Już od dłuższego czasu podstawowym krokiem w mojej pielęgnacji jest użycie toniku bądź hydrolatu. Ostatnio stawiam raczej na te z naturalnym składem. Przyznam szczerze, że nie jestem fanką wszędobylskiego aloesu, ale zachęciło mnie to przepiękne opakowanie. Mam cerę mieszaną, z mocno przetłuszczającą się strefą T, rozszerzonymi porami, ostatnio borykam się z wypryskami spowodowanymi zmianami hormonalnymi. Jest też wrażliwa.
Buteleczka jest naprawdę śliczna. Według mnie to kwintesencja piękna i elegancji. Etykieta zdobi i przyciąga wzrok. Ma estetyczną szatę graficzną, jest też taka miła w dotyku, przylega idealnie do buteleczki. Nie odkleja się, a napisy nie blakną. Butelka wykonana jest z ciemnego plastiku i zawiera 125 ml produktu. Plastik jest ciemny, ale pod światło wciąż bez problemu będziemy w stanie zobaczyć zużycie. No i wisienka na torcie, atomizer – genialny, dozuje idealną mgiełkę, żadnych kropli. Nic nie ścieka, nie wypływa bokiem. Jest zabezpieczony plastikową nasadką. Ogólnie wszystko na piątkę, wygląd oraz funkcjonalność. Jakość wykonania na najwyższym poziomie.
Hydrolat ma postać oczywiście wody. Tym samym szybko się wchłania, nie lepi się, nie pozostawia filmu. Dużym i pozytywnym zaskoczeniem jest jego zapach. Delikatny, przyjemny, lekko słodki i rzeczywiście aloes jest wyczuwalny. Dość szybko się ulatnia, nie pozostaje na skórze. Jest to produkt wydajny, to głownie zasługa fantastycznego atomizera. Skład bardzo prosty, główne skrzypce gra tu aloes z dodatkiem delikatnych konserwantów. Data ważności to 6 miesięcy od pierwszego otwarcia i jest to dość typowe dla produktów z takim składem. Dostępność dla mnie ok., znalazłam go stacjonarnie w Naturze. Cena do przyjęcia, zapłaciłam za niego około 15 zł.
Stosuję go jak tonik, czyli po każdym oczyszczaniu twarzy, a przed nałożeniem pielęgnacji. Spryskuję obficie twarz, chwilę czekam, po czym na jeszcze lekko wilgotną skórę nakładam krem bądź serum. Zauważam, że ma działanie nawilżające. Oczywiście nie zastąpi kremu i nawet nie taka jest jego rola. Jednak koi cerę po jej umyciu i niweluje ściągnięcie. Fantastycznie odświeża, jest idealny rano na pobudzenie, dobrze też sprawdza się podczas upałów. Łagodzi podrażnienia, niestety ostatnio miewam bolące wypryski i zawsze lubię ten moment, kiedy aplikuję ten hydrolat na twarz. Tym bardziej sam w sobie w żaden sposób mnie nie podrażnił, nie uczulił. Nie sprawia problemów również w okolicy moim wrażliwych oczu – nie szczypie, nie piecze. Robi dokładnie to, czego od hydrolatu oczekuję. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym już nie kupiła kolejnej wersji, tym razem cytrynową… bardzo mnie też kusi moja ukochana róża. Będę miała jednak w pamięci, że jak już mi się skończy ochota do testowania nowości, to wracam do niego.
Zalety:
- delikatnie nawilża
- odświeża
- łagodzi podrażnienia
- fantastyczny zapach
- wydajność
- wspaniały atomizer
- naturalny skład
- piękne opakowanie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie