Catrice Ultimae Dark Lip Glow Lipstick Pomadka do ust

Długo krążyłam wokół pomadki Ultimate Dark Lip Glow, ale zawsze wybierałam jej różową siostrę Tinted Lip Glow Balm, której barwa jest delikatniejsza a konsystencja zgodnie z nazwą długo nawilża jak balsam. Dojrzałam w końcu i wybrałam z półki wersję Dark ;) Och, jaka ja byłam głupiutka, że tak się bałam odważniej barwy tejże pomadki :D Wspaniale nawilża, pozostawiając na kilka godzin kolor na ustach. To taki kolor czarnej porzeczki... oczywiście od środka owocu ;) Piękny, głęboki i co najważniejsze można go stopniować. Każda kolejna warstwa wydobywa głębię koloru pomadki. Obawiałam się, że ten dziwny kolor wysuszy moje wiecznie spierzchnięte usta, a po co? Pomadka rewelacyjnie nawilża i może dzięki temu bardzo równomiernie i powoli schodzi z ust. Warto dodać, że posiada też śliczne, metaliczne opakowanie, które jest bardzo solidnie wykonane. Mam dziurawe ręce i spadła mi kilkakrotnie, więc przetestowałam osobiście tą wysoką jakość wykonania :) Reasumując, mamy luksusową pomadkę jedynie za 20,99 zł :)

Czarna szminka, która zmienia kolor ? Zdecydowanie muszę ją mieć no i mam. Kupiłam ją z 3 miesiące temu razem z wersją holo. Szminka kosztowała ok.5 e. Ma bardzo ładne, masywne opakowanie sprawiające wrażenie metalowego. Szminka jest czarna, ale po nałożeniu na skórę daje taki ciemny fiolet/ wiśniowy kolor, który po chwili się zmienia. Testowałam ją w drogerii oczywiście na dłoni i kolor jako dała to delikatniutki, naturalny róż. Ale gdy w domu nałożyłam ją na usta, to byłam w szoku. To nie był delikatny róż a naprawdę intensywna fuksja. Kolor świetny. Mimo, że się takiego nie spodziewałam. Szminka przy nakładaniu jest bardzo kremowa i nawilżająca, taka jak balsam do ust. Po nałożeniu daje nierownomierny kolor. Taki właśnie ciemny fiolet, który zaczyna zamieniać się w fuksje i ciemne smugi. Nie wygląda od razu po nałożeniu tak fajnie jak wersja holo, więc ja od razu wklepuję ją palcem by zmieniła kolor. Kolor wpija się w usta i jest bardzo i intensywny. Szminka daje efekt tintu, co bardzo lubię. Czyli mamy kolor ale nie ma na ustach widocznej warstwy. U mnie trzyma się ona ok.5-6 godzin i kolor zaczyna znikać. Jest to estetyczne wymywanie się koloru a nie jakieś dziury. Fajna i gadzeciarska szminka. Fajna dla osób, które nie lubią wyczuwalnej warstwy na ustach i lubią produkty nawilżające.

Dużo lepsze niż zwykłe szminki, ponieważ nie wysusza ust, nawilża je i schodzi bardzo równomiernie ( po prostu kolor robi się coraz jaśniejszy, aż zanika). Zdecydowanie mój faworyt zaraz po zielonej pomadce magic jungle z bell.

Czarny, wiadomo najlepszy kolor :D Tak więc gdy trafiłam na czarną szminkę nie mogłam się oprzeć, żeby sobie jej nie przetestować na ręku. Znaczy, wiedziałam, że nie będzie czarna ale "dark lip glow" mnie zaintrygowało. Maznęłam do wierzchu dłoni (nie mam odwagi testować szminek na ustach) no i wow...coś co lubię - wiśnia/fiolet w wydaniu transparentnym. Czyli moim ulubionym. Tak szybko do kasy jeszcze nie biegłam. Szminka ma całkiem fajne opakowanie, metalowe, takie porządne. Wysuwa się bez zarzutu. Sztyft jest dość twardy ale pod wpływem ciepła gładko sunie po ustach. Myślę, że może być problem z używaniem jej gdy temperatura spadnie poniżej zera no ale to mało istotny szczegół. Zapach delikatny, niedrażniący. Od razu po nałożeniu szminka faktycznie zabarwia usta na taki ciemnawy kolor ale po chwili staje się już pięknie wiśniowa. Im więcej jej nałożymy tym kolor będzie bardziej intensywny. Oczywiście szminka nie jest kryjąca, kolor jest transparentny, dalej widać strukturę ust. No to jest taka farbka-tint do ust. Nie kryje, dale lekki połysk. Nałożona w bardzo małej ilości wygląda super naturalnie, kolor warg jest leciutko podkreślony i mają one taki delikatny połysk. Szminka oczywiście barwi usta na dobrych kilka-kilkanaście godzin. Gdy nałożę ją rano, potem w ciągu dnia pociągnę nią usta 1-2 razy i dodatkowo w międzyczasie użyję jeszcze pomadki ochronnej to kolor trzyma się aż do wieczornego makijażu. Oczywiście lekko zblednie, niemniej jest to i tak super wynik, biorąc pod uwagę, że w ciągu dnia normalnie jem i piję. Sama pomadka bardzo przyjemnie się nosi, jest lekko nawilżająca, natłuszczająca, nie wysusza ust. Dla mnie hit a jeśli lubicie wszelakie kosmetyki do ust, które zachowują się jak tint to polecam. Bardzo przyjemna w używaniu, niedroga (w promocji ok 12zł, bez 20zł), łatwo dostępna.

Kupiłam ją w Hebe - z czystej ciekawości :-) Chciałam sie dowiedzieć, czym jest ten "przydymiony" efekt .... Ale od początku: pomadka zamknięta jest w czarnej, bardzo eleganckiej oprawce i sam sztyft jest rownież czarny :-D Wygląda to dosyć kosmicznie i na pierwszy rzut oka przerażająco ;-) sztyft ma konsystencję żelową i obłędnie pachnie porzeczkami - naprawdę rzadko spotyka sie pomadki o tak intensywnym i apetycznym zapachu. Pomadka po ustach sunie gładko i pozostawia ...bardzo ciemny- siny kolor. Na szczęście trwa to dosłownie 20 sekund i kolor zmienia sie w...no właśnie : transparentny porzeczkowy czyli różowo fioletowy, ale taki właśnie przydymiony kolor. Pomadka intensyfikuje naturalną barwę ust - u mnie robią się one intensywnie różowe, ale ten transparentny, fioletowy blask na nich pozostaje. Wybaczcie mi moje ubogie słownictwo w zakresie koloru tej pomadki, zdjęcie chyba przedstawi efekt dużo lepiej ;-) Warto dodać, ze ten odcień ładnie optycznie wybiela zęby. Blask pozostaje na dosyć długo ale jednak po jakimś czasie sie zjada. Na szczęście kolor ust pozostaje niezmywalny przez naprawdę długi czas :-) Same właściwości pielęgnacyjne oceniam naprawdę wysoko : pomadka na długo nawilża skórę ust, są miękkie i gładkie :-)