Inglot AMC, Brow Liner Gel Konturówka do brwi w żelu

Zużyłam wiele opakowań tych pomad w czasach, gdy takie produkty do brwi były mocno popularne (i tańsze- INGLOT, if you know what i mean), wiadomo, że trendy się zmieniają i także te na makijaż. Kolor 11 był dla mnie bardzo dobry w momencie, kiedy miałam włosy ciemny blond, brwi były fajnie podkreślone i można było precyzyjnie wyrysować ich kształt. Zauważyłam jednak, że nie jest to produkt bez wad. Mianowicie szybko zastyga i zmienia konsystencję w słoiczku ze względu na brak dekielka na górze, którym można by przykryć produkt, sama zakrętka tu nie jest dostatecznym rozwiązaniem. Z czasem też chyba mi ściemniała i zaczęła dawać zbyt dramatyczny efekt. Duraline tej samej firmy daje rade, ale tylko w etapie, gdzie ten produkt w słoiczku jest tylko lekko gęstszy, gdy już pomada skamienieje to duraline 'psuje' jej formułę, powodując, że na brwiach uzyskujemy prześwity. Gdy dołożymy pomady to okazuje się, że tworzy się za grube błotko. Ja akurat kładłam słoiczek do góry dnem w momencie malowania brwi, co pozwalało mi dłużej cieszyć się dobrym produktem, w rzadszej konsystencji. Podsumowując ostatnie opakowanie wyrzuciłam z lekkim żalem bo wiem, że już tego produktu nie kupię, jakaś era się u mnie skończyła bo miałam czas, że kupowałam kolejne opakowania, gdy kończyłam jedno. Ten ostatni słoiczek wyrzuciłam z 70% zawartości bo już nie nadawał się do użytku.

Produkt ten znam od dawna i widzę po czasie dużo plusów, ale również minusów. Na plus: - szeroka gama kolorystyczna jak na produkty do brwi. Ja swój słoiczek zakupiłam na wyspie Inglota, więc konsultantka ładnie dobrała mi odcień, polecam taką opcję - dość łatwo się nim pracuje, nie robi plam, przyjemnie się rozprowadza - poręczny, zamykany słoiczek Na minus: - ma tendencję do dość szybkiego wysychania, nie jestem w stanie go zużyć przed wyschnięciem, przez co muszę kombinować jak go "ożywić ". Tu z pomocą przychodzi produkt Duraline, ale nie zmienia to faktu, że produkt wysycha za szybko ;) - cena aktualnie jest za wysoka w mojej opinii Zużyłam kilka opakowań, być może kiedyś do niego wrócę, ale aktualnie są ciekawsze produkty w niższej lub porównywalnej cenie. Niemniejszym warto wypróbować, bo efekt daje ładny.

Pomada posiada szeroką game kolorów, co jest dla mnie ważne w pracy jako makijażystka. Moje ulubione kolory to 12 i 16. Zastygający, ultra trwały. Bardzo dobrze się nim pracuje. Choć potrzeba precyzyjnej ręki, bo jeżeli zaschnie to cieżko niezauważalnie usunąć krakse.

Miękka konsystencja, ładny kolor i precyzja w wypełnianiu braków w linii rzęs sprawiały, że kupowałam ją regularnie. Mały słoiczek wystarczał na kilka miesięcy. Cenowo niby drogo, ale przy tej wydajności opłacało się. Myślę czy do niej nie wrócić, bo łatwość aplikacji i efekt był super.

Pomada bardzo łatwo się aplikuje nadaje piękny kształt i co najważniejsze jest wodoodporna co jest mega na plus. Aplikacja zajmuje chwilę przy dziwnym makijażu czy także wieczornym wyjściu . Bardzo wydajny . Opakowanie standardowe pudełeczko zakręcane ,przezroczyste.

