Ma zabójczą wydajność – dosłownie, bo aż mi się znudził. Działanie całkiem w porządku, chociaż nie nazwałabym go bogatym
Bardzo lubię markę Botanic Skin Food. Ostatnio zaniedbałam się trochę jeśli chodzi o testowanie ich produktów, raczej nie robię w Naturze zakupów online, a po drodze do tego sklepu nigdy mi nie jest. Moja skóra pod oczami raczej nie jest wymagająca, bez zasinień czy opuchlizny, jednak mam sporo mimicznych zmarszczek. Mam niecałe 30 lat – myślę, że to ważna informacja przy recenzji tego typu produktów.
Krem znajduje się w szklanym słoiczku, a jego pojemność to aż 30 ml. Uważam, że przy takiej pojemności lepsza byłaby tubka lub pompka (ze względów higienicznych). Poza tym nie do końca odpowiada mi kształt słoiczka. Jest dość wąski a wysoki, co po prostu nie podoba mi się wizualnie, nie jest też super wygodne. Zasadniczo jest to jednak drobna niedogodność. Jakość wykonania na najwyższym poziomie. Opakowanie jest piękne wizualnie, szkło jest ciemne, a szata graficzna elegancka. Warto wspomnieć, że krem posiada zabezpieczenie przed pierwszym otwarciem w postaci sreberka, co jest ważne, bo jego data ważności to jedynie 6 miesięcy. Słoiczek jest zapakowany w kartonik, na którym mamy wszystkie niezbędne informacje o produkcie, chociaż dla mnie nie jest to konieczne, wolałabym nie zużywać tyle papieru, a doczytać sobie jego właściwości i skład w internecie.
Zaskoczyła mnie nieco konsystencja. Krem ma być bogaty, więc spodziewałam się raczej gęstej, treściwej formuły. Jest ona jednak dość lekka, lejąca. To samo w sobie oczywiście nie jest problemem, jednak schody zaczynają się w momencie aplikacji. Bardzo ciężko mi się go nakłada. Nabrany nawet w niewielkiej ilości podczas rozsmarowywania marze się, bardzo wolno się wchłania. Trochę lepiej zachowuje się wklepywany, ale też trzeba poświęcić na to sporo czasu. A już nie próbujcie nawet przesadzić z ilością, bo spędzicie w łazience pół wieczoru, żeby go na skórze rozłożyć. Co tu dużo mówić, zachowuje się dość dziwnie. Nie pozostawia lepkiej warstwy. Ma lekko beżowy kolor. Zapach nieszczególnie do mnie przemawia, jest taki mdły i nijaki. Na szczęście szybko się ulatnia, stając się niewyczuwalny. Wydajność jest oszałamiająca. Wystarczył mi na prawie 5 miesięcy używania dwa razy dziennie, przy czym aplikowałam go również na łokcie. Nie mam zarzutów do składu, jest w 98% naturalny, a właśnie takich szukam. Podoba mi się zawartość oleju ze słodkich migdałów, i to na drugim miejscu, zaraz po wodzie. Zawiera również masło shea, olej z awokado, gliceryna i roślinne ekstrakty. Dostępność jest taka sobie, jest to marka dostępna na wyłączność w drogeriach sieci Natura. Cena w stosunku do wydajności bardzo przyjazna dla portfela, właśnie widzę, że jest na promocji za 13 zł, a jego cena regularna to 22 zł.
Producent określa swój produkt jako bogaty. Nie sądzę, żeby podołał na wymagającej skórze. Jednak ja mogę stwierdzić, że owszem, radzi sobie u mnie całkiem dobrze. Nawilża na tyle, że wieczorem, po całym dniu nie czuję dyskomfortu w tej okolicy. Odżywia, ale raczej w niewielkim stopniu. Zdecydowanie wygładza, skóra jest jedwabista i miękka w dotyku. Dobry również pod makijaż, korektor się na nim nie roluje. Jest łagodny, nie podrażnia moich bardzo wrażliwych oczu. Często się do nich dostawał, bo nie byłam zbyt ostrożna podczas aplikacji, na szczęście nigdy nie wywołał pieczenia czy łzawienia. Ogólnie jest to dobry krem, w szczególności, jeśli Wasza skóra pod oczami nie jest szczególnie problematyczna i tym samym wymagająca. Na moje potrzeby jest jak najbardziej ok. Jednak, przez tę pojemność i szaloną wydajność już trochę się znudził i nawet odczułam lekką ulgę po jego zdenkowaniu. Na ten moment nie mam ochoty do niego wracać.
Zalety:
- nawilża
- delikatnie odżywia
- dobry pod makijaż
- odpowiedni również na noc
- szalenie wydajny
- bardzo łagodny, nie podrażnia oczu
- naturalny skład
- polska marka
Wady:
- nie sądzę, żeby sprawdził się osobom z bardziej wymagającą okolicą pod oczami
- dziwna konsystencja, dość długo trzeba go rozprowadzać, trochę się marze
- nie do końca odpowiada mi kształt opakowania
- zapach nie jest jego najmocniejszą stroną
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie