię bardzo w produktach. Konsystencja jest dość gęsta, żółty kolor, aksamitna. Krem jest bogaty, nakładam go tylko na noc. W mojej opinii nie nadaje się pod makijaż. Zapach dość intensywny, lekko ziołowy, z nutą kwiatową. Bardzo ładny i przyjemny. Formuła wzbogacona o olej z rokitnika, macerat z forsycji, ekstrakt z arniki górskiej, czyli brzmi świetnie na naczynka, ALE. Niestety poza nawilżeniem i cudownym otuleniem cery na noc nie robił nic innego. Nie widziałam kompletnie rozjaśnienia mojej twarzy, ani jej wyciszenia i uspokojenia. Zdecydowanie nie kupię tego produktu ponownie, gdyż od kremu za tą cenę oczekuję znacznie więcej niż tylko nawilżenia.

Wiele osób zachwyca się kosmetykami tej marki. Szczególnie ich kremy mają bardzo dobre opinie w internecie. Musiałam więc ich spróbować. Po sprawdzeniu testerów na Ekocudach padło na krem do cery naczynkowej. Wydawał się bogaty, kojący, idealny na zimę i jako domknięcie pielęgnacji. Moja skóra jest mieszana, mocno się odwadnia, zdarzają mi się podrażnienia i lekki rumień na policzkach. Mam skłonność do ŁZS, chociaż w momencie stosowania tego kremu było ono w remisji i miałam bardzo zadbaną cerę. Zimą jak każdy lubię bogatsze konsystencje pod które zazwyczaj dorzucam jakieś serum wodne. Pierwsze wrażenie nie było pozytywne. Krem, który oglądałam na Ekocudach było jaskrawopomarańczowy, mój egzemplarz - śnieżnobiały. Podobno to normalne według producenta, że krem zmienił kolor. Dla mnie to niedopuszczalne. Krem zawdzięcza swój kolor olejowi z rokitnika, który powinien trzymać swój kolor przez cały okres przydatności kremu. Niestabilność formuł to coś co mnie bardzo odrzuca, bo z jednej strony jest to strata jakiś właściwości pielęgnacyjnych, z drugiej oznaka, że krem nie jest wystarczająco chroniony przed psuciem się, co później może odbić się na stanie naszej skóry. A ja swoje kosmetyki bardzo dobrze przechowuję - w ciemnym chłodnym pomieszczeniu. Mimo to postanowiłam stosować ten krem. Miał on z jednej strony bardzo przyjemny i ciekawy zapach, coś a la wieczorowe damskie perfumy. Z drugiej strony po kilku godzinach ten zapach robił się trochę męczący. W miarę stosowaniu kremu zapach się ulatniał ze słoiczka i gdzieś tak po 1,5 miesiąca stał się bardziej dyskretny. Przechodząc do samego działania. Pierwsze użycie było bardzo na plus. Krem dał efekt otulenia, ale bez zaklejającej tłustości. Skóra miała ładne naturalne wykończenie, lekko matowe (choć to pewnie zależy od użytej ilości - u mnie mały groszek). Zaróżowienia się fajnie wyciszyły. Nawilżenie było tak 5/10, konieczne było użycie mocno nawadniającego serum pod spód. Krem sam w sobie w ogóle nie nawilża, raczej tworzy okluzyjny kompres. Następne spotkania z tym kremem jednak nie były tak dobre. Chociaż ekstrakty ziołowe wyciszyły moje zaróżowienia, to po 1,5 tygodnia zauważyłam, że mam baaardzo mocno odwodnioną skórę. W dodatku skóra na kościach policzkowych i pod oczami mnie strasznie swędziała i pojawiły się tam nowe zaróżowienia. Postanowiłam go jednak używać dalej. No i niestety po kolejnych 2 tygodniach moja skóra zrobiła się sucha jak wiór. Sebum na nosie było strasznie suche (tzw "piasek"), pod oczami i wokół ust miałam totalną Saharę i zmarszczki z odwodnienia. Dodam, że cały czas stosowałam pod spód sprawdzone serum nawilżające. Masakra. Probowałam ten krem zużyć na dekolt albo na dłonie ale tu nie było żadnego efektu. Przez chwilę czuć otulenie, a po godzinie mam suchą skórą na której siedzi ciężka warstwa kremu. Strasznie dziwna sytuacja.

Super, mam już drugie opakowanie a rzadko kupuję pod rząd ten sam produkt. Zapach dość intensywny i specyficzny ale dla mnie cudowny. Gdyby istniał balsam do ciała o takim zapachu to bym kupowała.

Mam cerę naczynkową, w zimie skłonną do przesuszania, latem - do niedoskonałości, bardzo jasną, cienką, jestem po trzydziestce. Szukałam kremu na noc, koniecznie o dobrym składzie. Takiego, który nawilży zmęczoną latem skórę, ale jej przy tym nie zapcha. Konsystencja kremu jest puszysta, łatwo się daje nałożyć na twarz i rozsmarować, wchłania się szybko do pełnego matu. Skóra po jego użyciu jest taka "napita", miękka, gładka. Niestety, od początku używania tego kremu mam problem z zaakceptowaniem zapachu. Jest bardzo intensywny, orientalny (kadzidlany z nutą cytrusów), utrzymuje się bardzo długo, roznosi po pomieszczeniu, w którym jestem. Tam, gdzie ja, tam ON bez opcji ucieczki! Bardzo lubię mocno perfumowane kosmetyki, jednak ta nuta zapachowa zupełnie mi nie odpowiada, męczy i irytuje. To sprawia, że jakoś dokończę to opakowanie i więcej już nie kupię tego kremu.

Krem jest absolutnie cudowny dla posiadaczek cer od mieszanych do suchych. Ma gęstą, puszystą konsystencję o jasnożółtej barwie. Przepięknie pachnie. Pomimo gęstej konsystencji i olejem z rokitnika w składzie wchłania się całkowicie, nie zostawiając żadnej tłustej warstewki. Nawet teraz w upalne lato nie obciąża skóry , nie powoduje nadprodukcji serum, nie zapycha. Jest bardzo delikatny i takie też jest jego działanie. Rano twarz jest bardzo delikatna, gładka, a z czasem bardziej jednolitą. Oczywistym jest, że żaden krem, nawet dedykowany do cery naczyniowej nie usunie rozszerzonych naczynek, ale bardzo dobrze łagodzi podrażnienia i w przypadku nadreaktywnej cery ukoi skôre i przez noc wróci ona do " normalności". Odżywia skórę i regeneruje i o, dziwo nadaje się również pod makijaż. Przyznam, że tym byłam zaskoczona. Natomiast ze względu na szybkie i całkowite wchłanianie nie ma problemu, by nałożyć podkład bez obaw o rolowanie, świecenie itp. Dobry skład. Na pewno będę wracać

Jestem pozytywnie zaskoczona tym kremem. Krem ma konsystencję lekkiego budyniu, pięknie pachnie, znakomicie się wchłania i dobrze nawilża. Przy regularnym stosowaniu wycisza naczynka i mam też wrażenie, że troszeczkę zmniejsza pory. Po nałożeniu leciutko matuje, więc bardzo dobrze spisuje się jako krem pod makijaż. Polecam

Krem poleciła mi koleżanka. To mój pierwszy kosmetyk z lale i tak wyszło że kupuje je do dziś. O czymś to świadczy. Kosmetyk jest bardzo dobrej jakości, świetny skład. Domyslalam się ze naczynka nie znikną mi do zera ale ze krem chociaż zatrzyma ich powstawanie. No i tak było. Od czasu korzystania z tego kremu nie powstało mi żadne nowe, mocno widoczne naczynko. Krem wzmocnił skórę i ja ładnie nawilzyl. Nie mam suchych skórek. Krem jest w szklanym słoiczku a zapach jest przepiękny. Potrafiłam go wachac bez konieczności używania w danym momencie. Jeśli komuś zaczynają pękać naczynka to polecam jak najbardziej

Jakiś czas temu przeszłam na świadomą i naturalną pielęgnacje twarzy. Szukając nowego kremu trafiłam właśnie na ten, a że posiadam cerę naczynkową to zapowiadał się idealnie. Krem po otwarciu jest intensywnie pomarańczowy, pięknie pachnie cytrusami i rzeczywiście ma delikatną konsystencje. Niestety po nałożeniu na twarz nie jest już tak kolorowo. Krem na buzi zmienia się w trudne do rozsmakowania masło. W ogóle nie chciał się wchłaniać, jak już na siłę go wsmarowałam to miałam wrażenie „maski” na twarzy. Na dodatek niestety w ogóle nie nawilża, ani nie działa na naczynka. Po 1,5 miesiaca stosowania okazało się, że strasznie mnie zapchał (olej kokosowy tak ma) i wysuszył. Niestety nie mogę go polecić. Może sprawdzi się u kogoś o normalnej/mieszanej cerze, tolerującej olej kokosowy. PS. Po 2 tygodniach od otwarcia krem z pomarańczowego zrobił się prawie biały - według producenta nie wpływa to na jego działanie.

Uwielbiam tę markę, naprawdę. Każdy zakup jest trafiony w 10tkę! Mam cerę naczynkową, skład tego kremu to miód na moje serce. Konsystencja jest aksamitna i puszysta, kolor piękny, żółty a zapach wprost niebiański, ma właściwości rozweselające;) doskonale się wchłania, nie zostawia tłustej warstwy, idealny pod każdy makijaż, można powiedzieć, że delikatnie matuje ale przy tym doskonale nawilża i napina skórę. No same plusy, a mam skórę dość wymagającą - pierwsze widoczne zmarszczki, mieszana, w suchych miejscach naprawdę mocno potrafi się przesuszyć. No i naczynka! A ten krem działa na wszystko. Polecam serdecznie i dziękuję firmie La Le, że robi tak dobrą robotę;)