Maga trwała pomada do brwi, bardzo wydajna, duży wybór kolorów, łatwość aplikacji czynią ten kosmetyk idealnym! Trzeba się wprawdzie nauczyć nakładania ( wpierw odrobinkę pędzelkiem nałożyć na wierzch dłoni i dopiero stamtąd pobierać pędzelkiem i nakładać na brwi i obowiązkowo wyczesać szczoteczką), ale naprawdę warto się przekonać. Jedyne przed czym ostrzegam, to wysychanie produktu - trzeba pilnować , aby natychmiast zakręcać słoiczek po pobraniu dozy kosmetyku na wierzch dłoni. Produkt dzięki temu nie wyschnie ( chociaż podobno Inglot ma jakiś specyfik do kupienia na to). Makijaż brwi wykonuję codziennie a produkt starcza mi na rok! Kolor nr 16 to szarawy średni brąz - idealny dla chłodnych szatynek. Cena w Inglocie ( w 2023 r. to 57 zł) trochę zwala z nóg ( słoiczek ma tylko 2g pojemności!), ale efekt i wydajność to wynagradzają.

Jestem w posiadaniu pomady w odcieniu 14, którą zakupiłam w salonie firmowym marki Inglot. Na szczęście nie dałam się namówić doradczyni na ciemniejszy odcień ( widząc brunetkę sugerowała bardzo ciemne, wręcz czarne i grafitowe pomady ). Odcień 14 jest idealny dla osób, których włosych wpadają w rudy, które farbują henną ;) Z początku jednak i ten odcień wydawał mi się za ciemny, a było to za sprawą... złego pędzelka, który nabierał zbyt dużo żelu. Po zmianie na bardziej twardy skośny pędzelek i redukcji ilości brwi wyglądają jak trzeba. Żel utrzymuje się cały dzień i nie straszne mu żadne warunki atmosferyczne. Jest bardzo wydajny, a więc i cena nie wydaje się być przesadzona.

Mega trwała pomada, która przetrwa każde warunki! Malowanie brwi za pomocą pędzelka i pomady, to chyba moja ulubiona forma ich stylizacji. Ten żel spełnia wszystkie moje oczekiwania: jest bardzo wydajny, wystarczy naprawdę niewielka ilość na pędzelku, bo można uzyskać przerysowany efekt. Kolor jest idealny, bardzo dobrze dopasowany. Pomada nie wysycha, przez długi czas zachowuje porządną konsystencję. Nie rozmazuje się, można nią nadać idealny kształt.

Urocze, maleńkie, minimalistyczne ale eleganckie opakowanie świetnie zdobi toaletkę, ale jest też bardzo poręczne w podróży. Stosuję razem ze ściętym pędzelkiem Mbrush Łatwo nim wyrysowania włoski, lub stworzyć efekt ,,tła" wypełniającego luki kolorystyczne w brwiach (tam gdzie nie chcą rosnąć wloski) Dobrze da się podkreślić kształt brwi, wyrysowywując dolną linię, później ją rozetrzeć. Na początku pomada jest bardzo plastyczna, nie płynna, raczej kremowa, nieco tłustawa Szybko zasycha, ale bardzo lubi się z duraline :) Wydajna, trudno wykończyć całe opakowanie Posiadam odcień nr 12, chłodny popielaty brąz idealny dla blondynek. Nie uczulił mnie, łatwo zmywa się płynem dwufazowym

Przed wykonaniem makijażu permanentnego brwi używałam miliona różnych produktów i właśnie po tę pomadę sięgałam najczęściej. Była bardzo trwała, nie rozcierała się, dobrze trzymała włoski w rysach. Dwa kolory idealnie pasowały do moich blond włosów i efekt nie był ani trochę przerysowany. Można było całkowicie od zera wyrysować nią brew albo tylko delikatnie je podkreślić. Gdyby nie makijaż permanentny na pewno bym do niej wróciła.

Moje początki z tą pomadą były trudne ,musiałam nauczyć się z nim pracować zanim osiągnęłam efekt, który spełniał moje oczekiwania. Ciężko mi było także dobrać odpowiedni odcień, zdecydowałam się na nr 11. Pomada znajduje się w estetycznym słoiczku o pojemności 2 gramów ale jest produktem bardzo wydajnym i w dodatku wodoodpornym. Konsystencja produktu jest żelowa, miękka i zastygająca ale z łatwością możemy stopniować efekt jaki chcemy uzyskać. Pomadę nakładam skośnym pędzelkiem Zoeva 317 lub Hebe E01,co mi pozwala na dokładne nałożenie produktu. Wypełniając brwi pomadą trzeba być bardziej precyzyjnym i wykonywać delikatniejsze ruchy, bo możemy sobie przerysować brwi. Pomada optycznie zagęszcza i przyciemnia brwi, po zastygnięciu jest nie do zdarcia. Oprócz plusów ma też minusy , otóż dosyć szybko wysycha i muszę posiłkować się duralinem w dodatku nie jestem w stanie zużyć całego opakowania do końca. Od otwarcia mamy 9 miesięcy na jej zużycie, myślę że przy codziennym używaniu jest to nie do zrobienia . Bardzo lubię jej używać, jest to świetny produkt, idealny zamiennik i tańszy pomady z Mac.

