Kosmetyk na lata jak nic, do tego o całkiem przyjemnej formule. Tanioszka przy dobrej jakości
Dotychczas do stylizacji brwi używałam głównie cienia lub kredki. Oba rodzaje kosmetyków całkiem fajnie mi się sprawdzały. Choć z tym pierwszym miałam ten problem, że nie był zbytnio trwały, szczególnie pod koniec dnia wychodziły pierwsze prześwity. A kredce często brakuje precyzyjności (nie wszystkim egzemplarzom oczywiście). No i w końcu przyszła pora na sprawdzenie pomady. To mój pierwszy kontakt z tego typu kosmetykiem. Pomadę od Eveline dostałam w prezencie w kolorze blond. Nie, nie należę do naturalnych blondynek. Postarałam się pokazać na zdjęciu, jakiego koloru są moje brwi - są dość ciemne. Dlatego po pierwszym spojrzeniu na kartonik dostałam lekkiej zadyszki, bo spodziewałam się turbo jasnego odcienia. Jak dobrze, że to było chwilowe szybsze bicie serca. Można nią zbudować ciemniejsze krycie, co oczywiście uważam za plus na wstępie. Ale kolor jest jednak dość chłodny, przy moim odcieniu włosów nie komponuje się to tak, jakbym chciała. Z przyjemnością sprawdziłabym odcień jasnego brązu (ciut cieplejszy), ale coś nie umiem go znaleźć nawet w Internecie - czyżby kosmetyk został wycofany? :>
Tak generalnie to oceniam ją z perspektywy świeżaka.
Opakowanie i wydajność
Pomada jest zamknięta w plastikowym słoiczku (przezroczystym) i włożona do kartonika, z którego czasem mam problem ją wysunąć. Ale spoko, da się to ogarnąć. Sam surowiec, z którego wykonane jest opakowanie (w tym nakrętka) nie należy do tandetnych. Przyznaję się bez bicia, że należę do osób, którym często coś się połamie i ukruszy, a tutaj o dziwo wszystko cały czas jest w całości. Także kwestię wykonania samego słoiczka/ systemu otwierania i zamykania go oceniam dobrze.
Pojemność to niby tylko 4g, ale wierzcie to największe 4g jakie widziałam w życiu. Mam na myśli to, że to torpeda pod kątem wydajności. To wszystko bierze się z tego, że wystarczy serio odrobina, żeby fajnie wystylizować nim brwi. Także duet cena+wydajność powoduje, że mogłabym się kłaniać.
W środku kartonika znajdziemy też mały pędzelek o dwóch zakończeniach - jedno to spiralka do wyczesywania brwi, a druga końcówka służy już typowo do nakładania produktu. Jest on dość mały, nie powiedziałabym, że jest jakiś wybitnie wygodny. Czasem muszę się nim namachać i średnio umiem go wyczuć przy samej aplikacji produktu. Ale za to, że w ogóle się tam znalazł daję plusa Eveline. Dodatkowo jest dość precyzyjny i bardzo fajnie, że po którymś użyciu włoski nie wychodzą na wszystkie strony świata. A włosie należy do syntetycznych. W ogóle on w kryzysowych sytuacjach nada się jak znalazł. Po co tachać ze sobą długie pędzle, jak wystarczy wrzucić kartonik z tą pomadą do torebki i mamy wszystko pod ręką.
Konsystencja, trwałość i zapach
Pomada jest bezzapachowa. W tego typu produktach zapach jest mi zupełnie obojętny.
Ale konsystencja tutaj jest czymś wspaniałym. To typowe masełko, które przede wszystkim nie zastyga podczas aplikacji. Nie tworzą się grudki. Nabranie pomady ze słoiczka jest banalnie proste, nic nie spada z pędzla. Samo przełożenie jej na brwi (np. chcąc wyrysować prostą linię) to chwila. Wczesanie resztek produktu w same włoski tak samo. Wszelkiego rodzaju poprawki też nie należą do turbo pracowitych czynności, bo łatwo ją zmyć patyczkiem lub wacikiem nasączonym płynem. Co do tej wodoodporności... hm... lubię sobie testować trwałość kosmetyków na siłowni, jak się trzymają spoconej twarzy. O ile z podkładem bardzo źle mi się ćwiczy, tak kosmetyki na brwiach/tusz do rzęs nie robią mi żadnej różnicy. Często przecieram tam buzię ręcznikiem, a robiąc to zgarniam jej nieco z brwi i pojawiają się lekkie braki na włoskach. Podczas normalnego dnia, gdy kładę ją na brwi i przykrywam żelem to przyznaję, jest nie do ruszenia. Przy wymagających warunkach jednak trochę nie wyrabia. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że ten test jest dość przekoloryzowany.
Aplikacja i ogólne wrażenia
W zasadzie już wcześniej skupiłam się nieco na samej aplikacji tej pomady. Jest szybka, choć chyba jednak wolę nakładać ją nieco dłuższym pędzlem. Jest wygodniej. Fajnie też, że nie smuży w trakcie tworzenia kreski i nie rozmazuje się. Jak widać na zdjęciach, po nałożeniu jej na moje brwi zabiera im trochę ciepła, co w mojej ocenie nie jest naturalnym efektem, patrząc dodatkowo na odcień moich włosów. Dlatego kolor blonde nie jest przeznaczony dla mnie. Na pewno świetnie sprawdziłby się blondynkom. Za duży plus uznaję to, że można nim budować krycie. Malując kreskę zawsze nakładam jej od razu więcej, a prześwity (drobne, bo jak widać - mam dość gęste brwi) uzupełniam resztkami i jest to raczej sprawne.
Pod kątem aplikacji, konsystencji, ceny i wydajności to produkt petarda. Trwałość mogłaby być ciutkę lepsza, szczególnie w nieco bardziej wymagających warunkach i szkoda mi bardzo tych innych odcieni. Coś czuję, że z innym, cieplejszym byłby to strzał w dziesiątkę.
Zalety:
- wygodne, małe opakowanie (słoiczek) schowane w kartoniku. Wykonane z plastiku, raczej trwałego, przezroczystego. Nakrętka działa ok
- dołączony pędzelek ze szczoteczką do wyczesywania brwi - jest raczej solidnie wykonany, włosie nie wychodzi na wszystkie strony świata, nawet też nieźle wypada pod kątem precyzyjności. Przyda się w podróżach
- oceniając cenę tego produktu wraz z wydajnością stwierdzam, że jest fantastycznie
- turbo przyjemna konsystencja masełka, nie smuży, nie rozmazuje się, drobne poprawki można bez problemu zmyć patyczkiem z micelem
- nie zastyga szybko podczas aplikacji
- na brwiach nie tworzy nieprzyjemnej skorupy
- nie brudzi skóry
- można nią budować krycie
- pomada jest mocno napigmentowana
Wady:
- nie widzę, żeby inne odcienie były dostępne, trochę mnie to boli, bo odcień blonde jest zbyt chłodny dla mnie
- przy wymagających warunkach (spoconej buzi) łatwo o zmycie tej pomady z brwi
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie