Balea BodyFIT, Cellulite Algenwickel Okłady z alg antycellulitowe

Łatwo się aplikuje, przyjemny zapach. Zostawia skórę gładka i pachnącą. Nie szczypie i nie piecze. Ogólnie jestem zadowolona. Napewno kupię ponownie, cena nie jest bardzo wygórowana.

Takie bandaże chyba z Marion są bardzo zachwalane i kiedyś nawet chiałam je zamówić, ale były niedostępne. Te kupiłam jak tylko pojawiły się w DM,czyli z rok temu , to kupiłam chyba 6 albo 8 opakowań co by stosować je serio regularnie co tydzień... no i użyłam raz i tak leżały. .Od razu zaznaczę, że o ile uwielbiam pielęgnacje twarzy, to smarowanie ciała to dla mnie masakra a stosowanie jakiś dodatkowych produktów typu coś na cellulit to już w ogóle ciężko. Ale tutaj się w końcu zabrałam, bo jak tyle tego nakupiłam, to trzeba w końcu zużyć. Tak więc jakoś je wymęczyłam i cieszę się, że to już za mną. Generalnie problemy z cellulitem mam problemi po zastosowaniu tych okładów nic kompletnie się nie zmieniło. W saszetce dosyć sporej mamy dwa duże bandaże zwinięte w rolki. Są one oczywiście mocno nasączone, tak że aż z nich kapie. Trzeba obwinąć nimi uda i pośladki. I to jest trochę ciężko zrobić, bo się one zsuwają, trzeba było by z nimi stać, ale cięzko te pół godziny stać i nic nie robić. Trochę chłodzą, co nie jest szczególnie przyjemne dla mnie jako osobę, której ciągle jest zimno. Ogólnie po ich ściągnięciu jest chyba gorzej niż tak stojąc z nimi (chodzenie odpada, bo spadają). Skóra mega się po nim lepi, co jest bardzo nieprzyjemne. Aż marzy się o kąpieli a wypadałoby to na skórze zostawić, by działało. Bo producent też nic o późniejszym umyciu skóry nie wspomina. Tak więc sam proces bycia w tych bandażach jak i po jest bardzo niekomfortowy. Ostatecznie cellulit pozostaje bez zmian a skóra nie jest ani trochę bardziej jędrna. Jak to serum z tej serii działa całkiem fajnie, to te bandaże są do niczego.. No i jedna taka saszetka kosztuje ok.4 czy nawet 5 e a trzeba je stosować co tydzień.