Trzeba poświęcić trochę czasu aby uzyskać efekt ale warto bo jest moim zdaniem rewelacyjny i bardzo naturalny. Piękny kolor i myślę, że każda z nas znajdzie w gamie kolorów coś dla siebie. Długo utrzymuje się na brwiach i nie rozmazuje się. Produkt ma przyzwoitą cena i jest wydajny co przekłada się na kilka miesięcy używania.

Pomadę kupiłam ponieważ pragnęłam perfekcyjnie wyglądających brwi, które nie będą się rozmazywały w ciągu dnia i znikały. Pomada zamknięta została w plastikowym, transparentnym słoiczku z odkręcaną pokrywą. Posiada bardzo bogatą gamę kolorystyczną. Ja wybrałam ciemny brąz. Konsystencja to wosk, w żadnym wypadku nie przypomina żelu. Konsystencja ta z upływem czasu twardnieje, iż należy dodawać przed użyciem kroplę preparatu do rozpuszczenia takich pomad. Ja dodawałam kroplę zwykłej wody i efekt był taki sam. Pomadę nakładam skośnym pędzelkiem. Jest to najbardziej wydajny kosmetyk jaki miałam. Nałożenie pomady na brwi jest czasochłonne. Efekt za to uzyskamy bardzo piękny, naturalny, który można budować. Pod względem uzyskanego rezultatu, pomada ta wygrywa z wszelkimi kredkami do brwi. Natomiast to co mi się nie podoba: za każdym, absolutnie za każdym razem przy zmywaniu jej, tracę minimum 4 włoski u każdej brwi. Dlatego zrezygnowałam z używania tego produktu. Demakijaż wykonuję delikatnie i starannie, więc to nie moja wina.

Produkty Inglot choć kultowe kojarzą mi się z marką używaną przed laty przez moją mamę :). Ale dobrą marką. Poszukiwałam ponad pół roku temu nowej pomady i przechodząc koło Inglot stwierdziłam, że może tam właśnie znajdę coś innego. Produkt trafił w moje oczekiwania. Po pierwsze nie zasycha w opakowaniu, nadaje ładny kolor (mój nr to 12), utrzymuje się cały dzień bez poprawek, jest wyrazisty ale też jeśli nałoży się za dużo to łatwo go można "zdjąć". :) Nie jest to najtańszy produkt, ale wart swojej ceny. Polecam!

Ogólnie, nie przepadam za pomadami, gdyż dają one w moim mniemaniu zbyt mocny efekt, często tworzą brwi mocno przerysowane. Z pomadą marki Inglot jest inaczej. Łatwo uzyskać nią delikatny efekt, a trudno przesadzić. Pomada ta sprawdza się zarówno na co dzień, jak i w pracy makijażystki. Świetnie się trzyma, nawet przy cerze tłustej. Daje ona delikatny efekt, a praca z nią to przyjemność. W połączeniu z pędzlem tej samej marki (Inglot 31T) możemy łatwo wyrysować naturalne włoski brwi. Pomada jest "mięciutka", stąd praca z nią jest łatwa. Dobrze nabiera się na pędzel. Uważam, że jest to najlepsza pomada, jaką testowałam, wielokrotnie tańsza od kultowych pomad. Polecam kolor 11 i 12- naturalne kolory, którymi nie zrobimy sobie krzywdy. Zamknięta jest w małym słoiczku, idealnym do przewożenia. Jest bardzo wydajna i trwała.

Mój absolutny KWC. Używam tej pomady od około 5 lat praktycznie codziennie. Używam jej w połączeniu z Duraline z Inglota, aby jego nakładanie było łatwiejsze a efekt bardzo naturalny i delikatny. Kolor jest bardzo nasycony i naturalny. Trwałość jest zachwycająca - nawet podczas pływania i nurkowania w basenie namalowane brwi pozostają nie naruszone. Ponadto kolejną zaletą tej pomady jest wydajność. Jedno opakowanie zazwyczaj wystarcza mi na około rok czasu, a dodam że używam jej codziennie bez wyjątków. Aby uzyskać naturalny efekt pięknych brwi - bez efektu sztucznych mocno zarysowanych brwi nakładam ją w następujący sposób: 1)Na rękę nakładam kropelkę duraliny, 2)Nakładam pędzelkiem z hakuro również odrobinę pomady, 3)mieszam pomadę z duraliną pędzelkiem do wodnistej konsystencji farby, 4)nakładam na wyczesane brwi, 5)wyczesuję ponownie brwi szczoteczką po nałożeniu. Taki sposób pozwala mi na uzyskanie pięknych i naturalnych brwi z pomocą tej pomady.

Kupiona kilka lat temu, to była moja pierwsza pomada i od tego czasu regularnie do niej wracam. Miałam kilka odcieni, które zmieniałam w zależności od koloru włosów. Jest to przede wszystkim produkt o niesamowitej trwałości. Mam tłustą skórę, w okolicach brwi jest to szczególnie widoczne i często kredki, pomady itp spływają mi w ciągu dnia. Lub nawet w przypadku potarcia schodzą częściowo zostawiając mnie z plamkami. Pomadę Inglot testowałam to nawet w ekstremalnych sytuacjach jak spanie w makijażu (wiem, nie wolno) i po przebudzeniu brwi dalej świetnie wyglądały. Może kolor był nieco bledszy, ale zero przetarć, plam, dalej miałam równomierny makijaż. Druga zaleta tej pomady to łatwość w aplikacji. Ogólnie mam dwie lewe ręce do makijażu, ale tą pomadą i skośnym pędzelkiem jestem w stanie ładnie narysować brwi, bez smug, czyste naturalne linie. Dodam, że nakładam bardzo cienką i delikatną warstwę, aby uzyskać taki półtransparetny efekt i tą pomadą udaje się zrobić bezbłędnie. Inne produkty zazwyczaj umożliwiały tylko grubą aplikację, a przy moim sposobie nie chciały się nakładać równomiernie i smużyły.

W Inglocie odkryłam parę perełek, które wprost uwielbiam. Ta konturówka zdecydowanie do nich należy. Swoje brwi mam cienkie, reguluję je sama, więc siłą rzeczy wymagają korekty i podrasowania makijażem. Zależy mi na naturalnym efekcie ale jednocześnie wzmocnionym akcencie. Produktem do makijażu bardziej podkreślam naturalny kształt i koryguję ubytki. Ważna jest dla mnie łatwość aplikacji. Unikam też jak ognia instagramowych brwi. Konturówkę Inglota mam w kolorze nr 19, jest to piękny, ciemny brąz w chłodnym odcieniu. Pasuje do mojej jasnej karnacji i ciemnych włosów, w końcu trafiłam na produkt, w którym nie ma rudo-brązowych odcieni. Produkt nakładam byle jakim, skośnym pędzelkiem. Konturówka jest miękka, dobrze się nakłada. Jest bardzo mocno napigmentowana, zawsze odciskuję nadmiar w chusteczkę. Pięknie podkreśla moje brwi, nawet jeśli nałożę jej za dużo, łatwo ją rozetrzeć szczoteczką i w ten sposób rozprowadzić równomiernie. Brwi są mocno zaznaczone ale efekt nie jest przerysowany. Cały dzień nic jej nie rusza, makijaż brwi wygląda tak samo od rana do wieczora. Pudełko z konturówką jest bardzo kompaktowe i lekkie. Jest bardzo wydajna, do makijażu wystarczy zaledwie odrobina produktu. Nie wiem jak z zasychaniem, mam ja ok. 2 m-ce i jest ok. Produkt w przystępnej cenie, bardzo dobrej jakości. Nie szukam innego.